Pielęgniarki śmierci
Nazistki w książce Paula Rudda nie mają wyłącznie twarzy żon i kochanek partyjnych oficjeli czy kobiet z najbliższej rodziny Adolfa Hitlera. Wiele z nich to szeregowe wykonawczynie poleceń Fuhrera, prowadzących do zagłady milionów istnień. Przykładem jest Pauline Kneissler, pielęgniarka postawiona w stan oskarżenia podczas powojennych procesów, która brała udział w niesławnym programie eutanazyjnym.
"Jej praca polegała na objeżdżaniu zakładów dla umysłowo chorych (...) i wybieraniu dziennie do 70 pacjentów, których następnie wywożono do zamku Grafeneck i podawano dawkę roztworu skopolaminy z morfiną, by nie stawiali oporu przed zagazowaniem." Kneissler początkowo przerażały te egzekucje, jednak wkrótce się uodporniła, wmawiając sobie, że "gaz nie boli". Co znamienne, Kneissler była tylko jedną z tysięcy "pielęgniarek śmierci", która w przeciwieństwie do koleżanek po fachu po zakończeniu wojny nie zdołała wtopić się w społeczeństwo i ukryć swojej zbrodniczej przeszłości.