Maciupek i Maleńtas to Bracia. Na początku są malutcy jak spinki do włosów, ale z czasem ubywania stron w książeczce, oni rosną – połykają tę treść, którą my już mamy za sobą i na końcu są na tyle dojrzali, gotowi i ukształtowani, że mogą się urodzić.
Bo Maciupek i Maleńtas są w Brzuchu Mamy.To bliźniaki, które pojawiły się tam we śnie.
Autorka wspomina swoje dzieci, które wedle jej słów pamiętały swoje życie płodowe – synek wciąż powtarzał, że wie, jak to było u niej w brzuchu, a córka miała dziwne sny o byciu w środku brzucha. Dlatego postanowiła, że kiedyś napisze o tym czasie, gdy każdy z nas był, ale jeszcze go nie było, czasie zawieszenia i oczekiwania. I napisała, ale już dla wnuczki Mili. I obiecała sobie, że to będzie książka, w której wszystko jest prawdą, w której nie ma zmyślenia. W większości jej się to udało. I to jest niezaprzeczalny atut tej pozycji. No bo już samo poczęcie jest opowiedziane pięknie - „(...)kiedy Tata spał z Mamą, to przytulił ją do siebie tak mocno, że aż zawołała 'Ach!'. I kto wie, czy to właśnie nie był moment, kiedy Maciupek i Maleńtas wylądowali w Brzuchu Mamy. W każdym razie rano na pewno już tam byli(...)”. Mądrze, prawdziwie, bez uciekania się do przysłowiowych ptaszków i biedronek. Odsłania tę stronę poczęcia, którą można pokazać dzieciom bez strachu, że źle, opacznie ją zrozumieją. Za to
wielkie brawa dla Anny Janko – za to pomieszanie wyobraźni i wiedzy. Bo w tej książce jest i o wodach płodowych i o dźwiękach, jakie słyszą dzieci w brzuszku, o tym, że rozpoznają głosy rodziców, o kopaniu mamy i o tym, jak ona może to odczuwać. A potem o niesamowitym braku miejsca i wyjściu, które ten brak powoduje. Wszystko, co ważne, co może być zrozumiałe dla dziecka, co jest mu potrzebne, by pojąć proces ciąży. I Janko świetnie weszła w skórę dziecka, która tak naprawdę przecież od dawna jest na nią za ciasna i opowiedziała po dziecięcemu to, co dzieje się w środku. Oswoiła, odczarowała, nałożyła na wielki brzuch mamy okienko z szybką i pozwoliła dzieciom zajrzeć do środka. To pozycja obowiązkowa dla dzieci, które oczekują rodzeństwa, a są na tyle małe, że nie słyszały jeszcze nic o seksie na placu zabaw czy w szkole. To taka furtka, przez którą rodzice bezpiecznie mogą przejść, wskaźnik, który porusza się po ludzkim ciele i pozwala jakoś zacząć trudną rozmowę, jakoś dać nurka w trudne pytania. I
ponownie powiem – oswoić. Oczywiście przestrzegam przed zostawieniem dziecka z tą książką samego – wody płodowe to wody życia, które są najpyszniejsze na świecie i z których mogą pić Maciupek i Maleńtas – jest o tym historyjka. Ale co ciekawsze dziecko może drążyć – jak? dlaczego? jaki ta woda ma smak? Trzeba podołać i być obok, żeby powiedzieć.
Macupiek ma Maleńtasa, a Maleńtas Maciupka, żeby zapytać. Myślę, że dlatego autorka zdecydowała się na bliźniaki. Jedno dziecko mogłoby tylko myśleć, gdybać, analizować i zastanawiać się. A powszechnie wiadomo, że co dwie głowy to nie jedna.
Po pierwsze jedno widzi drugiego. Nie patrzy tylko na własne palce czy stopy, ma dokładny obraz siebie – naprzeciwko. I dzięki temu może śledzić po trochu swój własny rozwój. Może obserwować rosnące paznokcie i powiększające się ręce. A po drugie zawsze znajdzie się odpowiedź na nurtujące pytanie. Gdy słychać jakiś hałas i Maciupek nie wie, co to jest, zaczyna się bać, to zawsze ma Maleńtasa, który od razu powie, że to odkurzacz i że nie ma zupełnie powodu do strachu. I jest też, poza brzuchem oczywiście, tata, który włączy relaksująca muzykę, żeby odpędzić dźwięk odkurzacza. To, co mi przeszkadzało, to fakt, że bliźniaki są zbyt dobrze poinformowane. Że posługują się wiedzą nie pochodzącą z doświadczenia, ale... no właśnie skąd? Skąd Maleńtas, który pierwszy raz słyszy odkurzacz wie, że to odkurzacz? Doskonale rozumiem, że chłopcy muszą być wszechwiedzący, żeby móc informować dzieci, ale to mi trochę zgrzytało. Miałam ochotę być wobec nich ironiczna i mówić głosem sześciolatki spod trzepaka „Skoro tak
wszystko wiecie, to powiedzcie mi skąd są wojny?”.
Podobało mi się to, że Maciupek jest tak bardzo różny od Maleńtasa. Że już od samego początku każdy z nich ma swoje własne cechy charakteru, że jeden ssie palec, a drugi nie – że po tym początkowo się rozpoznają, że jeden jest odważny, a drugi strachliwy. Janko w ten sposób oddziela ich od siebie, nadaje im tożsamość i sugeruje, że to, co przeżywamy w okresie życia płodowego, ma na nas wpływ, kształtuje nasz charakter, po części buduje nasze cechy. Co prawda jak dla mnie kreska dzieląca bliźniaków jest zbyt mocna i wyrazista – są przeciwieństwami, skrajnościami, czarno-białym rysunkiem, ale ponownie – rozumiem, że to książka dla dzieci i że bohaterowie, aby się odróżniać, muszą być skrajni i trzymać się mocno wybranych cech charakteru, które autorka ma podkreślać na każdym kroku.
To książka, od której warto i należy zacząć rozmowę z dzieckiem. Ale przestrzegam – nie może być jedyna – jest wciąż bajką. Podtytuł jej brzmi wszakże Niezwykłe przygody w Brzuchu Mamy i faktycznie – miejscami są niezwykłe – na przykład wtedy, gdy Maciupek i Maleńtas śnią o wyjściu z Brzucha i świecie – a wszystko to, co niezwykłe, trzeba zawsze jakoś osadzić w rzeczywistości.