Protesty na ulicach
Impulsem do wyjścia na ulice w listopadzie 2013 roku stała się wiadomość o niepodpisaniu przez Ukrainę umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Ludzie biorący udział w protestach na Majdanie opowiadają o tym, co ich motywowało - przede wszystkim złość. Dziennikarz telewizyjny Serhij miał dość cenzury w mediach. Jego imiennik, inżynier z Kijowa, poszedł na pokojową demonstrację i trafił w sam środek bitwy z Berkutem, z granatami i kulami świszczącymi nad głową. W chaosie walk nie do końca było już wiadomo, kto jest kim i o co walczy.
Nie zawsze jednak uliczne protesty wynikają z chęci buntu. Autorka rozmawia z Andrijem (jak sam siebie każe nazywać), który jest polittechnologiem - zajmuje się najmowaniem ludzi do demonstracji. Opłaceni studenci, emeryci, czasem nawet bezdomni, protestują na zamówienie. Andrij załatwia także artykuły w gazetach: i te pochwalne, i oczerniające przeciwników jego zleceniodawcy. Jak sam mówi, polittechnolodzy obsługują każdego, kto zapłaci - niczym prostytutki.