Sułtańskiego agenta do zadań specjalnych, Jeszima Togalu, poznaliśmy w Drzewie janczarów. Jeszim to zaprzeczenie stereotypu eunucha – grubego, leniwego i złośliwego strażnika haremu. Prawda, że główny bohater dobiega czterdziestki i jest koneserem dobrej kuchni, ale, jak się zdaje, przede wszystkim smakoszem wolności. Jeszim wynajmuje mieszkanko w mieście i sam dobiera sobie przyjaciół. Na przykład – znanego nam już z poprzedniej książki Stanisława Palewskiego, ambasadora Rzeczypospolitej wymazanej z map. Albo Prin – starzejącą się tancerkę, która urodziła się chłopcem. A jego samego już dawno wybrała na przyjaciela i powiernika valide – matka sułtana, niegdyś Aimée Dubucq de Rivéry z Martyniki, kuzynka Józefiny de Beauharnais. Szczególny status Jeszima pozwala mu swobodnie przemieszczać się pomiędzy zamkniętymi społecznościami mężczyzn i kobiet, między sułtańskimi pałacami i miastem.
W Drzewie janczarów Jeszimowi przypadła rola godna agenta 007 – wymagająca nie tylko inteligencji, ale również imponującej sprawności fizycznej i biegłości w dworskich intrygach. Tempo było zawrotne. W Kamiennych wężach Jeszim ma tylko tydzień, żeby oczyścić się z oskarżenia o morderstwo, ale właśnie czas zaczął płynąć wolniej, miasto wstrzymuje oddech. Sułtan umiera. A z nim jego dwór, jego bliscy odchodzą w niebyt i zapomnienie. W ciągu paru dni Jeszim rozwiąże zagadkę, a nawet kilka zagadek, lecz jak gdyby od niechcenia. Spędzi ten tydzień – może ostatni – na smakowaniu życia. Wędrówkach po greckiej i żydowskiej dzielnicy, nocnych rozmowach przy omszałej butelce, kartkowaniu starych ksiąg, próbowaniu własnoręcznie przyrządzonych potraw i (dlaczego nie?) słodyczy pocałunków. Wszystko to, oczywiście, przybliży go do rozwiązania starych i nowych sekretów. I będzie to pięknie opowiedziane.
Jason Goodwin przewędrował kiedyś pieszo z Gdańska do Stambułu. Najwyraźniej odbył podróż nie tylko w przestrzeni, ale i w czasie. W Drzewie janczarów ukazał Stambuł jako miasto sułtańskie. Zagadki, nawet, jeśli sięgały w głąb przeszłości, to przeszłości Imperium Osmanów. W kolejnej opowieści autor wniknął jeszcze głębiej w tkankę miasta i tkankę historii. Stambuł z Kamiennych węży (w roku 1839), jest miastem, w którym koegzystuje wiele narodów – i wiele epok, Turcy obok Greków i Żydów, lektyki obok parowców, pamięć o krzyżowcach i pamięć o Byronie, piękności haremu, archeolodzy i turyści. A przyjemność czytelnikowi daje nie tylko śledzenie przygód Jeszima, ale poznawanie miasta, które samo jest nie kończącym się labiryntem tajemnic.