Każdy, kto wychował się na książkach Coopera, May’a, Wernica, Okonia i Szklarskich, zna tę historię na pamięć. Historię nieprzerwanej, wielowiekowej wojny, prowadzonej przez zaborcze „blade twarze” ze szlachetnymi czerwonoskórymi wojownikami. Wojny coraz bardziej nowoczesnej broni palnej z łukami i tomahawkami, wojny kłamstwa i niegodnego podstępu z honorem, dzielnością i czystością intencji, wojny niszczycielskiego ujarzmiania natury z harmonijnym współżyciem z tąże. Wojny, w której pierwotni mieszkańcy Ameryki Północnej musieli ulec spragnionym ziemi i dobrobytu emigrantom z przeludnionej Europy. Kolejny napad na bezbronną indiańską wioskę, kolejne wywłaszczenie z terenów łowieckich, kolejny traktat, łamany zaraz po jego podpisaniu, kolejny krok do nieuchronnej zagłady „szlachetnych dzikusów” przez jedynie słuszną cywilizację białego człowieka. Taki obraz tej wojny, przedstawiany przez literaturę i film, stał się trwałym elementem postrzegania świata i w naturalny sposób budził sympatię do skazanych na
zagładę Indian, antypatię do ich ciemiężycieli i nieznośne poczucie bezradności wobec zbrodniczych działań tych ostatnich. Te uczucia będą nam cały czas towarzyszyć podczas lektury komiksu o poruczniku Blueberry’m, który próbując połączyć funkcję oficera armii Stanów Zjednoczonych z przyjaźnią wobec czerwonoskórych, siłą rzeczy i nakazem historii skazany jest na porażkę. Chwilowe sukcesy, które bohater odnosi, starając się zapobiec kolejnej odsłonie krwawej wojny i masakrze Indian, budzą – zarówno w nim, jak i w czytelnikach – złudne nadzieje. Nadzieje, które szybko rozwiewane są przez kolejne zakusy podstępnego bandyty, nadgorliwego polityka, chorobliwie ambitnego wojskowego czy innego przedstawiciela chciwej i zachłannej cywilizacji białego człowieka. Blueberry nie przyjmuje do wiadomości, że jego ziomkami kieruje żądza wyniszczenia „dzikusów”, a pokój jest sprzeczny z ich najżywotniejszymi interesami. Szlachetny porucznik przy każdej kolejnej próbie załagodzenia konfliktu, wierzy w dobre intencje
przedstawicieli swojej rasy. I choć za każdym razem jego wiara nie wytrzymuje konfrontacji z rzeczywistością, on niezłomnie podejmuje kolejne – skazane na niepowodzenie – usiłowania, jak na orędownika przegranej sprawy przystało. Drugi tom zbiorczej edycji zawiera cztery albumy (7-10) oryginalnego wydania komiksu o prawym poruczniku. Opisana jest w nich historia związana z budową (w latach 60. XIX wieku) pierwszego połączenia kolejowego w poprzek kontynentu amerykańskiego. Do tej ogromnej inwestycji przystępują dwie konkurujące ze sobą kompanie kolejowe, a część magistrali ma oczywiście przebiegać przez ziemie Indian. Aby utrudnić prace kompanii Union Pacific, układającej tory na ziemiach Siuksów i Czejenów w rejonie Gór Czarnych, konkurencyjna firma (Central Pacific) postanawia sprowokować czerwonoskórych do ataku na budowniczych. Wykorzystuje do tego celu przekupstwo i bandę wynajętych awanturników. Dla poprowadzenia negocjacji ze wzburzonymi Indianami, szef zagrożonych ich atakami budowniczych wzywa
porucznika Blueberry’ego. W działaniach mających na celu zakończenie konfliktu bohatera wspomagają dwaj nie zawsze niezawodni towarzysze: stary wyjadacz Red Neck i pijaczyna Jimmy McClure. Kolejne z owych działań sabotowane są zaś przez najemników Central Pacific. Wbrew oczekiwaniom, sytuacja wcale nie poprawia się po przybyciu wojska. A to dlatego, że dowódca oddziałów interwencyjnych nie respektuje zawartych przez Blueberry’ego układów i chce podreperować swoją nadszarpniętą reputację, dziesiątkując Indian broniących swoich domów i ziemi. Komiks Charliera i Girauda to kolejna odsłona barwnej i krwawej legendy Dzikiego Zachodu. Choć znamy ostateczne zakończenie tej legendy, lektura „Blueberry’ego” trzyma nas w napięciu do ostatniej planszy. Zawdzięczamy to pomysłowo poprowadzonej akcji, obfitującej w liczne i niespodziewane zwroty, pełnej niesamowitych przygód, zasadzek, pościgów i ucieczek. Zawdzięczamy to również pięknemu zaprezentowaniu „okoliczności przyrody” i mitu szlachetnych czerwonoskórych, a
przede wszystkim – przedstawieniu postaci samego głównego bohatera. Przymioty jego ducha bardziej niż do niegodnych zaufania ziomków, zbliżają go do kierujących się nakazami honoru indiańskich wojowników. A w całkowitym zintegrowaniu się z odchodzącym w niepamięć światem tych ostatnich przeszkadza mu tylko... biała skóra.