(Nie) poradnik na trudne czasy – "Tata nie ma siły" Błażeja Staryszaka i Krzysztofa Wiśniewskiego
Nawet ludzie, którym do posiadania dzieci bardzo daleko, nie będą mogli długo utrzymać powagi, czytając świetny (nie)poradnik Błażeja Staryszaka i Krzysztofa Wiśniewskiego "Tata nie ma siły" ze wspaniałymi ilustracjami Michała Rzecznika.
Jest tu wszystko: zapiski z najtrudniejszych bitew wczesnego dzieciństwa pociech, małe zwycięstwa i sromotne klęski, sporo niezłych patentów w sprawach większej i mniejszej wagi, ale też i miejsce na zapiski własne. W przyszłości mogą posłużyć jako kartka z pamiętniczka, jedyna w swoim rodzaju kronika wypadków wszelakich, ale też metoda relaksacji – wszak nie od dziś wiadomo, że bazgroły czy luźne notatki odciągają umysł od trudnych tematów i pomagają się odstresować.
"Tata nie ma siły" to tylko z pozoru zapis rodzicielskiej niemocy przelany na kartki książki. W rzeczywistości to też rodzaj terapii dla ojców, którzy mogą czasami czuć, że ich udział w dorastaniu dzieci jest tylko pozorny i marginalny. W końcu często mówi się, że w najważniejszych i najtrudniejszych momentach życia dziecko woła mamę, tatę traktując jak koło – zapasowe lub "piąte u wozu". Tymczasem wpływ ojców na rozwój dzieci okazuje się nie do przecenienia. Może i jest inny niż wpływ matki, ale w żadnej mierze nie mniej znaczący.
Autorzy tego ciekawego poradnika nauki pobierali najwyraźniej z serii książek o Mikołajku. Humorystycznie, z biglem, rozprawiają się z mitami, mierząc jednocześnie z trudami rodzicielstwa, we wszystkich jego formach, kolorach i kształtach. Jest więc notka o sezonowym ubieraniu, wizytach u alergologa, urodzinowych przyjęciach, listach przyjęć do przedszkoli, usypianiu, chorowaniu, wypadaniu zębów, jeździe na rowerze i całym mnóstwie innych ważkich tematów, z którymi każdy radzi sobie przecież na swój sposób. Całość okraszona jest zabawnymi grafikami, testami czy zagadkami do rozwikłania, w których odpowiedź może dużo przekazać o samych rozwiązujących, niezależnie od tego, czy sami mają dzieci, czy raczej trzymają się od nich z daleka.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Ojcowie autorzy nie demonizują rodzicielstwa, ale też nie malują fałszywego obrazka, o tym, że każdy dzień z pociechą godny jest wszelkich poświęceń, bo pierwsze słowo, pierwsza kupa do nocnika, czy pierwszy dzień szkoły wynagradzają wszystko. Tak nigdy nie było i nigdy nie będzie. Podstawą "Taty…" zdaje się być szczerość, bo też tylko dzięki niej można wytworzyć z czytelnikiem prawdziwą więź opartą na zaufaniu i poczuciu solidarności, która w przeciwnym razie nie miałaby szansy się wytworzyć.
Szczerze zatem autorzy opowiadają o swoich trudnych porankach i wieczorach, nie pozując na męczenników, ale też nie stygmatyzując bezdzietnych. To jedna z najlepszych cech "Taty…". Mocne wskazanie na wolny wybór życiowej drogi, ze wszystkimi jej konsekwencjami.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
W polskim publicznym dyskursie na najważniejsze tematy (również tym o posiadaniu rodziny) często przeważa uproszczona dychotomia, ostry rozdział na czarne i białe. Albo chcesz mieć dzieci i pielęgnować przyszłe pokolenia Polaków, albo nie i jesteś egoistą i darmozjadem, który potomności nic od siebie nie da. Staryszak i Wiśniewski zdają się mówić coś zupełnie przeciwnego – dzieciaki są fajne, ale to zapewne jedno z najtrudniejszych wyzwań w życiu każdego człowieka i nie każdy się po prostu do tego nadaje.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
W swojej książce autorzy więc nie koloryzują, nie chodzą po mieście pod sztandarem superojca. Jak każdy mają gorsze dni, chwile słabości, także im jest czasami zwyczajnie ciężko. Również w skupionym na mężczyźnie polskim społeczeństwie, które nie toleruje publicznego okazywania słabości.
Pora zerwać ze szkodliwymi stereotypami, bzdurami z "głowami rodzin" i "szyjami", bez których głowy sobie nie radzą, z "noszeniem spodni w związku" – wszystkie te wyświechtane frazesy tracą rację bytu we współczesnym społeczeństwie, w którym coraz powszechniejsze staje się, że to kobieta zarabia w związku więcej, albo że w ogóle nie żyjemy w tradycyjnej polskiej rodzinie 2+2.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
"Tata nie ma siły" to ważny i donośny głos w dyskusji o rolach rodziców w życiu dzieci, chociaż może wcale nie to było podstawowym zamiarem autorów. Dla czytelników nie doszukujących się ukrytych sensów, książka okaże się po prostu ciekawym zapisem codzienności, gdy ma się pełne ręce roboty z dwójką mniejszych ludzi, a oprócz tego trzeba jeszcze pracować, dojeżdżać, znaleźć trochę czasu dla siebie i tej drugiej ważnej osoby.