Trwa ładowanie...
recenzja
13-01-2014 12:58

New York, New York....

New York, New York....Źródło: "__wlasne
d6dh3p6
d6dh3p6

O tym, że miasta mają swoją „duszę”, chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Odwieczne spory o to, które miasto jest „lepsze” – Kraków czy Warszawa, Toruń czy Bydgoszcz, Neapol czy Rzym, Paryż czy Londyn – nie mogą zostać rozstrzygnięte. Każde z nich ma bowiem to „coś”, co powoduje, że nie da się go porównać z żadnym innym. Każde więc ma swoich wielbicieli: jednych zachwyca uroczy chaos Neapolu, innych – wielkomiejski szyk Paryża, jeszcze innych – dyskretny czar Krakowa.

Nowy Jork: miasto-tygiel, megalopolis, przerażające i fascynujące zarazem, skupisko wielu kultur, z których każda wnosi coś nowego, ubogacającego. Dla wielu miasto znane i nieznane zarazem: znane z filmów kinowych, telewizyjnych, seriali kryminalnych czy choćby takich, jak Seks w wielkim mieście; nieznane – bo najczęściej zna się je tylko za pośrednictwem filmu właśnie, nie z własnego doświadczenia. Miasto – bohater jednej z najmroczniejszej historii XXI wieku, zaatakowane znienacka i bezpardonowo. Obiekt marzeń i westchnień, gorącej nienawiści, symbol Nowego Świata. Ile wiemy o Nowym Jorku?

Niewiele, jak pokazuje książka Magdaleny Rittenhouse. Pomijam tu ten „drobny” fakt, że większość nas w Nowym Jorku nie była, zatem jest to dla nas przestrzeń obca w dosłownym tego słowa znaczeniu. Można ją jakoś sobie jednak oswoić, zapoznając się z historią miasta, nawet z jego architekturą. Przy współczesnej technice „wirtualna wędrówka” przez miasto jest oczywiście możliwa. Ale to nie będzie to: no, chyba żeby nas przez to miasto poprowadziła Rittenhouse. Nie wolno jej jednak mylić z przewodnikiem: zwłaszcza z takim, który „galopuje” przez miasto, wyrzucając z siebie informacje z szybkością karabinu maszynowego i dręcząc turystów pokazywaniem miliona obiektów na godzinę, z czego nic kompletnie dla nich nie wynika. Ani z takim przewodnikiem, który opłacony przez sklepikarzy prowadzi nieszczęsnych zwiedzających do „najlepszych sklepów w mieście”. Narracja Rittenhouse jest barwna, wciągająca, żywa; autorka jednak pozwala się rozsmakować w tym, o czym pisze, wyobrazić sobie miejsce, do którego nas „prowadzi”,
a nie biegnie do następnej przecznicy, do następnego budynku. Nie oznacza to jednak, że rezygnuje z podawania faktów: przeciwnie, czytelnik otrzymuje ogromną liczbę informacji o metropolii. Rittenhouse znakomicie wykorzystuje swoją wiedzę na temat Nowego Jorku: jak ogromna jest ta wiedza, można tylko przypuszczać, przeglądając dołączoną do książki bibliografię. Przy tym jednak to, co wie, potrafi przekazać tak, by czytelnik się nie znudził, o co przy tego typu książkach nietrudno. Most Brooklyński, Wall Street, Central Park, Times Square, Broadway – wszystkie te miejsca mają swoją historię, często tajemniczą, taką, którą trudno odnaleźć – o ile to w ogóle możliwe – na kartach popularnych książek o Nowym Jorku, podręczników do historii. Rittenhouse przypomina, że miasto jest tworem wszystkich tych, którzy tu mieszkali i mieszkają: że nie zbudowało się samo i nie utrzymuje się samo przy życiu.

Nowy Jork. Od Mannahatty do Ground Zero to nie przewodnik: to raczej pełna dygresji opowieść, gawęda nawet, z której można się dowiedzieć wiele o specyfice miasta, jego historii, o tym, dlaczego jest takie a nie inne, co budowało jego tożsamość. Otrzymujemy tę opowieść za pośrednictwem osoby, która jest w Nowym Jorku i „obca”, i „swoja”: obca, bo nie pochodzi „stąd”, ba, nawet nie jest rodem z USA; „swoja”, bo podziwia miasto, chce je poznać i zrozumieć, uczy się go czy to w praktyce, wędrując jego ulicami, czy to w teorii, studiując dostępne materiały na jego temat. Oswaja miasto, obce nawet czasami dla jego mieszkańców, ciągle się zmieniające, pulsujące życiem. Znakomicie napisana opowieść, przetykana licznymi anegdotami, historycznymi „smaczkami”, celnymi obserwacjami. Dobrze wydana: aż przyjemnie taką książkę wziąć do ręki. Jednym słowem: polecam!

d6dh3p6
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d6dh3p6