Pewne czynności są nieprzyjemne, ale na dłuższą metę nie da się ich uniknąć. Skoro wizytę u dentysty często odkładają na później nawet dorośli, nie ma więc nic dziwnego w tym, że Basia - mimo ruszającego się mleczaka - wcale nie ma ochoty pójść do gabinetu stomatologicznego. Jednak dziecko o takich sprawach nie ma szansy dyskutować z rodzicami - a szczególnie w sytuacji, gdy mama zauważyła u Basi również próchnicę w innym zębie. Przy okazji „obrywają” też bracia i tata, bo mama uświadomiła sobie, że dawno nie byli na przeglądzie kontrolnym. Cała rodzina udaje się więc do dentysty, gdzie - jak łatwo się domyślić - okazuje się, że leczenie zębów nie jest może zbyt przyjemne, ale wcale nie jest aż tak straszne. Basia wprawdzie nie lubi borowania (trzeba znosić to paskudne łaskotanie w zębach i jeszcze ta obrzydliwa plastikowa rurka do odsysania śliny...), ale pan dentysta jest bardzo sympatyczny i ma po prostu znakomite pomysły na rozbawienie małych pacjentów. Efekt jest więc taki, że dziewczynka wychodzi z
gabinetu nie tylko z wyleczonymi zębami, ale i naprawdę zadowolona (nagrody dla dzielnych pacjentów też mają w tym swój udział).
Trzeba podkreślić, że Basia i dentysta naprawdę znakomicie się sprawdza jako łagodne przygotowanie dziecka na wizytę u dentysty. Zofia Stanecka ze zrozumieniem podchodzi do lęków małych pacjentów przed wyrwaniem mleczaka czy borowaniem w zębach i w przekonujący sposób rozwiewa te obawy, pokazując zachowanie i przeżycia tytułowej bohaterki w gabinecie. Znakomicie sprawdza się też wypróbowany chwyt polegający na rozśmieszeniu młodych odbiorców książki zabawnymi scenami, w których przedstawiony jest dorosły (w tym przypadku tata) bardzo bojący się wizyty u dentysty. Świetnym pomysłem było też wprowadzenie drugiego wątku w obrazie życia rodzinnego – mama wyraźnie ma zły humor i wszyscy domownicy starają się nie wchodzić jej w drogę. Oczywiście przyczyna takiego zachowania mamy w końcu się wyjaśni, natomiast niewątpliwie cała historyjka z jednej strony zyskała na realizmie, z drugiej zaś jest znacznie zabawniejsza niż gdyby była ograniczona tylko do tytułowej sprawy.
Tradycyjnie w przypadku tej serii mocnym punktem jest również atrakcyjna szata graficzna. Ilustracje Marianny Oklejak jak zwykle nie tylko stanowią uzupełnienie tekstu, lecz nadają tej książce unikalny pogodny nastrój, a przy tym trafiają bezpośrednio do dzieci, które jeszcze nie potrafią czytać. Wszystkie powyższe zalety zaś sprawiają, że według mnie Basia i dentysta ma szansę stać się w wielu domach lekturą obowiązkową przed każdą wizytą małego człowieka w gabinecie stomatologicznym.