Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:22

Odyseusz w piekle

Odyseusz w piekleŹródło: Inne
dbyulev
dbyulev

Zachwyca mnie wielowątkowość tej książki. I wiedza autora. Nie tylko wiedza o problemach i historii kontynentu, bardziej to, jak on bardzo czuje Afrykę i jak ją tłumaczy. Tak to już jest, że Afrykę należy nie tyle opisywać, co tłumaczyć, objaśniać, uczyć zrozumieć kontynent tyleż różnorodny, co w zrozumieniu problematyczny. Przewracając stronnice chylę czoła przed tym rodzajem ciekawości świata, który każe się pchać tam, gdzie jest fascynująco, ale jednocześnie bardzo niebezpiecznie.

Afrykańska odyseja to opowieść o zdesperowanych ludziach, mieszkańcach różnych afrykańskich państw, którzy latami przedzierają się przez kontynent, by w końcu osiągnąć raj w postaci europejskiej ziemi i perspektyw. Jeśli powiedzenie „droga przez mękę” ma odbicie w rzeczywistości, to w rzeczywistości afrykańskiej odysei odbija się najpełniej. Dlaczego droga? Ponieważ słowo „podróż” zbyt mocno się kojarzy z podróżowaniem, wygodą, przygodą, biurem podróży, czy wymarzoną podróżą dookoła świata. Droga do upragnionej Europy wiedzie przez mękę – jak już zostało powiedziane. Z męką nieodzownie kojarzą się „męki piekielne” – zgadza się, bo na Saharze panują temperatury iście piekielne, każdy krok staje się męczarnią, bo organizm jest wycieńczony długoletnią walką z przeciwnościami. Klasyk już pisał, że piekło to inni. I to też się sprawdza w całej rozciągłości. Inni to nieuczciwi pośrednicy, którzy obiecują pewny i bezpieczny transport, to ci wszyscy, którzy mają na sprzedaż ziszczenie marzeń, a każą sobie słono
płacić. To skorumpowani policjanci, przekupni strażnicy i wszyscy oszuści, którzy zarabiają na złudzeniach i desperackim pragnieniu polepszenia własnego losu. Dlaczego tabuny ludzi decydują się na przedsięwzięcie tak niebezpieczne, karkołomne, na niepewną przyszłość? Odpowiedź jest bardzo prosta i straszna zarazem. Nie ryzykowaliby gdyby mieli inną alternatywę, cień alternatywy, realne możliwości poprawy swojego losu w ojczyźnie. Widząc nędzę wokół czepiają się cienia nadziei i wyruszają w nieznane. Do Europy docierają nieliczni i tylko nielicznym udaje się odmienić los swój i rodziny. Przerażająca prawda. Tylko jak o tym Europejczykom najpełniej opowiedzieć? Pokazać tych wszystkich desperatów? I tu zaczyna się wyjątkowość tej książki, która jest – jak już powiedziano przede wszystkim opowieścią o drodze. Autor postanawia zrelacjonować wędrówkę, która odbyła się kilka lat wcześniej. Przebyć drogę, z kimś, komu się udało, powtórzyć trasę, którą przebył pochodzący z Ghany, a mieszkający obecnie w Niemczech
John Ampan. Autor chce zakosztować tych nieprzyjemności, o których się potem wspomina z niedowierzaniem, że coś takiego stało się udziałem wspominającego. I ja to przeżyłem? Zdołałem? Byłem w stanie?

Wyruszają. Próbują odtworzyć trasę, a jednocześnie przeżyć trochę tego, co zdarzyło się przed laty. Eksperyment wydaje się trochę „laboratoryjny”, bo niby jest i droga, i wędrowiec, ale nie jest on już zdany tylko na siebie. Jest zagraniczny dziennikarz, który ma środki, by wydobyć ich obu z kłopotów. Takie podejrzenia nie sprawdzają się. Bohaterowie nie tylko odtwarzają trasę, ale przeżywają sporo z tego, co dotyka zdesperowanych wędrowców. Spotykają też ludzi i ich historie. Dramatyczne, wstrząsające, trudne do wyobrażenia. Na każdym kilometrze są setki Odyseuszy w piekle. Pochodzą z różnych miejsc, wybrali różne warianty trasy, mają różne zapatrywania na życie, charakter i umysłowość, jednakże wspólny jest mianownik wszystkich opowieści. To rzeczywistość, w której nie sposób żyć. I nadzieja, która pozwala wejść do piekła i wracać do tego samego piekła po każdej deportacji, czy nieudanej próbie przejścia granicy. Właśnie to jest w tych wszystkich historiach, których trzeba wysłuchać. I, proszę mi
wierzyć, to, co przeczytacie, nie sprowadza się do grania na emocjach; prędzej to próba wytłumaczenia fenomenu, który mało kto objaśnia, zwrócenia uwagi na problem, który będzie narastał. Próba wyjaśnienia tego wszystkiego, co funkcjonuje gdzieś na marginesie rozważań o uszczelnianiu granic Unii, czy polityce emigracyjnej.

Płynnie przechodzimy do innego ważnego aspektu tej książki. Autor tłumaczy Afrykę. Wielopoziomowo. Drastycznie czasem. Polecam opis centrum Lagos. Swoistą perełką jest cykl mini wykładów: „John Ampan: afrykański dla początkujących”. Jeden z Odyseuszy, ten, który znalazł przystań w Niemczech, próbuje Europejczykowi wyjaśnić „jak działa Afryka”… Od stwierdzeń w zasadzie oczywistych typu „Korupcja niszczy Afrykę”, przechodzimy do spraw bardziej złożonych w rodzaju: „W naszych społeczeństwach nie jesteś nic wart bez żony i pieniędzy”, ”W pewnym momencie przestajemy kochać”, „My uznajemy, że to inni ponoszą odpowiedzialność za to, co się dzieje: obcy, bogowie, przodkowie, wrogowie”, albo: „Afrykański seks jest inny”. Warto wsłuchać się w ten głos, bo naprawdę wiele wyjaśnia. Ale autor nie poprzestaje na zapisywaniu uwag Johna, bowiem sam posiada rozległą wiedzę o Afryce. W takiej książce nie sposób pomieścić wszystkich informacji o trudnej historii kilkudziesięciu państw afrykańskich – to oczywiste. Można jednak
objaśnić prawidłowości (czy nieprawidłowości) i przyczyny, które doprowadziły do takiego stanu rzeczy. Historię kontynentu na przykład. Następnie – zbrodnie i całe zło kolonializmu, a potem gwałtowną dekolonizację i szok wolności. I dane najnowsze, wyliczenia, prognozy. I to wszystko tutaj jest. I akcent dla wielbicieli twórczości Ryszarda Kapuścińskiego szczególnie miły. Autor przed wyprawą do Afryki wyprawił się tam, gdzie o kontynencie dowiedzieć się mógł najwięcej – do Kapuścińskiego. Zdążył był. Szczęściarz.

dbyulev
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dbyulev

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj