To jedna z tych powieści, w które wsiąka się z miejsca. Takich, które porywają cię w wir opisywanych zdarzeń i utrzymują w zainteresowaniu aż do samego końca. Takich, których autorom gratulujesz pomysłu i sposobu jego realizacji. Takich wreszcie, które chcesz czytać bez końca, długo przechowujesz w pamięci, żałując, że już się skończyły.
Akcja toczy się w trzech przestrzeniach czasowych – w VII wieku w opactwie Victis, w którym pracuje niezwykły skryba, ochraniany przez innych mnichów, tworząc dzieło, które ma przetrwać przez pokolenia. W latach powojennych, kiedy to grupa archeologów dokonuje przełomowego odkrycia. Odkrycia, które może wstrząsnąć całym światem i które możni tego świata chcą przed nim skryć za wszelką cenę. Wreszcie – w czasach współczesnych, kiedy to nieuchwytny zabójca zbiera coraz większe i bardziej krwawe żniwo. Will Piper – słynny agent FBI robi wszystko, by wpaść na trop mordercy i położyć kres jego zbrodniczej działalności.
To, co na pierwszy rzut oka wydawać się może zwykłym thrillerem, okazuje się arcyciekawą powieścią nie tylko sensacyjną, ale też psychologiczną – bez naukowego zadęcia, bez tak popularnego ostatnio wątku biblijno-kościelno-spiskowego. Z zapartym tchem czytelnik śledzi zmieniające się epoki, pojawiające się nowe wątki i postaci, pozwala się prowadzić autorowi przez meandry fabuły i oczarować jego sposobem pisania. Lekkim, wprawnym piórem, świetnym pomysłem i bogatą w nieoczekiwane zdarzenia akcją.
To powieść, która nie wymaga porównywania z żadną inną, jest bowiem klasą samą w sobie i to z niej niejeden autor literatury sensacyjnej mógłby brać przykład. Mimo jej sporych rozmiarów czyta się ją znakomicie, jednym tchem, aż do emocjonującego końca, którego nie sposób przewidzieć w trakcie lektury.