"Moje życie jest moje". Wizyta w klubie swingersów
Jak wygląda w Polsce seks bez tabu? Od dominacji i swingu, przez kina porno i kluby go-go, po zmysłowe rytuały shibari. "Moje życie jest moje" to opowieść o wolności i pożądaniu wykraczających poza granice konwenansu.
Mocna, intymna i szczera opowieść, wprowadzająca w doświadczenie ciała i seksu, który pochłania, zawłaszcza, a czasem niszczy. Historia o tym, kim chcielibyśmy być lub kim w swoich najskrytszych marzeniach i fantazjach naprawdę jesteśmy.
Bohaterki i bohaterowie Remigiusza Ryzińskiego pokazują, jak w odważnym seksie objawia się to, co najbardziej ludzkie: namiętność, egocentryzm, zachłanność, a także żarliwa, niekiedy bolesna miłość. I że wyzwolenie seksualne bywa najważniejszym wyzwoleniem życiowym.
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czarne prezentujemy fragmenty książki "Moje życie jest moje" Remigiusza Ryzińskiego. Rozdział dotyczy wyjazdu autora na weekend ze swingersami.
– Ja na imprezę Liberte – powiedziałem. Wykupiłem dodatkowo kolację na wieczór (sześćdziesiąt złotych). Na ręku miałem dwie opaski – zieloną (zdrowy) i fioletową (głodny). Zaniosłem walizkę do pokoju. Zjawił się Liberte i oprowadził mnie po kompleksie.
Dzisiejszy wieczór jest pod hasłem "see through", czyli panie są w lingerie.
– A panowie? – spytałem.
– Panowie normalnie, casualowo.
– Czy to nie jest uprzedmiotowienie kobiet?
– E nie. One chcą się pokazać.
Minęliśmy kilka par. Od razu zauważyłem, że towarzystwo jest tu zróżnicowane, to w większości ludzie zamożni, dobrze ubrani, ale też kobiety i mężczyźni na luzie. Poszedłem do spa. Basen miał piętnaście metrów długości, do tego kilka mniejszych i większych jacuzzi oraz sauny. Było w nich ciemno, ale widać było, kto siedział obok. Wydawało mi się, że sąsiad dotykał mnie nogą, a siedzący naprzeciwko człowiek rozchylał uda tak, że spod ręcznika wszystko było widać. Kobiety siedziały owinięte w prześcieradła, jedna z odkrytymi piersiami. Wieczorem, już w pokoju, włożyłem ciemnoszarą koszulę, granatowe spodnie, jasnoniebieską marynarkę i wiązane skórzane półbuty. Byłem gotowy, by zejść na kolację i poznać ludzi, wkręcić się w towarzystwo swingersów.
– O, jesteś – powiedział Liberte, którego spotkałem w recepcji.
– Poznam cię z Agą. Aga to jego partnerka. Piękna kobieta, szczupła blondynka z mocno kręconymi włosami i złotobrązowym, ciepłym odcieniem skóry.
– Muszę ci powiedzieć – zauważyła Aga – że nasze imprezy należą do najlepszych w kraju. Wiele osób tak sądzi.
Poszliśmy do jadalni. Oni wmieszali się w znajome towarzystwo, a ja usiadłem z boku przy stole, przy którym nikt inny nie siedział. Obserwowałem rozwój akcji, chociaż jeszcze niewiele się działo i miałem wrażenie, że większość osób postępuje tak jak ja – obserwuje, szacuje swoje szanse i dokonuje wstępnej selekcji typów ciekawych, nieciekawych i poza zasięgiem. Kobietą, która z pewnością wydawała się poza zasięgiem, była mówiąca po angielsku z rosyjskim akcentem przepiękna blondynka. Wysoka i bardzo szczupła.
Miała niebotyczne szpilki, które nadawały jej krokom specyficzny balans. Nosiła czerwoną halkę, której rękawy były złączone szlufkami z jej dłońmi tak, że kiedy szła, a potem tańczyła, wyglądała jak wielki czerwony motyl. Pod spodem nie miała stanika, dzięki czemu widać było jej ogromny, sterczący biust. Na wypukłych pośladkach miała koronkowe majtki.
Były też panie ubrane zwyczajnie. Wygląda na to, że dopiero przyjechały i nie miały czasu się przygotować, więc zdecydowały, że zjedzą coś szybko, a potem postarają się zrobić wrażenie. Przy stoliku pod oknem siedziała para – kobieta ubrana w szary dres, a mężczyzna w dżinsy i bluzę z kapturem. Od razu ich polubiłem. Byli nie tylko bardzo przystojni, ale mieli w sobie coś naturalnego, co mówi człowiekowi, że są sympatyczni i można z nimi pogadać.
Moją uwagę zwróciła para, w której kobieta miała wygląd bibliotekarki – cienkie włosy, wielkie okulary, spódnica za kolano – a mężczyzna był miejskim drwalem – ruda broda, zapuszczone włosy, koszula w kratę. Odnosili się do siebie z szacunkiem i mieli sobie dużo do powiedzenia. Ona wydawała mi się ukrytą dominą. Potem rzeczywiście widziałem ją w kombinezonie ze skóry. Wyglądała wspaniale w szpilkach, z nagim biustem i z okrągłymi okularami bibliotekarki.
Młodzi też swingują
Wielkim zaskoczeniem – nie tylko dla mnie – okazała się grupa bardzo młodych ludzi, najwyżej dwudziestopięciolatków. Pięknych, zdrowych. Kobiety wtulały się w wielkie wysportowane ciała swoich partnerów. Jedna z nich lizała w tańcu rozłożystą i umięśnioną klatkę piersiową chłopaka.
– Co tacy młodzi tutaj robią? – zagadała kobieta w czarnej sukience. – My w ich wieku czytaliśmy książki.
