Nowa Gwinea – recenzja gry planszowej wyd. Egmont
"Nowa Gwinea" to, nomen omen, nowa gra Grzegorza Rejchtmana, twórcy bestsellerowego "Ubongo" i "Papua", o której pisaliśmy 1,5 roku temu. "Papua" i "Nowa Gwinea" mają w zamyśle Egmontu tworzyć nową serię, która w pewnym stopniu bazuje na największym hicie Rejchtmana. Ale są to na tyle nowe i oryginalne gry, że wrzucanie ich do jednego wora z "Ubongo" nie byłoby zdaniem wydawcy właściwym posunięciem.
Z punktu widzenia gracza inny tytuł i wyspiarska tematyka to przede wszystkim marketing, niemający większego znaczenia dla samej rozgrywki. Co nie zmienia faktu, że dodanie do gry w układanie kafelków na czas odrobiny klimatu sprawdza się idealnie zarówno w "Papui" jak i teraz w "Nowej Gwinei".
Przypomnijmy, że "Papua" polegała na budowaniu pomostów łączących wyspy. Każdy gracz dostawał zestaw różnokształtnych kafelków, które trzeba było właściwie (i szybciej niż przeciwnicy) ułożyć na jednej z kilkudziesięciu dwustronnych planszetek. "Nowa Gwinea" na pierwszy rzut oka jest tym samym, tyle że zamiast budowania pomostów stawiamy budynki w środku lasu, zakrywając wskazane obiekty na planszetce.
Po zapoznaniu się z krótką instrukcją prawda wychodzi jednak na jaw i "Nowa Gwinea" wcale nie jest "Papuą" w innej oprawie. Owszem, tutaj też każdy gracz otrzymuje zestaw kafelków w różnych kształtach (inne niż w poprzedniej grze) i cel gry jest podobny, ale diabeł tkwi w szczegółach.
W "Nowej Gwinei" budujemy bowiem wioskę z kafelków, które mogą się stykać jedynie rogami, a nie całą krawędzią jak pomosty w "Papui". Poza tym celem jest zakrywanie źródełek i omijanie totemów (poza jednym, który wyznacza miejsce startu). Do tego na mapce widnieją pola z drzewami, których zakrycie również przynosi punkty, ale tylko po spełnieniu konkretnych warunków.
Krótko mówiąc, "Nowa Gwinea" to nie tylko świetna gra dla całej rodziny, ale także sensowna alternatywa dla "Papuy". Obie gry warto mieć obok siebie na półce, bo choć podobieństw jest wiele, to w każdą gra się nieco inaczej i trudno wskazać lepszą pozycję. Jeżeli lubicie łamigłówki, gry kafelkowe i rywalizację na czas, "Nowa Gwinea" to tytuł dla was. Świetny pomysł i wykonanie, proste zasady kryjące mnóstwo wyzwań - taka właśnie jest najnowsza gra Grzegorza Rejchtmana.