O podróżach w czasie marzy zapewne każdy z nas, bez względu na wiek. Wskoczyć do przyszłości i zobaczyć, co nas czeka, zapobiec ewentualnej katastrofie. Czy też przenieść się do przeszłości, naprawić zaniedbania, błędy, zrobić coś, na co nie miało się kiedyś odwagi, a dziś starczyłoby jej z nawiązką. Czy na pewno warto – myślę, że nie, jednak kilka „uzdrawiających” scenariuszy życiowych – post factum – ma każdy z nas. W nowej powieści z Atemisem Fowlem w roli głównej podróż w przeszłość „nakręca” fabułę. Jest to już szósty tom przygód niezwykłego młodzieńca. Bohatera nie trzeba zanadto przedstawiać, ponieważ jego literacki byt jest mocno utwierdzony w sukcesach wydawniczych, a być może niebawem i filmowych. Artemis Fowl. Paradoks czasu to kolejna część, w której tak jak w pozostałych roi się od nadprzyrodzonych stworzeń, wszechobecnej magii, mieszającej się z wyjątkowymi osiągnięciami technicznymi. Holobudki, z których można rozmawiać z hologramami, sprzęt wymazujący pamięć, czy pistolet Neutrino, to
urządzenia, które nie budzą zdziwienia. Są i już. Podobnie jak wróżki, demony i centaury.
Artemis jak zawsze jest geniuszem i twardym charakterem. Postać budzi ambiwalentne uczucia, z jednej strony sympatyzuje się z nią, jako głównym bohaterem, z drugiej zaskakuje i zadziwia bezwzględnością, stanowczością i czasem brakiem emocji. Oczywiście „doświadczeni czytelnicy”, którzy znają tę postać na wylot, wiedzą, na co stać Artemisa, jakie przejawia cechy, chociaż nie jest to bohater ostatecznie charakterologicznie ukształtowany. Przygody, spotkania z różnymi „kreaturami” oraz młody wiek bohatera powodują, że postać ulega ewolucji. Najnowsza część jest dobitnym tego przykładem. Artemis zapragnie naprawić bardzo poważny błąd z przeszłości, który może go bardzo wiele kosztować. Ale wracając w czas miniony można popełnić inne błędy. Wędrówka w czasie jak się okaże, niesie liczne niebezpieczeństwa, których nie można przewidzieć. A być może wcale nie jest potrzebna, aby poprawić teraźniejszość.
W nowej przygodzie towarzyszą bohaterowi starzy kompani – elficzka Holly Nieduża, centaur Ogierek, nieoceniony Butler oraz Mierzwa Grzebaczek. W historię wplątane są również szwarccharaktery – doktor Kronski – stojący na czele grupy likwidacjonistów oraz Opal Koboi. Wartka akcja przemieszcza się w różne miejsca i czasy... bieg zdarzeń z rozdziału na rozdział coraz bardziej zaskakuje, aby w epilogu ukazać, na czym polega paradoks czasu, z którym zmierzył się bohater.
Artemis pakuje się w kłopoty, działając na własną rękę, nie do końca uczciwie. Kłamie, aby pozyskać sojuszników. Działa według zasady „cel uświęca środki”. Nie przynosi mu to chwały, ani na dłuższą metę nie przysparza zysków. Przeciwnie, komplikuje sytuację jeszcze bardziej. Chcąc ratować matkę nie postępuje uczciwie, szczególnie wobec Holly Niedużej. Jednocześnie tragiczna sytuacja, w której się znalazł bohater wydobywa paradoksalnie pozytywne cechy postaci. Artemis dowodzi, że rodzina stanowi dla niego najwyższą wartość, ale również przyjaźń i lojalność ma swoje znaczenie, co udowadnia między innymi, kiedy przyznaje się do kłamstwa wobec Holly Niedużej.
Dobrze od czasu do czasu przenieść się w świat powieściowy, w którym magia koegzystuje bez zgrzytów z prozaiczną rzeczywistością. Zaawansowana technika ułatwia pokonanie najtrudniejszych barier. Książka ma spore walory kompensacyjne, bo to, co w naszym świecie nie zawsze może się udać, w rzeczywistości Artemisa Fowla jest jak najbardziej realne. W powieści nie brakuje również humoru, są też liczne odniesienia do symboli i zjawisk popkultury naszej współczesności (np.: Jamesa Bonda)
. Przy uważnej lekturze można odnaleźć wiele takich bezpośrednich nawiązań.