Rozliczenia, których nie było
Gdy po wojnie rząd de Gaulle'a rozliczał kolaborantów, Chanel najpierw została na krótko aresztowana, potem uciekła do Lozanny. Stamtąd na wezwanie sądu przyjechała już dobrze przygotowana przez swoich adwokatów. Lektura raportów sądowych pokazuje jednak, że sędzia nie przyciskał oskarżonej do muru, choć miał dowody i wydał orzeczenie o tym, że odpowiedzi Chanel są "zwodnicze".
Nigdy nie została zapytana o czteroletni związek z oficerem Abwehry. Od 1945 roku zaczęła kupować milczenie tych, którzy jeszcze mieli coś do powiedzenia na temat jej współpracy z Abwehrą i SS. Przez lata temat nie istniał, aż do 1972 roku. Niespełna rok po śmierci Chanel została zaplanowana wielka wystawa ku czci projektantki. To właśnie wtedy ówczesny redaktor "Paris Match", Pierre Galante, zdobył szokujące informacje z archiwów francuskiego kontrwywiadu.
"Chanel, uosobienie dobrego smaku Francji, w łóżku z niemieckim szpiegiem czy jeszcze gorzej, z agentem znienawidzonego gestapo? Dla Francuzów, zwłaszcza dla francuskich Żydów, weteranów ruchu oporu czy ocalałych z obozów koncentracyjnych, osoby współpracujące z Niemcami to byli pariasi, niezasługujący nawet na oplucie".