Popularność McCarthy'ego
"Sam nie wiem, czy to moja pasja. Słowo "pasja" brzmi trochę pretensjonalnie. Lubię to, co robię. Przypuszczam, że niektórzy publikowani pisarze nienawidzą swojej pracy i uważają to zajęcie za brzemię. Ja na pewno tak tego nie odczuwam. Owszem, czasem to trudne. Człowiek zawsze ma wizję doskonałości, której nigdy nie osiągnie, ale przecież to nie znaczy, że ma przestać próbować ją osiągnąć" - mówił w 2007 roku McCarthy w telewizyjnym wywiadzie, którego udzielił w programie Oprah Winfrey. Nota bene, był to pierwszy wywiad telewizyjny z udziałem pisarza.
Maciej Świerkocki, jeden z tłumaczy pisarza, odpowiedział w wywiadzie na pytanie o to, czy to dobrze, że McCarthy stał się tak populanym pisarzem: "Popularność nieuchronnie spłyca odbiór, bo umasowia go i uprzeciętnia, sprowadzając do zawsze niebezpiecznego w sztuce stereotypu i sprawiając, że autor powszednieje, szarzeje, zostaje udomowiony. Osobiście wierzę, że mówimy o zbyt głębokim, wieloaspektowym i heterogenicznym pisarzu, żeby popularność mogła go zniszczyć, chociaż oczywiście warto zachować czujność, by nie zagadać McCarthy'ego na śmierć".
I dlatego my również stawiamy w tym miejscu kropkę.
Oprac. GW, WP.PL, na podst. mat. prasowych, Booklips, Wikipedii, polskiej strony pisarza oraz innych cytowanych źródeł.