Ileż pozytywnych komentarzy się na temat tej książki naczytałam! Że autorka słynie z upodobania do czarnego humoru i inteligentnych postaci; że napisała celną i złośliwą satyrę na współczesną popkulturę; że jako doświadczona scenarzystka posiada wiedzę z pierwszej ręki na temat patologii rodzących się w umysłach inteligentnych i na pozór zrównoważonych mężczyzn oraz kobiet pod wpływem pasma nagłych sukcesów i porażek. Wreszcie, że to tragikomiczna opowieść o deprawującej sile sławy i wykorzystywaniu przez media seksualności nastolatek.
Tymczasem tylko ostatnie z tych twierdzeń jest prawdą – powieść jest tragiczna – i to w jakościowym tego słowa znaczeniu. Miałka, płaska i bezpłciowa. Potencjał tkwiący w fabule nie został wykorzystany, by nie rzec, że całkowicie zmarnowany. Trzy rudowłose piękności – Daria, Polly i Amelia nagle stają się sławne za sprawą jednego ich zdjęcia, które ukazało się na okładce „New Yorkera". Od tego momentu wpadają w kołowrót szalonych zdarzeń – wszyscy chcą wiedzieć wszystko o ich życiu, są zapraszane na najbardziej ekskluzywne przyjęcia, są obiektem pożądania najsławniejszych i najprzystojniejszych mężczyzn. Naiwne dziewczęta szybko przekonują się, jak naprawdę wygląda showbiznesowy światek i co zainteresowanie mediów może zrobić z człowieka – w tym ich własnej matki. Powieść opowiada wspomnianą historię z kilku punktów widzenia – samych dziewcząt i ich brata, Philipa.
Niestety, jak wcześniej wspomniałam, debiutu literackiego autorki nie zaliczam do udanych. Powieść wydawała mi się niedbale napisana, jakby w pośpiechu i od niechcenia, nie wciąga, nie oczarowuje, nawet nie budzi specjalnego zainteresowania. Ot, kolejna historia, nie warta większej uwagi. Nawet bezpośrednio po lekturze trudno uznać, by dobrze spędziło się czas na nią poświęcony, a i szczegóły powieści trudno odtworzyć.