Powieść Klejnot Medyny stała się sensacją zanim się ukazała. Pokrótce przypomnę dlaczego: Sherry Jones, autorka książki, zainteresowała się islamem po atakach z 11 września; wtedy też zrodził się pomysł na napisanie powieści o życiu najmłodszej żony Proroka, Aiszy. Utworem zainteresował się Random House; autorka otrzymała zaliczkę w wysokości 100 tysięcy dolarów. Kopię książki pisarka wysłała do Denise Spellberg, ekspert od spraw islamu z University of Texas, z prośbą o recenzję. Spellberg uznała książkę za pornograficzną. Random House w obawie przed rozgniewaniem mniejszości islamskiej – mimo braku nacisków na wydawnictwo ze strony muzułmanów – wycofał się z publikacji powieści. Po wydaniu książki w domu wydawniczym Beaufort Books Sherry Jones otrzymywała groźby, wydano na nią również wyroki śmierci. Powieścią Amerykanki zainteresowali się także wydawcy brytyjscy; właściciel wydawca Gibson Square szczęśliwie uniknął zamachu, który ekstremiści przeprowadzili po tym, jak ujawniono, że przygotowywana jest
publikacja powieści. Takie okoliczności sprawiają, że czytelnicy mają wielkie oczekiwania. Powieść Sherry Jones jest tekstem dobrze i sprawnie napisanym, ale nie jest to literatura wybitna. Czekając na polskie wydanie powieści liczyłam na niezwykłą lekturę, a okazało się, że jest to całkiem zwykła powieść. Przyjemna w czytaniu, ale jej sława urosła do zbyt wielkich rozmiarów. Chciałabym skupić się na kilku zagadnieniach, które zwróciły moją uwagę.
Autorka wychodzi z założenia, że Aisza – najmłodsza i ukochana żona Mahometa – mogłaby być dobrym wzorem dla współczesnych kobiet. Takie postawienie sprawy sprowokowało moje wątpliwości: cóż takiego jest w Aiszy, że mogłaby być moim wzorem? To prawda, Aisza była odważna, inteligentna, ambitna, umiała zatroszczyć się o swoje bezpieczeństwo. To jednak nie wystarczy i nie zmienia faktu, że Sherry Jones portretuje kobietę całkowicie podporządkowaną mężczyźnie, która godzi się na bycie jedną z wielu żon, podczas gdy on nie dzieli się nią z nikim innym, która z trwogą wyznaje mężowi swe prawdziwe myśli i pragnienia, która musi uciekać się do manipulacji, sztuczek i gierek, by osiągnąć to, czego chce, która godzi się na zasłanianie twarzy, chociaż twierdzi, że wolność jest dla niej najwyższą wartością. Aisza na pewno byłą niezwykłą postacią, ale była niezwykła tylko jak na tamte czasy. Aisza była tworem kultury plemiennej, ukształtowały ją ówczesne opresyjne dla kobiet warunki życia i mimo deklaracji o
pragnieniu wolności na kartach powieści spotykamy kobietę pogodzoną z takim stanem rzeczy. Gdy Sherry Jones mówi o wzorze do naśladowania, ja wiem, że to nie jest mój wzór i nie umiem sobie wyobrazić, że jakakolwiek kobieta żyjąca w kulturze Zachodu i świadomie domagająca się dla siebie zdobyczy tej kultury, będzie chciała upodobnić się do Aiszy. Czy w takim razie Aisza może być kreowana na wzór dla muzułmanek? Jak kto chce, ale z przekory zapytam, dlaczego Aisza, a nie na przykład Ayaan Hirsi Ali?
Powieść Sherry Jones oskarżono o szerzenie pornografii. W utworze rzeczywiście pojawiają się dwie trudne sceny. Są one szokujące z uwagi na osoby w nich uczestniczące: Jones pokazuje, jak wyglądało skonsumowanie małżeństwa zawartego między może 10-letnią dziewczynką i 40-, 50-letnim mężczyzną oraz pisze o groźbach wroga ojca głównej bohaterki, który odgrażał się, że ma ochotę zgwałcić 6-letnią wówczas Aiszę. Autorka nie epatuje seksem i brutalnością; okrucieństwo jest częścią składową świata, który opisuje prezentując opresyjność kultury islamskiej wobec kobiet. Oskarżenie o pornografię, które padły ze strony muzułmanów wydają się próbą zamknięcia ust autorce, która poruszyła niewygodny temat. W różnych kulturach małe dziewczynki zawierały małżeństwa z dojrzałymi mężczyznami, jednak są to zwyczaje należące do przeszłości; choć w kulturze muzułmańskiej cały czas są one obecne. Przed kilkoma miesiącami media donosiły o 8-latce z Jemenu, którą dużo starszy mąż bił i gwałcił, a od którego tamtejszy sąd długo nie
chciał jej uwolnić. Autorka dotknęła nieprzyjemnego i przemilczanego tematu; wiadomo, że dla wyznawców islamu wolność słowa kończy się, gdy zaczynamy mówić o islamie i Mahomecie, dlatego Sherry Jones zasługuje na nasz szacunek i podziw, że ma odwagę mówić o tym, co inni wolą przemilczeć.
Lektura tej powieści, która – w moim odczuciu – nie jest w żadnej mierze obraźliwa dla muzułmanów oraz wiedza, w jaki sposób została przyjęta przez środowiska muzułmańskie kazały mi się zastanowić nad wartościami, które w naszej kulturze są kluczowe. Myślę tu zwłaszcza o swobodach obywatelskich oraz ich nadużywaniu przez radykalnych przedstawicieli mniejszości islamskiej. Nie potrafię zrozumieć, w jaki sposób religia, która nie narodziła się w kulturze Zachodu, narzuca jej swoje normy; nie rozumiem, dlaczego muzułmanie, którzy nie akceptują wolności cywilizacji zachodniej, wybierają życie w krajach zachodnich; nie rozumiem, dlaczego ci muzułmanie, którzy w reakcji na publikację komiksu o Mahomecie wyszli na ulice krzycząc: „Precz z wolnością!”, świetnie umieją z tej wolności korzystać wtedy, gdy jest im to na rękę. Nie umiem znaleźć odpowiedzi na te pytania, wiem jednak, że szukając odpowiedzi na pytania o źródła nienawiści do demokracji i liberalizmu trzeba powrócić do książki Okcydentalizm. Zachód w
oczach wrogów Iama Burumy i Avishaia Margalita.