Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:19

Nowotwór, nie wojna

Nowotwór, nie wojnaŹródło: Inne
d1zsdt6
d1zsdt6

Prace historyczne traktujące o wojnie domowej w Hiszpanii są sztandarowym przykładem, w jak olbrzymim stopniu światopogląd autorów, ewentualnie odpowiednie wytyczne, mogą doprowadzić do przytłoczenia prawdy ideologicznym pustosłowiem. Wydarzenia tego konfliktu obrosły twardą skorupą symboliki, skutecznie oddziaływującą na wyobraźnię, zaś stosowana przez obydwie strony propaganda i licytacja trupami osiągały wprost niebotyczne rozmiary, sprzyjając wyolbrzymieniom oraz tworzeniu kolejnych mitów i legend. Od dłuższego czasu obserwowałem miotanie się dziejopisów z jednej skrajności w drugą, próżno szukając wyważonego, obiektywnego, chłodnego głosu. Głosu kogoś, kto nie zajmuje żadnego miejsca po którejkolwiek ze stron barykady, ale tę barykadę obserwuje z oddali i bezpiecznego dystansu. Dawniej karmieni byliśmy opowieściami o dzielnych komunistach, którzy się kulom nie kłaniali, obecnie na rynku pojawiają się książki o dzielnych faszystach walczących z bolszewicką zarazą – vide praca Moy, wydana w 2006 roku.
Jeśli nawet na zachodzie pojawiały się jakieś prace, zarówno całościowo traktujące o tym konflikcie, jak i nie skażone ideologicznym okładaniem się kijami, to wypatrywanie ich na polskich półkach księgarskich było zajęciem żmudnym i bezprzedmiotowym. Na szczęście, dzięki wydawnictwu Znak, stan ten uległ wreszcie zmianie.

Anthony Beevor rozpoczął pracę nad książką o hiszpańskiej wojnie domowej w 1976 roku, czego zwieńczeniem było pierwsze jej wydanie, noszące tytuł Wojna domowa w Hiszpanii. Od tego czasu ów brytyjski historyk wyrobił sobie znakomitą markę m.in. dziełami Stalingrad oraz Berlin: Upadek. Do swojej pierwszej pracy historycznej powrócił jednak za namową hiszpańskiego wydawcy, nalegającego, by autor ją przeredagował, wykorzystując najnowsze badania hiszpańskich historyków oraz ujawnione materiały z niemieckich i rosyjskich archiwów. Dzięki wspólnemu ich wysiłkowi powstała Walka o Hiszpanię 1936-1939. Pierwsze starcie totalitaryzmów, a praca nad nią skłoniła Beevora do konstatacji, iż wielki wzrost liczby dostępnych obecnie informacji raczej mnoży niż redukuje liczbę pytań i niejasności. Autor udowodnił w pozostałych swoich książkach, że doskonale zdaje sobie sprawę, iż historia jest nierozerwaną ciągłością, a nie zlepkiem niekomplementarnych wycinków. Zastanawiając się nad problemem „jajko czy kura”, czyli
łańcuchem przyczyn, które doprowadziły do tragedii, sięgnął zatem ku czasom rekonkwisty Hiszpanii spod władzy Arabów. Syntetycznie ukazawszy tło, gładko przeszedł do okresu powstania Drugiej Republiki, skrupulatnie opisując wszelkie perturbacje przeradzające się we wrzenie, które zaowocowało rebelią generałów. Przyznam, że przez tę część przebrnąłem z mozołem, przytłoczony informacjami dotyczącymi kolejnych partii, ugrupowań i organizacji, zwłaszcza, że dopiero po lekturze odkryłem ich spis i krótką charakterystykę umieszczone na końcu książki. Kiedy jednak udało mi się wreszcie wyjść z tego labiryntu, Beevor w pełni wynagrodził mi wysiłek włożony w próbę ogarnięcia wszelkich politycznych konstelacji stojącej na krawędzi wojny Hiszpanii. Opisawszy wojskową rebelię i walkę o władzę, skupił się na tym, co do dziś wzbudza najsilniejsze emocje – sprawie okrucieństw. Nie faworyzując żadnej ze stron, w rozdziałach poświęconych czerwonemu oraz białemu terrorowi, opisał schematy mordowania, zrewidował niektóre z
mitów oraz spróbował ustalić rzeczywistą liczbę ofiar. W kolejnych rozdziałach autor scharakteryzował poszczególne strefy – nacjonalistów oraz republikańską, a także siły afrykańskich sojuszników rebeliantów i milicję robotniczą stanowiącą praktycznie jedyną sensowną odpowiedź na działania armii.

