Kleopatra. Jedna z ikon starożytności.Ostatni realnie dzierżący władzę na Egiptem faraon i do tego kobieta. Jej czarowi ulegli najwybitniejsi współcześni, czyli Gajusz Juliusz Cezar i Marek Antoniusz. Pokonana przez Oktawiana, by uniknąć upokorzenia popełnia samobójstwo. Kraj, którym rządziła, stał się kolejną rzymską prowincją. W świadomości masowej do tego obrazu dołóżmy kinową superprodukcję, Elizabeth Taylor i Richarda Burtona z ich tragiczną historią miłosną, by mieć pełny obraz egzystencji słynnej królowej w naszej kulturze.
A co z tego jest prawdą? Historyk będzie próbować rekonstruować jej życie głównie na podstawie źródeł pisanych. Autorka najnowszej biografii Kleopatry, Stacy Schiff, słusznie zwraca uwagę, że żadna narracja, która dotrwała do naszych czasów, nie jest królowej przychylna. Powód jest bardzo prosty: Kleopatra została opisana wyłącznie przez swoich rzymskich przeciwników, dla których była wrogiem idealnym: obca, reprezentantka pogardzanej przez mieszkańców Italii kultury helleńskiej, kobieta sprawująca realną władzę, co dla Rzymian było sprzeczne z naturą, władająca bajecznie bogatym królestwem, którego w stolicy imperium naprawdę się obawiano, albo raczej podsycano ten strach względów politycznych, choć tak naprawdę Egipt militarnie nie przedstawiał się zbyt groźnie. Rzymscy historycy w opisie losów Kleopatry poruszali w tak zakreślonym paradygmacie, przykładając do tej nietuzinkowej kobiety taką właśnie miarę. Schiff zakłada, że się to gorset, zniekształcający postać prawdziwą i w swej książce stara się ją
odnaleźć w labiryncie męskich relacji.
I to jest też największy problem tej książki. Nie jest to bowiem biografia, do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni, ale psychologiczna opowieść, która z punktu widzenia historyka jest o tyle podejrzana, że nie można jej sfalsyfikować. Schiff opowiada o Kleopatrze, trzymając się jej dziejów znanych z kronik i wymyślając jej osobowość, nadinterpretując na potęgę, starając się uczynić z Kleopatry kogoś, kim z całą pewnością nie była. Autorka bez wątpienia podziwią królową Egiptu, dziury w kronikach stara się załatać własną wyobraźnią, aproksymując zachowania i czyny, szukając prawdopodobnych odpowiedzi, gdy przychodzi do określania motywacji postaci. Tylko że mówienie, iż jest to praca historyczna stanowi poważne nadużycie. Czytając tę książkę przez kilka pierwszych stron miałem wrażenie pewnej świeżości, Schiff zbudowała bowiem dobre i rzeczowe tło, wprowadziła nań główną bohaterkę w momencie dla niej krytycznym, ale zaczęła ją kształtować w sposób nadto dowolny, kwieciście upiększając to, co tak naprawdę
wiemy. Trudno jest zatem jednoznacznie stwierdzić, cóż to za gatunek. Najbliżej jej do powieści biograficznej, ale irytujące jest to, że Schiff snobuje się na bycie historykiem, najeżyła pracę masą przypisów. W trakcie lektury moja irytacja rosła coraz bardziej, nadużycia coraz bardziej jawne, a treść miałka. Autorka straciła z oczu wszelkie inne motywacje, poza psychologicznymi, wyciągając zbyt daleko idące wnioski z retorycznych popisów rzymskich historyków. Zniósłbym to może, gdyby były one interesujące, coś wnoszące do obrazu tak znanego, przebadanego i na wszelkie możliwe sposoby prześwietlonego. Ale narracja ta staje po prostu nudna i wtórna, nawet w kategoriach literackich. A niestety, każdy siadając do lektury, wie już, jak to wszystko się skończy. Najgorsze jest to, że biografia Kleopatry jest naprawdę sama przez siebie interesująca, Schiff przez swoje zupełnie niepotrzebne zabiegi i niewymuszone efekciarstwo zamęczyła mnie, swojego czytelnika, nie dając w zamian nowej wiedzy lub interpretacji.
Kończyłem lekturę książki zwyczajnie zażenowany. Autorka na każdym kroku zapewnia nas, że Kleopatra była niezwykła w swej epoce, a jednocześnie nie daje nam tego odczuć. Urok jej żywota tkwi w niezwykle dramatycznym spleceniu życia uczuciowego z politycznym, angażującym najpotężniejsze postaci, w dodatku w momencie przełomowym dla obu walczących państw. Patrząc chłoodnym okiem, Kleopatra zagrała jak spłukany pokerzysta, który chce się za wszelką cenę odegrać, zalicytowała za wysoko i przegrała całą stawkę. Stała się grabarzem starożytnej cywilizacji, a to w kategoriach politycznych było bezprzykładną klęską. Pociągnęła na dno za sobą jednego z dwóch głównych politycznych graczy, czyli Marka Antoniusza. U Schiff nie znajdziemy wielkich analiz, nie dowiemy się, czy za posunięciami poltyków stało coś więcej niż motywacja psychologiczna. Gospodarka, handel, nastroje społeczne, nastroje w armii, koncepcje polityczne i politologiczne, wreszcie religia, owszem, autorka od czasu do czasu o tym wspomina, ale mam
wrażenie, że z konieczności i uczciwości, nie bardzo wierząc, by miało to wpływ na tak potężne jednostki, które w jej mniemaniu naginały rzeczywistość do własnej woli.
Srodze się zawiodłem na tej książce, być może oczekuję, że nowe prace historyczne będą korzystać z nowych sposóbów narracji, ale nade wszystko z nowych ustaleń historyków, których jest bez liku nawet w tak dobrze przebadanej epoce jak przełom er w Imperium Rzymskim. Otrzymałem nużący pasztet, eksploatujący biografię w kontekście mitu, nawet nie do końca z nim polemizując, a nade wszystko w niepotrzebny sposób ubarwiając na potrzeby uzyskania odpowieniego efektu. A że historycy bardziej cenią istotę rzeczy (przez Arystotelesa zwaną prawdą), nie zaś ornament, przeto nie mogę i nie chcę z czystym sumieniam pochwalić Kleopatry.