Inferno - Dan Brown
Gdzie w czasie prac translatorskich sypiało jedenastu tłumaczy najnowszej powieści Dana Browna? W położonym na pustkowiu hotelu. "Gdyby ktoś spytał ich o cel obecności we Włoszech, jako przykrywkę mieli podawać ustaloną wcześniej zmyśloną odpowiedź. Każde podejście lub odejście od stanowiska pracy wymagało logowania lub wylogowania się z komputera. Każdy z tłumaczy musiał prowadzić swój dziennik pracy, w którym miał odnotowywać nawet tak prozaiczne czynności, jak przerwa na papierosa czy krótki spacer. W czasie, gdy rękopisy powieści nie były używane, wkładano je do sejfu.
Zachowanie powyższych środków ostrożności miało zapobiec przeciekom i pozwolić na opublikowanie powieści jednocześnie w języku angielskim, francuskim, niemieckim, hiszpańskim, katalońskim, włoskim i portugalskim. Taki ruch z pewnością opłacił się wydawnictwom, które obawiały się, że część czytelników znająca dobrze język angielski nie będzie chciała czekać na tłumaczenie, tylko zakupi powieść w dniu premiery" - czytamy w serwisie Booklips.pl.