Ponieważ nie powiódł się ani błyskawiczny zamach stanu, ani zdławienie go przez stronę rządową, Hiszpania stanęła przed perspektywą długiej, wyniszczającej wojny, która – z braku środków – wymagała pomocy z zewnątrz. Poświęcona jest jej kolejna, moim zdaniem najciekawsza część książki, zatytułowana „Międzynarodowa wojna domowa”. Kiedy broń dla rebeliantów płynęła wartkim strumieniem z Niemiec i Włoch, władze Wielkiej Brytanii nie dość, że postanowiły tego nie zauważać, to jeszcze odmówiły dostarczenia środków uznawanemu rządowi Republiki wychodząc z założenia, że „wyrażenie sympatii dla republikańskiego rządu Hiszpanii sprzeciwiałoby się interesom Wielkiej Brytanii”. Eden, wznosząc się na wyżyny hipokryzji, wydawał się dostrzegać jedynie masakry dokonywane przez republikanów, nie widząc rzezi rozpętywanej przez nacjonalistów. O tym, że Brytyjczycy mieli całkiem niezłą wprawę w selektywnym postrzeganiu pewnych spraw, dobitnie przekonaliśmy się zresztą kilka lat później, gdy Niemcy zajmowali Nadrenię, Austrię
i Czechy. Beevor wnikliwie zastanawiał się nad motywami każdej ze stron konfliktu, przesłankami, które popchnęły je ku, z jednej strony, polityce nieinterwencjonizmu oraz pompowaniu niebotycznych środków ze strony drugiej. Frankistowski reżim zasilała szczodra pomoc amerykańskich i brytyjskich biznesmenów, tymczasem odrzucona przez demokratyczne mocarstwa Republika zwróciła się o pomoc do ZSRR. Rosja zaś, dla odmiany, pomocy wprost uwielbiała udzielać, o czym boleśnie przekonywały się później kolejne bratnie narody, przeto początkowo lokalna wojna rychło zmieniła się w konflikt międzynarodowy. Autor opisał tworzenie się kolejnych rządów, nasiąkających coraz bardziej monopolistycznymi ideami komunistów, ponadto w osobnym rozdziale scharakteryzował związki Republiki Hiszpanii a ZSRR. Jest to bardzo istotna część, bowiem stanowi znakomity kontrapunkt wobec tez, jakoby radziecka interwencja była długofalową strategią Kominternu mającą na celu ustanowienie sowieckiego reżimu, ewentualnie bezinteresowną, heroiczną
pomocą ojczyzny proletariatu. Beevor podkreślił tu, że żadna z tych skrajnych interpretacji nie jest prawdziwa, aczkolwiek ta ostatnia od skomplikowanej prawdy jest niezmiernie daleka. By dojść do owej prawdy, przeanalizował wpływy radzieckie w hiszpańskim rządzie i dowiódł, że za tą bezinteresowność trzeba było zapłacić m.in. 510 tonami złotego kruszcu z rezerw Banco de Espana, zaś bratnia pomoc rozliczana była po kursie, delikatnie powiedziawszy, dość zawyżonym - radzieccy buchalterzy z gorliwością czekisty nadawali nowy wymiar pojęciu „kreatywna księgowość”.

Kolejny, nie mniej istotny rozdział, poświęcony jest Brygadom Międzynarodowym, stanowiącym efekt kampanii na rzecz „poparcia walki ludu hiszpańskiego”. Historia tej formacji była mozolnie zniekształcana przez propagandystów wszelakiej proweniencji, cieszy mnie zatem, że Beevor ją usystematyzował i zdemitologizował, ekstrahując fakty od mitów i legendy, zarówno pozytywnej, jak i tej czarnej. Następne części to już chronologiczny opis wydarzeń, przepleciony kreśleniem sytuacji politycznej w obydwu walczących obozach, od pierwszych walk o Madryt, aż po upadek Katalonii. We fragmentach traktujących o działaniach militarnych widać wyraźnie, że Beevor, w przeciwieństwie do tego, co pokazał chociażby w Stalingradzie, skupiony jest na szerokim planie i nie rzuca nas w wir bitew, a raczej sucho relacjonuje przemieszczanie się symboli na mapie, preferując optykę stratega, a nie żołnierza.

