Hari Michaelson vel Caine ma bardzo zły czas w swoim życiu: nie dość, że jest kaleką, nie dość, że utracił rodzinę i majątek, to jeszcze wpadł w ręce jednego ze swoich licznych w Nadświecie wrogów. Teraz jest wieziony do stolicy, gdzie ma zostać stracony w publicznej egzekucji: on, postrach Nadświata, Caine-zabójca. Ale i w Nadświecie źle się dzieje: przywleczony doń wirus HRVP sieje spustoszenie wśród żywych istot. Ich śmierć lub szaleństwo to tylko kwestia czasu. Hari odkrywa prawdę o tym, co się stało i dzieli się nią ze swoim wrogiem. Musi zdać się na innych: sam, chory, ranny i na wpół sparaliżowany niewiele może zrobić, by ocalić Nadświat – a przede wszystkim swoją córkę, której grozi śmierć. Do akcji włączają się niespodziewanie siły i moce, których udziału w swojej walce Hari nie przewidywał. Wszystkich czeka bitwa, w której stawką jest władza nad światem, a może nawet istnienie świata.
Kontynuacja pierwszej części Ostrza Tyshalle’a nie zawiedzie wielbicieli Caine’a, choć z racji okaleczenia bohatera i tego, że praktycznie cały czas siedzi w więzieniu, brawurowe przygody przeżywają głównie inni bohaterowie. W ten sposób czytelnik może jednak nieco lepiej poznać te postaci, które w pierwszych częściach opowieści o przygodach Caine’a zostały tylko zarysowane. Czekają go ciekawe, niejednokrotnie bardzo zaskakujące spotkania z bohaterami, których charakter wydawał mu się już jasno określony. Stover rezygnuje bowiem ze stereotypowego przedstawiania postaci. Jego bohaterowie ewoluują; pod wpływem wydarzeń, w jakich uczestniczą lub których są obserwatorami w ich osobowości dokonują się istotne zmiany. Postaci stają się w ten sposób bardziej prawdopodobne psychologicznie, przestają być schematycznymi, papierowymi konstruktami. Podobne zmiany dokonują się zresztą w Caine’em, który wyzwalając się z dotychczasowych zależności, wydaje się wkraczać w końcową fazę swojego własnego „rytuału
przejścia”.
Sięgających po Ostrze Tyshalle’a 2 czeka spora dawka krwi, smrodu, wulgaryzmów (wrażliwcy i językowi puryści powinni poszukać innej lektury), emocji oraz wartka i pełna zaskakujących zwrotów akcja, trzymająca w napięciu do ostatniej chwili. Fabuła, choć wydaje się nieskomplikowana, wymaga skupienia uwagi choćby z powodu przerzucania ciężaru narracji na różnych bohaterów. Oglądane z różnych perspektyw te same wydarzenia nabierają nieco innej wymowy. W ten sposób obraz świata przedstawionego staje się pełniejszy, wyrazistszy, bardziej prawdopodobny. Konsekwencją istnienia wielu narratorów jest także i to, że Caine jest głównym bohaterem jedynie z pozoru: faktycznie mamy tu do czynienia z wieloma równoprawnymi postaciami, których działania mają niezwykle istotny wpływ na przebieg i zakończenie całej historii.
Druga część Miecza Tyshalle’a nie jest typową powieścią akcji, choć wątek przygodowy jest bardzo rozbudowany. Jest to opowieść o wojnie światów, poczynaniach wielkich korporacji i o tworzeniu się mitologii. Nie brak także rozważań filozoficznych, w dużej części poświęconych problemom tożsamości, wolności i odpowiedzialności. Świat okazuje się areną zmagań sił, o których zwykły człowiek nie ma pojęcia; w ich planach i działaniach jest jedynie marionetką. Wyrwanie się spod tej kontroli nie jest łatwe, cena za wolność może być bardzo wysoka: ale jest to możliwe. Powieść ma także czytelną (choć nie rzucającą się nachalnie w oczy) wymowę ekologiczną: jasno ukazuje rachunek zysków i strat w konflikcie między Naturą a Cywilizacją. Polecam wielbicielom przygód Caine’a i dobrej, choć nieco mrocznej, rozrywki.