Wydawać by się mogło, że ta pozycja to takie typowo kobiece czytadło. Savannah trudno się pogodzić z tym, że jej najlepsza przyjaciółka wyszła za mąż za faceta, w którym ona kocha się od lat. Dziewczyna jest samotna jak palec – nie ma nawet żadnej rodziny i wciąż nie może otrząsnąć się po śmierci matki, która zmarła na raka. Jest jednak coś, co nie pozwala zakwalifikować tej powieści jako przykładu kolejnej miałkiej pozycji chick litu. Jest to bowiem nad wyraz ciepła opowieść o poszukiwaniu bliskości, miłości i szczęścia. Dzieje się tak pewnie dlatego, że na karty powieści wkracza pies. I to nie byle jaki. Pies, który z założenia miał być malutką puchatą kulką do przytulania, a okazał się młodym, acz potężnym długowłosym owczarkiem niemieckim, który reaguje wyłącznie na komendy wydawane w języku słowackim. Na ratunek zagubionej kobiecie przybywa weterynarz Alex, który pomaga jej oswoić bestię, która stanie się jej najlepszym przyjacielem.
Nie jest to jednak bynajmniej poradnik dla właścicieli zwierząt, tylko powieść obyczajowa z przeważającym wątkiem romansowym, ale nie zmienia to wcale faktu, że bardzo to udany i wdzięczny w lekturze kawałek niezobowiązującej literatury. Takiej, w której jest miejsce na wszystko – humor, łzy, wzruszenie, miłość (tę do ludzi, i tę do zwierząt) oraz na barwne ludzkie charaktery – nieczęsto spotyka się na kartach powieści takie postaci jak Louis, najlepszy przyjaciel Aleksa. Oczywiście pełno w niej niezwykle szczęśliwych zbiegów okoliczności, powielania utartych już schematów typu: on i ona się poznają i zaczynają pałać do siebie uczuciem i namiętnością, coś staje na przeszkodzie ich miłości, przeszkoda zostaje przezwyciężona, a wszyscy żyją długo i szczęśliwie.Jeśli komuś to nie przeszkadza, dobrą rozrywkę ma zagwarantowaną.