Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:19

Nikt nie rodzi się złośliwym bachorem

Nikt nie rodzi się złośliwym bachoremŹródło: Inne
d4i1ydt
d4i1ydt

Tytuł mojej recenzji, to swoiste credo życiowe dwóch niań, które postanowiły podzielić się swoją wiedzą z polskimi czytelnikami. Ich wieloletnie doświadczenie zawodowe przełożyło się na niezbyt obszerny, ale bardzo przydatny poradnik, z którego korzystać mogą rodzice w sytuacjach podbramkowych. Wyjście z założenia, iż: „dziecko nie rodzi się nieznośnym bachorem, nieznośnym bachorem dziecko się staje za sprawą rodziców”, jest założeniem tyleż trafnym, co bardzo niewygodnym dla wielu rodziców. „Ona już taka jest”, „On ma taki charakter”, „To trudny wiek” – nianie bezlitośnie rozprawiają się z tymi najczęstszymi wymówkami umęczonych rodziców, których pociechy sprawiają wrażenie małych potworów, terroryzujących otoczenie. Autorki nie zajmują się przypadkami, w których zachowanie dziecka jest rezultatem innych czynników, niż wychowanie np. autyzm; lecz koncentrują się na tych „dzieciaczkach”, których postępki jasno wynikają z zaniedbań rodzicielskich.

Wymowa całego podręcznika może być mało optymistyczna dla wielu rodziców, którzy swoje rodzicielstwo traktują na zasadzie czegoś, co każdy potrafi. Jednak smutna prawda jest taka, że gdyby posiadanie dziecka wiązało się z koniecznością zdania egzaminu – przyrost naturalny byłby jeszcze mniejszy, niż jest w rzeczywistości. Nianie powtarzają na wiele sposobów: wychowanie dziecka to ciężka, bardzo odpowiedzialna i stresująca sprawa – bywa, że ponad siły. Przynosi wiele satysfakcji i radości, co nie zmienia faktu, że jest to praca i nie można jej „odbębnić”, gdyż niesie to za sobą konsekwencje w postaci posiadania „nieznośnego bachora”. Co ważne: autorki zaznaczają, że w wychowaniu dziecka biorą udział dwie osoby. Typowa „matka Polka”, w pojedynkę borykająca się z problemami wychowawczymi, to nie jest model, który zdaje egzamin. Autorki nie krytykują samotnych rodziców wychowujących dzieci, ale rodziny w których np. pracujący ojciec czuje się zwolniony z jakichkolwiek trosk wychowawczych, poza utrzymaniem
rodziny. Nawet 20 minut po pracy można wykorzystać tak, by dziecko czuło zainteresowanie rodzica i by powstała więź między nimi. Ale wykorzystania tych 20 minut w dobry sposób też trzeba się nauczyć.

Podział książki na trzy części jest jasny i przejrzysty, ułatwiając zdesperowanym rodzicom łatwe wyszukanie interesującego ich problemu. Cześć pierwsza dotyczy komunikacji, w myśl zasady, że bez efektywnej komunikacji wszystkie dobre rady nie mają racji bytu. Nianie omawiają tutaj różne typy komunikatów, jakie wysyłają rodzice, dają również wskazówki, jak skutecznie porozumiewać się z dziećmi, ale także jak nauczyć dzieci efektywnego wyrażania emocji, bez jęczenia, płaczu i krzyków. Część druga, to Zasady Domowe – nianie podpowiadają jak ustalić i egzekwować zasady we własnym domu. Część trzecia to przewodnik po konkretnych problemach, z jakimi borykać się muszą rodziny wychowujące dzieci. Ostatnia cześć ma tę zaletę, iż problemy ułożone są w porządku alfabetycznym, co znacznie ułatwia znalezienie konkretnego zagadnienia. Nianie postarały się także, by znalazły się tutaj zagadnienia naprawdę aktualne, takie jak przemoc w szkole i zagrożenia płynące z korzystania przez dziecko z internetu. Nawet zwykłe
użytkowanie telefonu komórkowego może nieść ze sobą konkretne zagrożenia i autorki starają się to pokazać.

Nie da się ukryć, że żyjemy w świecie poradników, zewsząd otaczają nas książki doradzające nam jak mamy żyć, postępować i wychowywać dzieci. Co wyróżnia książkę angielskich niań? Niewątpliwie zgryźliwe i bardzo brytyjskie poczucie humoru. Bez ceregieli dziarskie kobiety rozprawiają się z leniwymi rodzinami, w których dzieci przepoczwarzyły się w małych tyranów, a ich rodzice bezradnie rozkładają ręce. Nie ma tutaj podejścia na kolanach do dzieci, żadnego szczebiotania nad nieznośnymi bachorami: zachowujesz się jak bachor? I tak właśnie będziesz traktowany. Niezależnie od tego, czy masz lat 3, czy 13. Urzekło mnie zgryźliwe komentowanie poczynań niektórych rodziców, brak tego suchego podręcznikowego języka jest niewątpliwie atutem poradnika, który czyta się z przyjemnością. Na koniec oddam głos samym autorkom: „Nasza książka jest pomyślana jako unikalny podręcznik pierwszej pomocy wychowawczej, traktujcie go jak domowy odpowiednik telefonu zaufania – nie tylko dla rodziców niemowląt i małych dzieci, ale
też przedszkolaków, dzieci w wieku szkolnym i nastolatków”.

d4i1ydt
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4i1ydt

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj