Trwa ładowanie...
recenzja
19-11-2010 14:17

Nie wszystko złoto, co się świeci

Nie wszystko złoto, co się świeciŹródło: Inne
d7lln3d
d7lln3d

Zamieszanie wokół skandynawskich kryminałów trwa. Internetowe fora grzmią od informacji o coraz to nowych książkach wzorowanych na Millenium Stiega Larssona . Pojawia się pytanie: kto pierwszy zatrząsł kryminalną sceną literatury? Kto przetarł szlak, wywołując za każdym razem aplauz dla pisarzy z Północy? Czy komuś się to podoba, czy nie, musimy przyznać, iż to Larsson odstawił kawał dobrej roboty w tej kwestii. Po jego trylogii zrobiło się głośno o pisarzach takich jak Camilla Läckberg , Mons Kallentoft czy Liza Marklund . A kto o nich słyszał wcześniej? Jak wielu z nas sięgnęło po ich kryminały zanim nie zrobiło się głośno o Michaelu Blomkviscie
i Lizbeth Salander? Niewątpliwie tylko Hennig Mankell był rozpoznawalną marką… W każdym razie we mnie to właśnie Larsson wzbudził zainteresowanie skandynawskimi kryminałami i to on przywrócił mi wiarę w to, że rozwiązania mogą być jeszcze zaskakujące. Dlatego właśnie sięgnęłam po Trzeci klucz Jo Nesbo mając nadzieję, że wysoki poziom zostanie zachowany. Jest to druga część cyklu o Harrym Hole, więc - wówczas niezupełnie świadomie - zdecydowałam się rozpocząć od środka przygodę z detektywem z Oslo w roli głównej. Niestety, nie umiałam wyswobodzić się z przekonania, że patrzę na twórczość Norwega przez pryzmat Szweda, choć muszę przyznać, że niczym magnes zadziałało na mnie miejsce akcji. Sama spędziłam długi czas w Norwegii, dlatego z pewnym sentymentem podróżowałam razem z bohaterami po ulicach Oslo, przypominając sobie ten surowy klimat stolicy. Jako, że
Millenium wciągnęło mnie całkowicie, oczekiwałam równie dobrej akcji w tym przypadku. Czy tak było?

Harry Hole, outsider, alkoholik i dość ponury człowiek zostaje powołany do rozwiązania zagadki Ekspedytora, mężczyzny napadającego na banki w Oslo.Ponieważ zdarza mu się zabić jedną z kasjerek, do gry wkracza nasz bohater jako przedstawiciel Wydziału Zabójstw. Do współpracy zostaje mu przydzielona obdarzona wyjątkową zdolnością Beate, która „cierpi” na szczególną aktywność części płata skroniowego kory mózgowej, dzięki czemu potrafi rozpoznawać twarze, które choćby raz i przez chwilę widziała w swoim życiu. Jednocześnie zamordowana zostaje kochanka Hole’a, a zabójca usilnie stara się wrobić w to policjanta. W ten sposób zaczyna się klasyczny pościg gliny za bandytą.

Nie jest to dobra powieść. Autor nie udźwignął prowadzenia tak wielu wątków jednocześnie. Miałam poczucie chaosu i niedociągnięć. Gdy tylko wczułam się w jedną sprawę, za chwilę zmieniało się miejsce, czas i bohaterowie. Miałam wrażenie, że autor próbował łączyć wątki, ale niespecjalnie mu to wychodziło, a ponieważ nie wiedział, jak z tego wybrnąć, uznał, że po prostu w ten sposób poprowadzi całą książkę. Do tego Beate ze swoimi zdolnościami wydała mi się niemal kopią Salander - cichej, tajemniczej, żyjącej swoim rytmem, nad wyraz zdolnej dziewczyny. Komisarz walczący z nałogiem też wydaje się nieco oklepanym pomysłem wprost z seriali w stylu AXN. To, co mnie zaskoczyło najbardziej, to fakt, że o tym, kto jest zamieszany w napady, dowiadujemy się między słowami już po kilkudziesięciu stronach. Liczyłam na to, że może się mylę, że może mi się wydaje… Tymczasem jedno zdanie całkowicie zepsuło dalszy ciąg. Spodziewałam się niepewności do samego końca, uczucia niecierpliwości, która towarzyszy mi, gdy
czytam kryminał, elementu zaskoczenia, który spowoduje, że przejrzę lekturę raz jeszcze, aby znaleźć wskazówki, których wcześniej nie widziałam. I nic. Może nie warto czytać tej książki zbyt uważnie, żeby zagadka nie została rozwiązana, kiedy do końca zostało jeszcze dwieście stron.

Żeby nie skrytykować całkowicie Jo Nesbo, uczciwie dodam, że na plus działa fakt, iż nie trzeba czytać wszystkich książek po kolei, żeby zorientować się kto jest kim i dlaczego jest tak, a nie inaczej. Niby Nesbo zakłada, że czytelnik zna poprzednie części, ale jednocześnie nie pozwala na to, byśmy nie wiedzieli o co chodzi nawet wówczas, jeśli nie czytamy Trylogii w odpowiedniej kolejności. Ale czy to wystarczy? Im więcej czytam opinii na temat Jo Nesbo, tym bardziej przekonuję się, że jestem jedną z niewielu, którym nie przypadł do gustu. Zapewne to z powodu ogromnej popularności został zaproszony na tegoroczny Międzynarodowy Festiwal Kryminału. Jestem pewna, że nie braknie tam fanów Norwega. Ja raczej nie ustawię się w kolejce po autograf.

d7lln3d
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d7lln3d