Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:19

Na wpół rzeczywista, na wpół udana

Na wpół rzeczywista, na wpół udanaŹródło: Inne
d48yr75
d48yr75

"Czy komuś to wadziło, że notariusz podszczypuje służącą, że ta wzdycha do studenta, a za nią wodzi oczami policjant?" To niezupełnie przypadkowo wyrwane z tekstu zdanie pozwala przyporządkować go do raczej niezbyt wysokich lotów harlequinów niż pełnowartościowej literatury. Skazie jednak i do pierwszego i do drugiego bardzo daleko. Niby chwali się ją za swoistą antyprozaiczność, nietuzinkową kreację postaci i perfekcyjnie dopracowaną formę, tylko jakoś nie sposób się tego wszystkiego doszukać na kartach tej niewielkiej objętościowo książeczki. I to owa objętość jest jedynym, czego nie mogę się tu doczepić – większej dozy podobnego pustosłowia raczej bym nie zniosła. Wszystko w prozie Tulli wydaje się niedopracowane, niedookreślone i nie do zaakceptowania z czytelniczego punktu widzenia. Zaprezentowany przez nią świat okazuje się tylko tandetną inscenizacją, bohaterowie zaś – rzuconymi na pastwę narratora marionetkami, wyposażonymi w przynależne ich rolom stroje. A narrator? Z jednej strony wydaje się
podporządkowany zakotwiczonym w naszej kulturze stereotypom, podległy wypracowanym dotąd metodom prowadzenia narracji i schematycznemu konstruowaniu postaci. Ot, rzemieślnik, postępujący według wcześniej ustalonych reguł i niezdolny do poprowadzenia akcji według własnego uznania. Z drugiej jednak strony można spojrzeć na niego w zupełnie inny sposób – z łatwością daje się wyodrębnić z tekstu, jest tworem samodzielnym, niezależnym do granic możliwości, przywdziewającym aktualnie pasujące mu stroje. To on stwarza kolejne zwroty akcji, rozporządza losami bohaterów, determinuje ich zachowania i decyduje o toku fabuły. To jego więc należy obarczyć winą za stworzenie świata wyzutego z jakichkolwiek pozytywnych cech, wybudowanego na bazie nietrwałych materiałów i postaci bez charakterów.

Mało tego – jest to świat skonstruowany w sposób obsesyjny, absolutnie niepodatny na niezależne od intencji narratora modyfikacje. Wszystko to wywołuje wrażenie nadmiernej sztuczności, narracja zdaje się wymuszona i nabrzmiała od głębokich sensów, które w gruncie rzeczy niewiele są w stanie przekazać. Narrator podaje nam rozmaite warianty tej samej sytuacji, obserwowane z punktu widzenia różnych bohaterów. Na krótkie chwile bierze na siebie ich kostiumy, tę szeroko pojętą schematyczność czy raczej modelowość. Mówi ich głosem, który wydaje się równie nieautentyczny jak oni sami. Przypisane im cechy są aż nazbyt typowe – notariusz podszczypuje służącą i traci miliony na giełdzie, student codziennie zapija się na umór i podrywa naiwne dziewczęta, a stojący pod bramą policjant marzy o kobiecie wolnej od świata papilotów i skwarków, jakim skażona jest jego żona. Niby wszyscy powinni szukać drogi do wybrnięcia z tych chorych okoliczności, do realizacji jakichkolwiek marzeń i celów, do wyzwolenia się z tej
tragicznej sytuacji, która dla wszystkich prędzej czy później musi okazać się zgubna. Tak się jednak oczywiście nie dzieje – żadne z nich nie podejmuje drastycznego kroku, nie próbuje uciec od ciążącego nad nim fatum. Na to zwyczajnie nie ma tu miejsca. Świat Tulli jest jakby z góry zaprogramowany, wypełniony chłodem i surowością, odporny na piękno, szczęście czy uczucia. Są tylko odgrywane przez wszystkich bohaterów scenki, sprowadzające ich do roli podległych narratorowi kukiełek. I wszystkim to chyba odpowiada.

Wspomniana wcześniej narracja zdaje się żyć własnym życiem, wolna od jakichkolwiek reguł i stwarzająca zdania według indywidualnych zamysłów autorki. Nie uderza przebojowością, nie zaskakuje, co najwyżej rozczarowuje. Jest skażona pisarskimi zapędami Tulli, nadmiarem ciężko osiągalnych sensów i przerażającą uniwersalnością, nakazującą osadzać akcję na anonimowym placu, wśród anonimowych postaci. A fabuła? Kolejne rozwiązania, stwarzane przez autorkę, wydają się skrajnie nieprzystające do jakichkolwiek realiów. I oczywiście uwzględniam tu całą możliwą metaforykę, wszystkie te sensy naddane, których można doszukiwać się w przeciętnej powieści. Każde wytłumaczenie choćby fragmentu Skazy przypomina jednak bardziej nadinterpretację, niż rzetelną próbę uspójnienia tej mozaiki faktów i znaczeń. Może tego tekstu zwyczajnie nie da się opowiedzieć, nijak sparafrazować czy wytłumaczyć. Może czytelnik, doświadczając osobiście kontaktu z prozą Tulli, ma rzeczywiste szanse na to, by ulec jej urokowi i doszukać się
wszystkich tych pozytywów, których mnie tu zabrakło. Ja bym się jednak nie oszukiwała.

d48yr75
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d48yr75

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj