Trwa ładowanie...
recenzja
05-10-2010 11:48

Morderczy wyścig po magiczny artefakt

Morderczy wyścig po magiczny artefaktŹródło: Inne
d2j3l8g
d2j3l8g

Każdy, kto przeczytał którąś z książek Adriana Tchaikovsky'ego, zaczyna inaczej patrzeć na otaczający go świat. A w szczególności na bzyczące mu nad głową muchy czy ważki, na komary, które próbują wyssać mu kroplę krwi, czy na równe szeregi mrówek dokonujące inwazji na piknikowy koszyk z wiktuałami. A to wszystko dlatego, że niezwykła wyobraźnia brytyjskiego autora o polskich korzeniach nadała tym i innym przedstawicielom świata owadów ludzkie osobowości – intrygujące, barwne, żywe i niesamowicie wiarygodne. Tak skonstruowanych bohaterów umieścił pisarz w skomplikowanym, wielowymiarowym świecie, wydając na żer ich własnych żądz i namiętności, wrzucając w sieć politycznych intryg i wir wojennej zawieruchy. W owym świecie tajemnicza, starożytna magia rywalizuje ze steampunkową technologią, co daje Tchaikovsky'emu szerokie pole do popisu w kreowaniu tła i poszczególnych elementów powieściowej fabuły. W efekcie zyskujemy ciąg niezwykłych przygód grona zindywidualizowanych bohaterów, które składają się na
kolejne tomy niekonwencjonalnego cyklu fantasy „Cienie Pojętnych". Trzecim z owych tomów – po * Imperium Czerni i Złota* i * Klęsce ważki* – jest Krew modliszki.

Aby jeszcze bardziej uatrakcyjnić opowiadaną historię, autor przenosi nas w nowe miejsca swojego świata, odkrywa kolejne jego atrybuty, wreszcie – dodaje nowe rasy jego mieszkańców. Tym razem poznajemy ludzi, którym swoich cech użyczyły owady i pajęczaki żyjące nad i pod wodą. O ile w poprzednich tomach zasadnicze wątki fabuły były bezpośrednio związane z inwazją Imperium osowców na sąsiednie krainy Nizin, o tyle teraz kolejne epizody tego konfliktu schodzą na drugi plan, zaś na pierwszy wysuwa się wyścig, którego celem jest zdobycie tajemniczej Szkatuły Cienia, która ma być źródłem mrocznej mocy zaklętej w Lesie Darakyon. Do owego wyścigu w pierwszym rzędzie stają agenci żukowca Stenwolda Makera, pragnącego zjednoczyć mieszkańców Nizin przeciwko inwazji Imperium. Z tymi zaprawionymi w bojach straceńcami rywalizują bandyci, kupcy i arystokraci, w końcu zaś także wysłannicy samego imperatora osowców, któremu w zamian za Szkatułę mag z rasy moskitowców obiecał nieśmiertelność.

Drugim strategicznym wątkiem powieści są negocjacje prowadzone przez Stenwolda z przedstawicielami miast Nizin. Główną kartą przetargową w rozmowach staje się broń, która odmieniła oblicze wojny i dała osowcom zwycięstwo nad mrówcami z Sarnu. To wielostrzałowe miotacze pocisków zwane pukołukami, wynalezione przez Totha – młodego żukowca, który zaprzedał się imperialnej armii. Stenwold musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy oddanie superbroni w ręce sojuszników posłuży walce z Imperium, czy też doprowadzi do zaostrzenia bratobójczych walk pomiędzy skłóconymi Niżowcami.

Skupienie się autora na kilku wiodących wątkach nadaje akcji większą dynamikę, zaś wskazanie bohaterom konkretnych celów pobudza czytelnicze zainteresowanie. Dzięki obu tym zabiegom Krew modliszki stanowi pasjonującą lekturę, która może zadowolić nie tylko miłośników wielotomowych, epickich sag fantasy, ale i amatorów oryginalnej prozy przygodowej. Tym bardziej, że powieść napisana jest potoczystym językiem, obfituje w plastyczne opisy niezwykłego świata i zastępy pogłębionych psychologicznie postaci. Talent narracyjny i przygotowanie merytoryczne Tchaikovsky'ego (studiował zoologię i psychologię) powodują, że owadzio-ludzkie uniwersum staje się przekonujące i wręcz namacalne. Przez jego pryzmat możemy zaś inaczej spojrzeć na wiele kwestii naszego życia społecznego i politycznego. Nie mówiąc już o tym, że lektura powieści już na zawsze nada głębsze znaczenie określeniom w rodzaju: „pracowity jak pszczoła" czy „zły jak osa".

d2j3l8g
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2j3l8g