d1zsdt6

O hiszpańskim konflikcie Saint-Exupery napisał, że nie był wojną, lecz chorobą. Patrząc na skalę spustoszenia, jestem pełen podziwu dla kraju, który nie dość, że przetrwał ów nowotwór trawiący naród, to jeszcze przetrzymał frankistowską kurację prowadzoną przez chirurga święcie przekonanego o tym, że tylko on doskonale wie, co dla pacjenta jest najlepsze. O tej, że się tak wyrażę, klinice generała Franco, w której pełnymi garściami czerpano z rozwiązań spopularyzowanych przez znienawidzonych komunistów, traktuje ostatnia część tej znakomitej książki Anthony’ego Beevora. Podczas jej lektury nie sposób nie zadać sobie pytania, jaka byłaby skala represji i tragedii, gdyby zwycięstwo odnieśli wspierani przez komunistów republikanie? Patrząc na „finezję” naszego wschodniego sąsiada w rozwiązywaniu problemu społecznego niezadowolenia, obawiam się, że odpowiedź jest równie ponura, co potęgująca dramat hiszpańskiej ludności. Wiele miejsca poświęca autor włączeniu intelektualistów do kampanii propagandowej rozpętanej
przez obydwie strony, traktujące historię i prawdę bardzo wybiórczo, naciągając je do granic możliwości i z najdrobniejszych nawet incydentów czyniąc powszechną regułę. Zarówno republikanie, jak i nacjonaliści, za wszelką cenę poszukiwali czegoś, co pomoże im legitymizować dokonywane masakry. O ile do przeprowadzenia junty wystarczył jedynie wspólny wróg, tak przeciągająca się wojna wymagała coraz wznioślejszych haseł na sztandarach, do czego wybornie nadawały się zarówno slogany o obronie katolickich wartości, jak i te o walce z faszyzmem i/lub proletariackiej rewolucji. A wszystko po to, by zdehumanizować przeciwnika, pokazać, że walczy się z ideą w imię wyższych wartości, a nie po prostu, trywialnie dokonuje rzezi na wczorajszym sąsiedzie. I to jest chyba najdramatyczniejsze w krwawym konflikcie, w tej wielkiej tragedii, jakiej doświadczyło hiszpańskie społeczeństwo, niesione na fali wybuchowej mieszanki kultu męskości i kultu śmierci, zamieniając swój kraj w krwawą łaźnię, z zajadłością wprost
proporcjonalną do narastającego samooszukiwania. Beevor bardzo celnie zauważył, iż masowe samooszukiwanie jest tylko środkiem uspokajającym przepisywanym przez przywódców, którzy sami nie są w stanie stawić czoła rzeczywistości, przeto pierwszą ofiarą nie tyle jest prawda, co jej źródło: świadomość i prawość jednostki.

Zastanawiając się nad koncepcją i ostatecznym kształtem Walki o Hiszpanię 1936-1939, autor uznał, że błędem byłoby ukazanie hiszpańskiej wojny domowej jako dychotomicznego, ściśle spolaryzowanego starcia pomiędzy lewicą a prawicą, ponadto równie krzywdzącym jest wykreowanie osi: centralizm państwowy – niepodległość regionów czy też autorytaryzm – wolność jednostki. Przy olbrzymiej heterogeniczności stron, takie uproszczenia są wszak zbyt daleko posunięte. We wstępie do swej pracy autor podkreślił, że aby w ogóle próbować pojąć istotę tego konfliktu, należy przede wszystkim zrozumieć przekonania i podstawy z tamtych czasów, w których prym wiodły nacjonalistyczne, katolickie mity i lęk przed bolszewizmem oraz złudna pewność, że poprzez rewolucję dojdzie się do czerwonej krainy powszechnej szczęśliwości. Zaznaczył również, że złożoność tego konfliktu wskazują, że niemożliwe jest oddzielenie jego przyczyn i skutków z naukową precyzją, jednak historyk powinien podjąć próbę dokonania czegoś więcej, niż
zrozumienia uczuć obu stron – winien spróbować wniknąć we wcześniejsze domniemania i rozszerzyć granice wiedzy, moralny osąd pozostawiając czytelnikowi. Wielokrotnie na kartach jego pracy przeczytać możemy, że hiszpańska wojna domowa jest w historii jednym z niewielu przypadków, w których najszerzej przyjęta wersja wydarzeń została opisana bardziej przekonująco przez przegranych. Pozostaje przyklasnąć mu gorliwie, że nie poszedł na łatwiznę i nie spróbował, dla przeciwwagi, opisać jej z punktu widzenia zwycięzców, ale pokusił się o napisanie rzeczowej, w miarę możliwości bezstronnej pracy stanowiącej niezmiernie istotne dzieło w historiografii tego krwawego, brutalnego dramatu. Docenione zostało ono przez samych Hiszpanów, którzy w 2002 roku przyznali dziełu Beevora La Vanguardia Prize dla najważniejszej książki niebeletrystycznej.

d1zsdt6
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1zsdt6

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj