Czasem nachodzi mnie ochota na jakąś lekką lekturę. Dlatego właśnie po kilku tygodniach spędzonych nad książkami z gatunku naukowych, których autorzy często uważają się za najmądrzejszych na świecie, postanowiłam sięgnąć - w ramach rozrywki - do niegdyś mojego ulubionego gatunku, thrillera. Już zapomniałam, jak to jest czytać coś ot tak sobie, bez konieczności robienia notatek i ciągłego zapamiętywania wielu rzeczy po drodze. Czasy, kiedy siadałam w fotelu z Cobenem czy Cookiem minęły - jedyne co mi zostało to nadzieja, że nie bezpowrotnie. I udało się. Po długim okresie przerwy sięgnęłam tak przeze mnie uwielbianą Tess Gerritsen. Po Sobowtórze przyszedł czas na Dawcę, choć chyba nie taka powinna być kolejność, bowiem to właśnie Dawca powstał jako pierwszy thriller jej autorstwa. Dzięki tej książce rozrosła się sława kolejnego lekarza, który odnalazł nowe powołanie - pisarstwo.
Autorka przenosi nas do Bostonu, gdzie w jednym ze szpitali odbywa swój staż bardzo pojętna i wspaniale rokująca stażystka Abby DiMatteo. Kiedy podczas jednego z przeszczepów serca orientuje się, iż serce przeznaczone dla umierającego nastolatka ma zostać wszczepione poza kolejnością żonie pewnego milionera, wbrew naciskom ze strony przełożonych ratuje życie chłopcu. Od tej pory zaczyna się walka, w której młoda stażystka musi stawić czoło nie tylko prawdzie związanej z procederem kupna i sprzedaży wszelkiego rodzaju narządów na czarnym rynku, ale także bolesnej rzeczywistości, która ją otacza, a której bohaterami są najbliżsi ludzie.
Dawca nie rozczarowuje. Czterysta stron napisanych w taki sposób, iż nie można się oderwać od książki. Wartka akcja, częste zwroty akcji, brak zbędnych opisów, które wyciszają i uspokajają. Gerritsen nadaje wydarzeniom niesamowity pęd, który przekłada się na prędkość przewracania kolejnych kartek. I jeszcze jedno. Rozpoczynając przygodę z doktor DiMatteo chciałam po prostu oderwać się od rzeczywistości, przejść przez lekką lekturę, bo przecież takie są właśnie thrillery. Lekkie. Tymczasem po skończeniu Dawcy pozostaje pytanie o etykę lekarzy, którzy bogacą się dzięki nielegalnym przeszczepom, o istnienie mafii „generującej” dawców, o losy porzuconych dzieci wabionych obietnicą adopcji, a w rzeczywistości zabijanych i sprzedawanych niczym samochód - na części. Nie są to łatwe pytania. Nie są to problemy, obok których można przejść obojętnie. I tym bardziej cieszy mnie fakt, że czasem w lekkiej literaturze można odnaleźć coś głębszego.