Trwa ładowanie...
recenzja
21-05-2012 10:47

Nowe zagrożenie czai się w głębinach

Nowe zagrożenie czai się w głębinachŹródło: Inne
dlotupi
dlotupi

Thomas Alva Edison zapisał się w historii jako jeden z najbardziej twórczych wynalazców. Na jego nazwisko wystawiono 1093 patentów i do dziś praktycznie codziennie używamy urządzeń, które dzięki nim działają. Co ciekawe, Edison był samoukiem – do szkoły chodził raptem dwa lata, zanim nie został z niej wyrzucony w wieku lat dziesięciu. Skostniałe ciało pedagogiczne zarzuciło mu brak zainteresowania programem, niewykonywanie poleceń i zadawanie zbyt wielu pytań. Swoje liczne osiągnięcia Edison zawdzięczał nie tylko niepospolitemu umysłowi, ale i określonej filozofii życiowej. „Naszą największą słabością jest poddawanie się – mawiał. – Najpewniejszą drogą do sukcesu jest po prostu próbowanie jeszcze jeden, następny raz”.* Innymi słowy, sukces to efekt ciągu porażek.*

Podobnymi przekonaniami kieruje się w życiu i pracy Brytyjczyk polskiego pochodzenia Adrian Tchaikovsky. Pierwszą książkę udało mu się opublikować po... piętnastu latach prób.* Kto z nas miałby tyle samozaparcia i wiary w ostateczny sukces?* Uskrzydlony pierwszym krokiem w jego osiąganiu, pisarz pracuje jak maszyna i co roku wypuszcza kolejne dwa opasłe tomy oryginalnego cyklu fantasy, rozpoczętego powieścią * Imperium Czerni i Złota*, a rozgrywającego się w świecie owadopodobnych. W naszym kraju światło dzienne ujrzał ostatnio tom szósty, na Zachodzie zaś siódmy, a trzy kolejne są w zapowiedziach.

Swoją filozofią życiową Tchaikovsky obdarzył również głównego bohatera „Cieni pojętnych”, Stenwolda Makera, czyniąc z niego człowieka, na którym można polegać, solidnego, pracowitego i systematycznego. A co najważniejsze – prącego do celu pomimo wszelkich przeciwności, tudzież tego, że wszyscy wokół niego wątpią w sens jego słów i działań, a czasem otwarcie z niego szydzą. Idée fixe Stenwolda stała się obrona rodzinnego miasta Kolegium i całej krainy Nizin przed agresją Imperium Os. Po latach wieszczenia przez bohatera inwazji, w końcu do niej dochodzi, ale dzięki jego zabiegom zostaje ona odparta. Zagrożenie ze strony osowców nie mija, a pokój z ich rasą jest niezwykle kruchy. Tymczasem na niezawisłość Kolegium czyhają kolejni wrogowie.

Po pierwsze, tajne działania rozpoczyna przeciwko niemu zamożny ród pająkowców. Po wtóre zaś, na scenie wydarzeń pojawiają się całkiem nowi gracze – mieszkańcy morskich głębin. Stenwold jako jeniec trafia do podwodnych krain, o których istnieniu nawet nie wiedział. Tam poznaje szalone plany dokonania przez „morskich” inwazji na ląd, a jego największe przerażenie budzi to, że Kolegium ma być pierwszym celem ataku. Bohater daje się również wciągnąć w wir politycznych intryg, w wyniku czego podejmuje się odnalezienia na lądzie prawowitego następcy tronu jednej z podmorskich krain. W końcu zajmuje się więc tym, co go kręci najbardziej – obmyślaniem strategii, pracą wywiadowczą, unikaniem zasadzek i uchodzeniem pościgom, walką na śmierć i życie z przeciwnikiem dorównującym mu zmyślnością i wojennymi talentami.

dlotupi

W Morskiej straży poznajemy całkiem nowe, podwodne środowisko rojące się od nieznanych wcześniej stworzeń, nowe rasy dysponujące zadziwiającymi paramagicznymi talentami i umiejętnościami, ich obyczaje, wierzenia, panujące pośród nich stosunki społeczne. I choć jest to raczej rozwój ilościowy niż jakościowy, prozę Tchaikovsky’ego czyta się z dużą przyjemnością. Tym bardziej, że pisarzowi udało się zapanować nad własną, trudną do poskromienia wyobraźnią – tym razem ograniczył się do głównych wątków, tworząc z powieści zamkniętą fabularnie całość. Po ciekawym zawiązaniu akcji następuje bogata prezentacja podmorskiego świata, pełna drobiazgowych opisów, po czym akcja znów przyspiesza i komplikuje się, z przytupem zmierzając do satysfakcjonującego zakończenia.

Tchaikovsky umiejętnie wykorzystuje atuty wykreowanego przez siebie świata: korelacje pomiędzy zamieszkującymi go ludźmi i owadami, skomplikowane życie osobiste bohaterów, piętrowe intrygi polityczne, zestawienie starożytnej magii i steampunkowej techniki. Szczególnie to ostatnie wydaje się znakiem naszych czasów, w których coraz bardziej zaawansowane technologicznie urządzenia trafiają w ręce coraz mniej „pojętnych” użytkowników.I choć na co dzień korzystamy z komputerów i telefonów komórkowych, zasady ich działania pozostają dla większości z nas czarną magią, więc równie dobrze pod obudową tych urządzeń zamiast elektroniki mogłyby kryć się dżinny. Swoją drogą, ciekawe czego ze współczesną technologią mógłby dokonać wynalazca tej miary, co Edison. Może ktoś napisze na temat książkę?

dlotupi
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dlotupi