Trwa ładowanie...
recenzja
3 września 2010, 12:09

Niby martwego nie zabijesz, ale do trzech razy sztuka, czyli Abaddon szuka swojej Gwiazdy

Niby martwego nie zabijesz, ale do trzech razy sztuka, czyli Abaddon szuka swojej GwiazdyŹródło: Inne
d4cqfze
d4cqfze

Jak to mówią, gorzej już być nie mogło, więc nie dziwota, że jest trochę lepiej. A może po prostu negatywny wstrząs, jakim niewątpliwie był tom pierwszy, uodpornił mnie? Nie miałam już takich wygórowanych oczekiwań jak logika fabularna czy realistyczne psychologicznie portrety bohaterów. Chciałam tylko, żeby żadne mięso nie tańczyło. No i tym razem nie tańczy, choć czarnomagiczny rytuał też jest, ale innego rodzaju i w demonicznym wykonaniu. Po stronie plusów zapisać wypada brak miłosno-konfrontacyjnych dialogów Daimona z Hiją, a także znacząco mniejszą ilość narracyjnych wstawek spod znaku „kiedy jesteś X, masz prawo do Y", które straszliwie irytowały w poprzedniej odsłonie. Po stronie minusów natomiast na plan pierwszy (jak wspomniałam, nie czepiam się już takich drobnostek jak logika poczynań bohaterów) wybija się dziwaczny wątek „romansowy" Zgniłego Chłopca. Prawdopodobnie romantyczne porywy miały go uczynić postacią głębszą, sympatyczniejszą i bliższą czytelnikowi, ale, przynajmniej według mnie,
Asmodeusz jawi się w historii swego zauroczenia dziewczęciem o wdzięcznym imieniu Blanka jako rozmamłana sierotka bez krzty ikry, a nie potężny demon z miłosną eksperiencją liczoną, było nie było, w grubych tysiącleciach. Pozostawiony samemu sobie Lampka też najwyraźniej cierpi na rozdwojenie jaźni, przeskakując pomiędzy wersją „wahający się filozof" i „złowrogi imperator" bez odrobiny gracji.

Uwagi dotyczące „anielskiej" strony barykady z recenzji poprzedniego tomu pozostają aktualne. W dodatku w Królestwie wybucha mała wojnawojna domowa, gdyż Michael, Pan Zastępów, wypowiada posłuszeństwo regentowi i postanawia na własną rękę uniemożliwić Freyowi wykonanie zleconej przez Jasność misji – prostym, żołnierskim sposobem ostatecznej eksterminacji. Tylko że Tańczący na Zgliszczach nie żyje od eonów, co jakoś zdaje się nie docierać do rozmaitych upartych idealistów. I tak oto Daimon musi kilkakrotnie powracać z niebytu, a co się chłopak w miarę pozbiera i pozrasta, to znowu go chlastają na dzwonka. W sumie dość szybko robi się to nużące.

Na dokładkę dostajemy trochę taniego moralizatorstwa, bo z powodu kłótni ze swoimi wysoko postawionymi przyjaciółmi i konieczności przechodzenia licznych rekonwalescencji dumny Świetlisty uczy się dostrzegać coś więcej niż tylko użyteczne śmieci, proch i pył w pospolitych skrzydlatych i demonach. Ku swemu wielkiemu zdumieniu odkrywa, że oni też mają swoje sprawy (poza służeniem stojącym wyżej), marzenia, pragnienia, a nawet są całkiem w porządku. Koci anioł, kulawa demonica o pokaleczonej twarzy i małe demoniątko ze zdeformowaną głową uczą egoistycznego Destruktora innego, głębszego spojrzenia na świat. Można by się popłakać ze wzruszenia, gdyby nie było to zrobione tak łopatologicznie, topornie i stereotypowo.

Całościowo tom drugi czyta się nieco lepiej, a to z tej przyczyny (poza wymienionymi powyżej), że mamy do czynienia już nie z bezsensownym bieganiem w kółko, ale z fabułą, dążącą, z licznymi pętlami (inaczej nie wystarczyłaby nie tylko na dwa, ale nawet na jeden tom), ale jednak konsekwentnie do punktu kulminacyjnego. Najlepszą sceną jest ostatnia walka Daimona, przetykana zwrotkami pieśni. Wspomniana sekwencja wręcz boleśnie odstaje od całej, chaotycznej, efekciarskiej i infantylnej, reszty Zbieracza Burz, przywodząc na myśl początki cyklu anielskiego, opowiadania takie jak Beznogi tancerz czy Sól na pastwiskach niebieskich.

Niestety, wiele wskazuje na to, że Zbieracz nie jest ostatnią opowieścią z cyklu Zastępy Anielskie. Jaką jeszcze krzywdę można wyrządzić temu uniwersum i sympatycznym niegdyś postaciom, nie wiem. Ale to w końcu fantastyka, w dodatku zajmująca wysokie miejsca na listach księgarskich bestsellerów, więc czy można się dziwić, że przedstawienie będzie trwać? Choć dalszego ciągu strach się bać.

d4cqfze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4cqfze

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj