Chęć zaimponowania kolegom niestety często popycha dzieci do czynów, których potem bardzo się wstydzą.W przypadku Basi było to wprawdzie tylko drobne kłamstwo, bo przecież nie jest żadną zbrodnią twierdzenie, że się ma telefon komórkowy, chociaż tak naprawdę sms-y wysyła tylko na niby z drewnianego klocka, na którym brat narysował długopisem klawisze... Zresztą doskonale rozumiemy motywy jej postępowania, bo z pewnością trudno jej było znosić na przyjęciu urodzinowym kuzynki złośliwości ze strony starszych koleżanek, które już miały swoje własne aparaty. Dziewczynka szybko jednak przekonuje się o prawdziwości powiedzenia, że kłamstwo ma krótkie nogi – przed mamą po prostu nic się nie ukryje!
Z przykrością muszę stwierdzić, że w Basi i telefonie przekaz dydaktyczny został wyartykułowany dość łopatologicznie. Tym razem argumenty padają praktycznie w rozmowie mamy z tytułową bohaterką, a dziewczynka może co najwyżej je bezkrytycznie przyjąć, natomiast nie ma możliwości do samodzielnego przemyślenia swojego zachowania. Nie da się ukryć, że takie podejście do tematu nie tylko zmniejsza trochę atrakcyjność samej historyjki, ale i skuteczność jej oddziaływania, gdyż do maluchy jednak zdecydowanie łatwiej utożsamiają się z rówieśnikiem niż przyswajają umoralniający wykład ze strony dorosłego (choćby nawet tylko książkowego). Obawiam się też, że pojawiające się w „Basi i telefonie” dość szczątkowe wyjaśnienia dotyczące sposobu działania telefonii komórkowej ani nie wzmocnią samego wychowawczego przesłania książki, ani specjalnie nie rozjaśnią dzieciom w głowach tych aspektów technologicznych.
Żadnych zastrzeżeń nie można mieć natomiast do ilustracji Marianny Oklejak, które są jak zwykle po prostu znakomite. Z pewnością Basia i telefon będzie więc świetnie wyglądać na półce obok innych tytułów tej serii, mimo że tym razem Zofii Staneckiej chyba trochę zabrakło pomysłów na ożywienie opisanej historyjki. Oczywiście większość maluchów z przyjemnością wysłucha tej lektury - szczególnie jeżeli już wcześniej polubili tytułową bohaterkę - i nawet nie zauważy, że książeczka nie jest równie zabawna jak inne opowieści o perypetiach Basi. Właśnie dlatego uważam, że jeśli rodzice (a właściwie ich pociechy) nie mają potrzeby posiadania całego cyklu, to zamiast kupować tę pozycję, niech lepiej sami porozmawiają z dzieckiem o szkodliwości kłamania i radzeniu sobie z zazdrością o rzeczy, które mają rówieśnicy czy starsi koledzy. Jeżeli ktoś nie ma ochoty wymyślać argumentów przemawiających do przedszkolaka, to z pewnością „Basia i telefon” będzie dla niego bardzo pomocna, gdyż znajdzie tutaj ich gotowy
zestaw.