Trwa ładowanie...
recenzja
10-09-2014 14:56

Nadzieja jest okrutna

Nadzieja jest okrutnaŹródło: "__wlasne
d20h3pz
d20h3pz

Życie nauczyciela akademickiego, który wykłada w college'u, może być niezwykle pasjonujące. Zwłaszcza, gdy postanawia on dotrzeć do kobiety, która sześć lat temu powiedziała mu, żeby nigdy więcej nie próbował jej odszukać. No, tak, ale to było na jej ślubie, a on właśnie przeczytał nekrolog jej męża.

Początek tej historii sprawia, że znowu trzeba będzie pogrzebać w przeszłości, bliższej i dalszej. Ale ten schemat jest już znany i sprawdzony, a Coben eksploatuje go bezlitośnie w większości swoich książek, zatem można ze spokojem z niego korzystać. „Sześć lat później” to jedna z tych historii, która zamyka się na stronach tylko jednej książki. Tak więc wielbiciele zarówno Myrona Bolitara, jak i jego bratanka mogą być niepocieszeni, zaś ci, którzy sięgają po książki Cobena jak po klasyczne kryminały, na pewno się nie rozczarują, nawet jeśli jest to jedynie ich pierwsza przygoda literacka z amerykańskim twórcą.

Tym razem walkę z podłością tego świata podejmie Jake Fisher, wykładowca akademicki, który na wykładowcę absolutnie nie wygląda. Jedna wzmianka o pogrzebie jednego z wychowanków jego uczelni sprawi, że zacznie zagłębiać się w historię tak zaskakującą, że aż niewiarygodną. I może gdyby padło na kogoś innego, historii by nie było, ale zmarły był mężem jego byłej dziewczyny, tak więc stare uczucia, trochę grzebania w przepastnych zasobach Internetu i oszczędności wydane na bilet lotniczy sprawiają, że Fisher odkrywa, iż wdową nie jest znana mu dobrze kobieta, a sam zmarły nigdy z nią nie wziął ślubu. Przypadek? Nie sądzę. - jakby powiedział klasyk.

Przy kryminałach można obejrzeć całą plejadę różnych charakterów, wśród których nawet postacie, które społecznie były uznawane za dobre, mogą stać się kimś o mniej krystalicznym charakterze. I chociaż fabuła z tym wykładowcą, który ma do czynienia z kryminalistami, a i broń w jego kontekście także się pojawia, jest nieco naciągana, to mimo wszystko całość czyta się całkiem dobrze. Pewnie dlatego, że i nauczyciel nie jest taki normalny, bo swoją posturą przypomina raczej barczystego ochroniarza w klubie nocnym niż eterycznego naukowca w drucianych oprawkach. Tyle, że owi nauczyciele, którzy pozornie nie potrafią dodać dwa do dwóch (w końcu nauczyciel jest od edukowania i dobrej współpracy ze studentami a nie od wyglądania), także mogą mieć jakąś nie do końca jasną przeszłość za sobą. Czasem to oznacza, że nie zawieszą studenta, który ściągał albo przepisał pracę zaliczeniową, choć przecież studenci amerykańscy za tego rodzaju „twórcze” kantowanie mogą być zawieszeni, a nawet wyrzuceni z uczelni, a każda taka
sytuacja jest odnotowana w ich aktach. Same akta studentów mogą być także źródłem wielu inspiracji.

d20h3pz

Zaczynając lekturę tej książki należy się uzbroić w cierpliwość, bo owszem, historia zaczyna się właściwie 6 lat wcześniej, ale trzeba będzie także przenosić się do historii nieco starszej. Wszystkie wydarzenia okazują się być wyjątkowo mocno powiązane z wydarzeniami bieżącymi. Ale to także dobrze znany schemat u Cobena. I chyba nie dziwi, że kolejne jego książki stają się gotowym materiałem na scenariusze filmowe. Po niezbyt udanej francuskiej ekranizacji „Nie mów nikomu” jednak powstanie jego hollywoodzka wersja, podobny los czeka książkę „Zostań przy mnie”. Zastanawiam się tylko, czy wybór Hugh Jackmana do roli Jake'a Fishera to na pewno dobry pomysł. Ale z drugiej strony kto inny mógłby połączyć w sobie rozdarcie emocjonalne i siłę godną zawodowców?

Zatem wielbiciele słowa czytają, czytający książki uszami – słuchają audiobooka (Krzysztof Gosztyła jako narrator jest godny polecenia), a reszta czeka na ekranizację, do której może upłynąć... dłuższa chwila.

d20h3pz
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d20h3pz