"Krwawy południk"
"Paradoksalnie nie rezygnując z ani jednej krwawej sceny, Cormac McCarthy napisał swoje arcydzieło językiem urzekająco pięknym, iście poetyckim. McCarthy jak nikt inny potrafi wpisać liryzm w najkrwawszy opis. Jego zdania pełne są zaskakujących, celnych metafor. Nie raz niebezpiecznie ocierających się o niestrawny patos, ale jednak nieprzekraczających tej linii, niewybijających odbiorcy z hipnotyzującego rytmu powieści" - pisał o "Krwawym południku" Tomasz Pstrągowski (WP.PL). I jeszcze:
"Nie ma tu miejsca na czułe legendy o słynnej amerykańskiej pracowitości, dzięki której każdy może odnieść sukces. Członkowie bandy strzelają do wszystkiego co się rusza. Mordują dzieci, kobiety, starców i zwierzęta. Gwałcą, czasami martwe już ofiary. Skalpują trupy. Palą wioski. Ich zachowanie pozbawione jest sensu, czasem mordują bo taki mają kaprys, innym razem strzelanina wybucha przez przypadek.
McCarthy pozbawia swoich bohaterów skłonności do jakiejkolwiek refleksji. Maluje obraz ludzi zezwierzęconych, postępujących absurdalnie, nieposiadających żadnych hamulców moralnych, istot, których żywiołem jest okrucieństwo. To tacy właśnie bohaterowie czyścili amerykańskie pogranicze z Indian. To dzięki nim Stany Zjednoczone mogły się rozwijać i poszerzać. To na ich życiorysach buduje się dziś kluczowy dla Ameryki mit Dzikiego Zachodu".