Poszedłem do palarni, w której zgodnie z moimi przewidywaniami zebrała się grupka ludzi. Przy oknie stała kobieta w czarnej sukni do ziemi z rozcięciem na całą długość nóg, z grzywką opadającą na czoło i pięknym profesjonalnym makijażem. Paliła papierosa, jakby była Łempicką. Z wielką gracją, przegięciem odchylając głowę i zaciągając się głęboko.
Wyzwolona rodzina
– Bite komen after mi – powiedział w końcu jeden z mężczyzn i wszyscy wyszli z palarni. Chwilę potem ja też udałem się na dół, do sali balowej, czyli hotelowej dyskoteki. Dziewczyny i chłopcy, mężczyźni i kobiety stali pod ścianami, siedzieli przy stolikach, tańczyli. To, co wyróżniało ten tłum, było związane przede wszystkim z ich ubiorem – znacznie bardziej frywolnym, zwłaszcza w przypadku kobiet, które często były półnagie, nie nosiły staników i gięły się w tańcu ku mężczyznom. A oni zabawiali je rozmową.
Mówili: "cycuszki", "cipeczki", "dupcia". Polowali łagodnie. Przysiadła się do mnie para. On w garniturze, jasnej koszuli rozpiętej pod szyją i przykrótkich spodniach, które co jakiś czas obciągał na za nisko opuszczone czarne skarpetki, co nie przynosiło żadnego efektu, dlatego jego blade łydki pozostawały widoczne. Nosił lekki zarost i okulary. Poprawiał je palcem i wydawał się wtedy chłopcem. Był elokwentny, ciągle zagadywał, sprawiał wrażenie odważnego i interesującego. Przynosił żonie drinki, tańczył z nią i cały czas podtrzymywał rozmowę, ale kiedy zrozumiał, że jest mną zainteresowana – odszedł dyskretnie i zostawił nas samych.
– Mamy trójkę dzieci – powiedziała. – Natalię, Kubę, Mateuszka. Natalka jest najstarsza, ma już szesnaście lat i ostatnio mówi: "Mama, chodź z nami na dyskotekę". Strasznie się ucieszyłam, że córka mi ufa, że ma taką fajną matkę. Ale potem koleżanka uświadomiła mi, że to chodziło o to, żebym ich zawiozła na dyskotekę. Potrzebowali niepijącego kierowcy. I tak się cieszyłam. A syna mam sportowca. Ciągle łamie albo obija sobie palce, bo w siatkę gra, muszę latać do apteki po bandaże. Najmłodszy to synuś mamusi. Jak byliśmy na plaży i zdjęłam stanik, to powiedział: "Mama, weź przestań, siarę robisz".
– Jak tu przyjeżdżam, to od razu keine Grenzen. W jednej chwili potrafię skręcić dym, zwłaszcza że wiesz, jestem trochę biseksualna. Kobietki bardzo sobie cenię. Piękne są, seksualne. Tłumaczy, że w swing wprowadził ją mąż.
– Najpierw była nagość w domu, potem sauna, plaże naturystyczne, aż wreszcie poszliśmy na imprezę. W Polsce ludzie są chętni, tylko że hipokryci, po cichu, jak to w katolandzie. Ale w sumie da się żyć. A jak ty odbierasz kobiety?
Główna uczta wieczoru
Koło pierwszej w nocy poszedłem do playroomu, który znajdował się na wyższej kondygnacji. Ludzie się kochali. W parach i niewielkich grupach, powoli, nie wulgarnie i bez ostrej gry. Kobiety wyglądały bardzo dobrze, były nago lub w bieliźnie. Mężczyźni mieli utrudnione zadanie, bo żeby zacząć, musieli najpierw się rozebrać. Zdejmowali więc buty, spodnie i koszule, a na koniec zrzucali majtki i wskakiwali na materac. Czasem kobieta rozbierała mężczyznę.
Ludzie uprawiali tu seks, kilka par jednocześnie, ale nie było żadnej wielokątnej orgii. Był to raczej towarzyski slow sex. Obok mnie usiadł młody przystojny mężczyzna. Patrzył na kochającą się parę: ona leżała z zadartymi nogami, on penetrował ją waginalnie. Miał ogromny członek i duże jądra, kiedy się nad nią nachylał, niemalże było słychać, jak obijały się ciężko o jej ciało. Mężczyzna obok masował penisa przez spodnie. W końcu nie wytrzymał, zdjął buty i skarpetki. Rozpiął koszulę, potem powoli ściągnął spodnie, jakby udawał, że wcale tego nie robi. Trochę mi było za niego wstyd, że tak się skradał do tej kobiety, podchodził ją.
– Okropnie trudno jest poznać parę, jak jest się singlem – zagadnął mnie. – Ale trzeba próbować. Coś się w końcu złowi. Najgorzej siedzieć i nic nie robić. Miałem odmienne zdanie. Wkrótce znów ruszył do akcji. Kręcił się między materacami, dwie kobiety dały mu znak, że nie mają ochoty. Wreszcie trafił na parę – mężczyznę i kobietę – która pozwoliła mu patrzeć z bliska. Rozebrał się, wszedł na materac. Masował kobiecie piersi, a kiedy ona się odwróciła i partner penetrował ją analnie, mój rozmówca chwycił jej piersi w dłonie, a sterczącego penisa podetknął jej pod twarz. Ona jednak tylko opuściła głowę i włosami zasłoniła członek. Mężczyzna znów się położył i zaczął się powoli masturbować, a w końcu doszedł. Podziękował, wstał z materaca wytarł się ręcznikiem, ubrał i zniknął za drzwiami.
Tekst ukazał się pierwotnie w 2020 roku.