Na świecie Galicja nie kojarzy się z Polakami. Norman Davies może to zmienić
To tam w czasach rozbiorów przetrwała polskość i zrodziła się idea narodu ukraińskiego. To tam przeplatały się losy Habsburgów i Potockich. To tam na jednej ulicy można było usłyszeć język polski, niemiecki, jidysz i ruski. Norman Davies nie snuje idyllicznej opowieści. Jego Galicja jest słodko-gorzka.
Dzięki uprzejmości wyd. Znak Horyzont publikujemy fragment najnowszej, monumentalnej książki Normana Daviesa "Galicja".
Wstęp
Ukraina i Polska nie znikają obecnie z pierwszych stron gazet. Ukraina doświadcza brutalnej wojny, której początkiem było nielegalne zajęcie Krymu przez Rosję, a do gwałtownej eskalacji konfliktu doszło w 2022 roku po bandyckiej inwazji na wschodnie, północne i południowe obwody kraju. Polska – największy zachodni sąsiad Ukrainy – stała się głównym obszarem tranzytowym dla pomocy i dostaw wojskowych, jak też najważniejszym celem ukraińskich uchodźców. W światowej prasie prezentowane są mapy pokazujące lokalizację takich miejsc jak Rzeszów, w którym zbudowano ogromną bazę logistyczną, Przemyśl, gdzie prezydent Biden wysiadł z pociągu po błyskawicznej wizycie w Kijowie, czy też Lwów, który jest dużym miastem ukraińskim położonym najbliżej polskiej granicy.
Coraz większe zainteresowanie budzą także w naturalny sposób dzieje Ukrainy, choćby dlatego, że Władimir Putin usiłował uzasadnić najazd wybitnie bałamutnymi argumentami historycznymi. Utrzymuje on, że Ukraińcy nie mają prawa do niepodległości; wśród wygłoszonych przez niego licznych fałszywych stwierdzeń znalazło się też to, jakoby Ukrainę wymyślili bolszewicy Lenina. Większości mieszkańców Europy Zachodniej czy Ameryki brakuje jednak wystarczającej wiedzy, by dać odpór tym kłamstwom.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"The Crown" Netfliksa. Zapomniana postać z historii? Do dziś aktor słyszy to pytanie
To, co wiedzą, pochodzi zazwyczaj ze źródeł rosyjskich czy sowieckich, a niewielu ma jakiekolwiek pojęcie o 400-letnich związkach Ukrainy z Polską. Co najwyżej są świadomi, że dzieje "zachodniej Ukrainy" i Lwowa różnią się od pozostałych regionów, lecz dla wielu trudnym zadaniem okazałoby się zaznaczenie na mapie historycznych granic Galicji.
Polacy oczywiście lepiej orientują się w zagadnieniach związanych z Ukrainą, choć również oni nie zdają sobie sprawy z pewnych kwestii. Doskonale wiedzą na przykład, że "zachodnia Ukraina" oraz wschodnia Polska były kiedyś jednym i tym samym miejscem, że dzisiejszy Lwiw był przez 600 lat polskim Lwowem, a jego włączenie do sowieckiej Ukrainy w 1945 roku oznaczało wielką niesprawiedliwość. Są też aż nazbyt świadomi najgorszych epizodów w stosunkach z ukraińskimi sąsiadami, zwłaszcza samowolnego zajęcia Galicji Wschodniej w listopadzie 1918 roku i późniejszej wojny polsko-ukraińskiej, a także okrutnej kampanii czystek etnicznych podczas II wojny światowej prowadzonej przeciwko polskim cywilom przez część ukraińskiego podziemia.
Niewielu trzeba mówić, że Rzeszów, Przemyśl i Lwów (Lwiw, Lemberg) należały do Rzeczpospolitej Obojga Narodów, a po jej podziale podczas pierwszego rozbioru w 1772 roku zostały włączone do austriackiej prowincji nazwanej Galicją. Są wszakże słabiej poinformowani o tym, co działo się w sowieckiej Ukrainie, która funkcjonowała w latach 1921–1941, a później 1944–1991, i od której – choć znajdowała się blisko – byli w dużej mierze odcięci. Uderzające jest jednak, że mimo długiej i smutnej sagi stosunków polsko-ukraińskich Polacy otworzyli podczas obecnego kryzysu swoje serca, udzielili Ukrainie ogromnego wsparcia i przyjęli stamtąd bezprecedensową liczbę uchodźców. Nie ulega żadnej wątpliwości, że ta głęboka empatia dla sąsiada w opałach wynika z przekonania, iż Ukraina stała się ofiarą takiej samej brutalnej agresji, jakiej wielokrotnie doświadczała w przeszłości Polska.
(...)
W Polsce, gdy mówimy "Galicja", wszyscy od razu myślą o austriackiej prowincji, w której Polacy odgrywali znaczącą rolę. Słuchacze mogą, ale nie muszą wiedzieć, że tę samą nazwę nosi jedna z licznych prowincji Hiszpanii. Nawet jeżeli wiedzą, nie przywiązują do tego większej wagi. Poza Polską sytuacja wygląda jednak inaczej. Słysząc "Galicja", większość ludzi na świecie ma skojarzenia z Półwyspem Iberyjskim. Jeżeli wpiszemy "Galicia" w wyszukiwarce internetowej, ponad 90 proc. z pierwszych stu trafień odnosi się do hiszpańskiej prowincji. Wciąż istniejąca, tętniąca życiem kraina ma wyraźną przewagę nad "zaginionym królestwem" z przeszłości.
Z tym zjawiskiem zetknąłem się już wcześniej. 20 lat temu, zajmując się powstaniem warszawskim, zdałem sobie sprawę, że w pojęciu większości ludzi z całego świata termin ten nie odnosi się wcale do wydarzeń z 1944, lecz z 1943 roku. Przed publikacją mojej książki niemal wszystkie najważniejsze trafienia w wyszukiwarce związane z hasłem "Warsaw Rising" dotyczyły zrywu w getcie. Wkrótce po jej wydaniu zauważyłem jednak pożądaną zmianę. Na zdecydowanej większości stron internetowych przyjęto do wiadomości, że powstanie warszawskie wybuchło w 1944 roku, podczas gdy to z 1943 roku zaczęto określać mianem "powstania w getcie warszawskim". Tak właśnie powinno być i zastanawiam się, czy podobna zmiana nastąpi w przypadku Galicji.
Tymczasem wojna w Ukrainie trwa. Polska jest wciągana w konflikt coraz głębiej i według doniesień energicznie się zbroi. Stosunki polsko-ukraińskie mają kluczowe znaczenie, a zainteresowanie ich przeszłością w oczywisty sposób rośnie. Jest na szczęście mało prawdopodobne, aby walki rozszerzyły się na zachód Ukrainy, czyli dawną Galicję Wschodnią. Niemniej jednak dzieje Galicji rzucają światło na ewoluującą mentalność narodów regionu i niosą ponadczasową lekcję: beneficjent niezgody między Polakami i Ukraińcami może być tylko jeden. Wygląda zatem, że nadszedł najwyższy czas na historię Galicji.
Norman Davies
Summertown, Oxford
wrzesień 2023 roku
Powyższy fragment pochodzi ze wstępu do książki Normana Daviesa "Galicja", która ukazała się nakładem wyd. Znak Horyzont.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o serialu "Detektyw: Kraina nocy", przyznajemy, na jakie filmy i seriale czekamy najbardziej w 2024 roku i doradzamy, które nadrobić z poprzedniego. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.
WP Książki na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski