Ja, Jan Maria Rokita
Jak nietrudno odgadnąć, jednym z głównych aktorów sceny politycznej III RP jest według Jana Rokity sam Jan Rokita. Osobiście taka (przynajmniej momentami) narcystyczna i egotyczna opowieść polityka mi nie przeszkadza, choć domyślam się, że niejednego czytelnika eksponowanie i odmienianie przez wszystkiego przypadki zaimka "ja" może irytować.
Szczególnie urokliwa i wzruszająca jest skłonność Rokity do mówienia o sobie w trzeciej osobie. Parę przykładów: "Kuroń, Bielecki, Osiatyński, Syryjczyk, Rokita - to faktyczny ośrodek koordynacji [w gabinecie Suchockiej]"; "Myślę, że po namyśle [Tusk] odłożył po prostu ostateczne rozwiązanie kwestii Rokity na późniejszy czas"; "Tusk i Kaczyński u władzy byliby gwarantami realności bytu wielkiej koalicji, a Rokita nadał by jej impet programowy". I jeszcze wspomnienie Rokity o momencie, w którym dołączył do Platformy i Tuska, który połknął jego własną partię (SKL): "Miałem wtedy wyłącznie poczucie, że właśnie skończył się czas, w którym miałem szansę wpływania na bieg historii".