Niezwykle poruszająca to lektura. Chociaż narratorką jest dorastająca nastolatka, jest to opowieść głęboka, dojrzała i mroczna, być może ze względu na tematykę, jaką porusza, można by uznac, że jej narratorem powinna być osoba dorosła. Nie ma jednak w jej stylu żadnej sztuczności i pomimo jego powagi nie można odnieść wrażenia, że historii nie opowiada młoda dziewczyna, której rodzina została dotknięta nieszczęściem. Niby to opowieść zwykła i prosta, ale właśnie przez to tak poruszająca, ponieważ dotyczy tego, co ludzkie, a więc nieobce nikomu.
To próba poradzenia sobie ze śmiercią, pokazana z jednego punktu widzenia, ale portretująca kilka osób dotkniętych żałobą – ojca, matkę, chłopaka, koleżanki tragicznie zmarłej nastoletniej Margaret. Przez to, że książka portretuje zmaganie się z bólem godzinę po godzinie, dzień po dniu, tydzień po tygodniu, pokazuje wciąż ponawiane próby układania życia na nowo, jest prawdziwa, celna i wzruszająca i trafia w serce czytelnika. Prostymi słowami pokazuje najbardziej skomplikowane ludzkie emocje i relacje, jakie tworzą się w tym nowym świecie – świecie bez kogoś bliskiego, kogo tak nagle zabrakło. To jednocześnie celnie sportretowany obraz dojrzewania Nico – drugiej z sióstr – w tych trudnych i niesprzyjających warunkach, kiedy to nagle zostaje sama – pomimo iż rodzice są tuż obok, lecz zanurzeni w swoim bólu i próbujący na różne sposoby sobie z nim radzić, by odzyskać choć częściowo utraconą równowagę. Trochę po omacku, metodą prób i błędów dziewczyna uczy się żyć i dorastać oraz próbuje się pogodzić z tym,
co się stało, mimo iż nie może tego zrozumieć.
Wchodzi w skomplikowaną relację z chłopakiem swojej siostry, trochę igra z ogniem, próbując sprawdzić, gdzie leżą granice jej bólu, stara się być sobą, a nie tylko siostrą tej, która zginęła, pragnie odzyskać własną tożsamość. W zwięzłych słowach książki można znaleźć wiele prawd o życiu i śmierci, o tym, że czas przynosi ukojenie (mimo, iż z początku wydaje się niemożliwe), że życie bez zmarłej bliskiej osoby toczy się dalej (choćby brzmiało to bezdusznie), że choć nie można śmierci zrozumieć, można istnieć z jej piętnem i trochę jakby jej na przekór. To naprawdę piękna i warta włożenia trudu w lekturę pozycja. Dla wszystkich.