Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:22

Nie taka Polska święta

Nie taka Polska świętaŹródło: Inne
drivgi1
drivgi1

Czas zatrzymany Kulawczuka to pozycja z pewnością ważna – w przejmujący sposób przypomina nam o kwietniowych wydarzeniach roku 2005, które bez wątpienia wstrząsnęły całym światem. Opisane zostały w niej nie tyle ostatnie dni Jana Pawła II, co stan ducha narodu polskiego, który owe dni przeżywał naprawdę głęboko. Autor posłużył się metodą niezwykle ciekawą, stosowaną wcześniej przez Marka Millera, polegającą na próbie zrekonstruowania wydarzenia poprzez ukazanie relacji naocznych świadków. Z jednej strony metoda to interesująca, bo pozwala obserwować wydarzenie oczami wielu niezależnych od siebie ludzi, różniących się wiekiem, wyznaniem, profesją i przekonaniami. Z drugiej jednak wprowadza odrobinę chaosu, wymaga od czytelnika większego skupienia i emocjonalnego zaangażowania. Poza tym w znacznym stopniu ogranicza możliwości autora, który zostaje przecież sprowadzony do roli montażysty, a jego podstawowym zadaniem staje się selekcja i odpowiednie uporządkowanie materiału. Kulawczuk więc nie tyle tę
książkę napisał, co scalił – z mozaiki cudzych wypowiedzi ukuł twór, zawierający w sobie wypowiedzi ponad osiemdziesięciu osób. Wśród nich znaleźli się zarówno przedstawiciele polityki, Kościoła i kultury, jak i właściciele sex-shopów, więźniowie, czy wychowankowie zakładów poprawczych. I tak w książce znajdziemy opinie takich ludzi jak Lech Wałęsa, Norman Davies, Szewach Weiss, Piotr Ibrahim Kalwas, Tymon Tymański, Muniek Staszczyk, Rychu Peja Andrzejewski, Hirek Wrona, Paweł Sito, czy Michał Witkowski, ale również osób z mediami całkiem niezwiązanych, dotąd sprawami wiary niespecjalnie zainteresowanych, o nic nikomu nie mówiących personaliach. Dzięki zachowaniu tejże różnorodności Kulawczukowi udało się stworzyć książkę autentyczną, poruszającą zagadnienie tamtych dni w sposób wielopłaszczyznowy i (w miarę możliwości) obiektywny.

Jak nietrudno się domyślić, znakomitą część Czas zatrzymanego wypełniają relacje osób, które śmierć papieża dotkliwie odczuły. Mowa tu zarówno o ludziach wierzących, jak i tych, w których wiara narodziła się dopiero z chwilą jego odejścia. Wielu bowiem doznało wówczas nawrócenia, odczuło potrzebę przynależności do tej jednoczącej się w bólu wspólnoty, czy po prostu chęć rozpoczęcia nowego, bardziej religijnego życia. Oto ludzie z całego kraju zaczęli gromadzić się w kościołach i na największych placach, razem odmawiać modlitwy, śpiewać pieśni i prosić Boga o zdrowie dla Jana Pawła II, a kiedy na wyleczenie nie było już nadziei – o łagodną śmierć i szybką beatyfikację. Na tych kilka dni ucichły lokale, kanały muzyczne zmieniły swój profil, sex-shopy zakryły wystawy czarnymi płachtami, zaś kibice wrogich sobie drużyn zaprzestali starć. W tym samym czasie jednoczyli się w bólu i rozpaczy ludzie wielu kontynentów, a wszystko to za sprawą jednego, jedynego człowieka. Może dlatego też inni poczuli się
zmobilizowani do przyjęcia wiary katolickiej, a może na ten moment wyczekiwali od dawna, tylko brakowało im impulsu, który kazałby im przyjąć ją tu i teraz? Jakkolwiek by jednak nie było, jest jeszcze druga strona medalu – oto ludzie, którzy przed kamerami opłakują odejście tego wielkiego człowieka, zaraz po ich wyłączeniu diametralnie zmieniają swe stanowiska. Oto inni, jadący właśnie na pogrzeb papieża, wykłócają się w autobusie o miejsce na bagaże, inni jeszcze przychodzą pod kościoły dla mody czy koleżeństwa, żeby zwyczajnie spotkać się ze znajomymi. Najciekawszy jednak wydaje się przypadek Józefa G., współwłaściciela agencji towarzyskiej, który śmierć papieża postanowił uczcić zwinięciem interesu. Razem z braćmi rzekomo zamknęli agencję i powrócili na łono Kościoła. Później jednak okazało się, że jedynie zmienili lokalizację, zaś agencja jak działała, tak działa. Jak to więc było z tym nawróceniem?

To zbiorowe pojednanie, otwarcie się na drugiego człowieka, wspólne modlitwy – wszystko to miało swój czar. Nie dla wszystkich jednak. Nie wszyscy są przecież wierzący, nie wszyscy się z tą wspólnotą identyfikowali. W Czasie zatrzymanym znajdziemy więc relacje ludzi, którzy czuli się zmuszani do uczestnictwa w tej zbiorowej żałobie. Nagle pozamykano kina, sklepy, lokale. Strony internetowe przybrały żałobną szatę graficzną, wszędzie widniały wizerunki papieża i czarne wstążeczki. „W mediach nic, tylko papież” – stwierdzali z irytacją. I tu pojawia się pytanie – czy to oni nie potrafili uszanować naszego cierpienia, czy może my ich codzienności? Oto wszystko wywróciło się do góry nogami, bo odszedł człowiek, który dla milionów był Ojcem. Czy jednak takiego pożegnania papież sobie życzył? Tego swoistego kultu jednostki, podporządkowania jego śmierci wszystkich mediów, wszystkich niemal dziedzin życia? Odchodził przecież w ciszy i skupieniu, jakby specjalnie dla nas tę swoją śmierć oswajał. Tymczasem
urządzono mu pożegnanie huczne i spektakularne, tylko na ile szczere? Na te i inne pytania książka Kulawczuka stara się uczciwie odpowiedzieć.

drivgi1
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
drivgi1

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj