Zacznijmy od początku
Kazimierz Deyna urodził się 23 października 1947 w Starogardzie (od 1950 – Starogard Gdański) na Kociewiu. Jego ojciec, Franciszek Deyna, pracował w mleczarni i słynął podobno z wytwarzania znakomitych serów. Matka, Jadwiga (z domu Sprengel), zajmowała się domem i wychowywaniem licznego potomstwa. Deynowie mieli bowiem aż dziesięcioro dzieci, dziewięcioro własnych i jedno adoptowane, trzech chłopców i siedem dziewcząt.
Szczepłek pisze, że określenie „w domu się nie przelewało” jest w tym wypadku aż nazbyt oczywiste. Z drugiej strony, najczarniejszy moment rodzina Deynów przeżyła jego zdaniem dopiero w 1978 roku, w czasie mistrzostw w Argentynie… *Kazimierz Deyna rozgrywał tam swój setny mecz w reprezentacji Polski. Cała rodzina Deynów zebrała się przed telewizorem marki Szmaragd.*
„Kiedy Kazik miał wykonywać karnego, mama powiedziała: „Nie strzeli, ja wam mówię, że nie strzeli”. Wszyscy tak mu życzyli powodzenia, e nikt nawet nie zdążył krzyknąć: „Co mama plecie!”. Czuli, że tym razem mu się nie uda. Czekali na to i przewidzieli. Kiedy bramkarz Fillol złapał piłkę, w mieszkaniu zaległa cisza. Matka powiedziała: „Mój Boże, co oni mu teraz zrobią?”” – czytamy w najnowszej biografii Deyny.