Wydanie w Polsce dowcipnego, lekko pornograficznego komiksu gejowskiego to posunięcie ryzykowne. Zwłaszcza jeżeli jest to tytuł naprawdę gejowski, nie ugrzeczniony na potrzeby przeciętnego odbiorcy o wygładzonych, politycznie poprawnych poglądach. Na szczęście jednak znalazł się ktoś, kto takie ryzyko podjął. Dzięki temu możemy poznać perypetie Konrada i Paula - najprawdopodobniej najśmieszniejszej gejowskiej pary w Europie. Pomysł Ralfa Königa na ten komiks był prosty i przewrotny. Jest to bowiem komedia małżeńska, ze wszystkimi tradycyjnymi chwytami tego gatunku – są i uciążliwe wizyty u rodziców, i żarty z codziennego życia, i odrobina erotycznej pikanterii. Z tą jedynie różnicą, że zamiast zabawnych perypetii kobiety i mężczyzny dostajemy zabawne perypetie dwóch mężczyzn. To Konrad i Paul – zakochani w sobie po uszy geje, których nie sposób nie lubić. Konrad jest intelektualistą, kiedyś był heteroseksualny, miał nawet żonę, z którą był nieszczególnie szczęśliwy. Jest wykształcony, ma wysmakowany
gust, dużo czyta, ma wyrafinowanych przyjaciół i używa trudnych wyrazów. Paul jest jego przeciwieństwem – to gej jakby żywcem wyciągnięty z teledysków grupy Village People, bezpośredni, wulgarny, prosty, lubiący pornografię, szybki seksseks z nieznajomym w publicznej toalecie i przebieranie się w skóry. A jednak żyją razem, wspólnie mieszkają, a przede wszystkim naprawdę się kochają.
To komiks niezwykły – pokazujący życie niemieckich gejów przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych bez żadnych upiększeń stosowanych zazwyczaj na potrzeby heteroseksualnych odbiorców. König adresując swoje prace do homoseksualistów nie bał się pokazać tego wszystkiego, co ich przeciwników najbardziej szokuje. Seks bez zobowiązań, rozwiązłość, przyjęcia na które goście przychodzą nago, otwarte związki czy zabawy w sadomasochizm – to tylko niektóre tematy, które przewijają się przez ten komiks. Dlatego nie jest to tytuł dla konserwatywnego czytelnika. Jeżeli jednak ktoś zaakceptuje odmienność bohaterów to pozostaje po prostu doskonały komiks obyczajowy, potrafiący rozśmieszyć do łez. Poczucie humoru autora jest niesamowite, a dystansu z jakim patrzy na swoich bohaterów uczyć mogliby się od niego inni twórcy. Postacie są tu nakreślone grubą kreską, karykaturalnie przerysowane, nie tracą jednak kontaktu z rzeczywistością, ich komiczność nie sprawia, że przestajemy w nie wierzyć. A co
najważniejsze są to postacie wzbudzające niewymuszoną sympatię, nie śmieszne, ale dowcipne, skonstruowane z dużą wprawą i sympatią.
Ten tytuł urzeka swoją bezkompromisowością i brakiem cenzury. Niesamowitą dawką całkowicie niepoprawnego humoru, który serwuje. König nie łamie granic – on sobie w ogóle nie zdaje sprawy z ich istnienia. Dzięki temu jego historyjki wywołują wybuchy szczerego, niekontrolowanego śmiechu. A przy okazji jest to bardzo sympatyczna opowieść o miłości – prawdziwej, głębokiej miłości, która nie zważa na społeczne konwenanse. Konrad i Paul są ze sobą po prostu szczęśliwi i nikomu się z tego nie tłumaczą. To bohaterowie, którzy do siebie nie pasują, jednak nie zwracają na to uwagi. Żyją tak, jak chcą, a czytelnik zazdrości im odwagi. Wydanie tego tytułu u nas było prawdziwą niespodzianką. Wydawnictwo Abiekt.pl zrobiło świetną robotę. Bo Konrad i Paul to przede wszystkim naprawdę doskonały komiks. Świetnie narysowany, śmieszny, rozbrajająco szczery. Podczas Warszawskich Spotkań Komiksowych Wojciech Szot, wydawca, narzekał, że komiks sprzedał się średnio, bo widocznie polskie środowisko gejowskie nie jest
zainteresowane lekką, ocierającą się o pornografię opowiastką, będącą do tego komiksem. Bardzo głupio, bo to prawdziwa uczta dla każdego czytelnika – bez względu na orientację seksualną. Wystarczy dystans i poczucie humoru.