Cenzura dla Pippi? Cenzura dla Biblii?
Pani minister przyznaje, że swojej niespełna dwuletniej córeczce nie czyta klasycznych bajek. Nie przejdzie jej przez usta na przykład fragment z bajki o * Pippi Langstrump, w którym jest mowa o jej ojcu jako o "królu czarnych".
Ale nie tylko bajki o Pippi, czy * Murzynku Bambo są zagrożone. Cenzorska łapa Unii Europejskiej może spaść także na bajki braci Grimm, uważane przez Niemców za świętość literacką. Dla feministek bajki te są "niepoprawne politycznie", bo nie ma w nich "pozytywnych kobiecych postaci". W swoim zapędzie pani minister dotarła nawet do Boga. Jej zdaniem nie powinien On być rodzaju męskiego, lecz nijakiego. Czyżby chciała też ocenzurować Pismo Święte?