"Nietypowy faszysta" i "całkiem miły człowiek
"Typ księgowego", "żaden zabijaka", "całkiem miły człowiek", "nie stosował wobec nas przemocy"- to tylko niektóre opinie ocalałych o Bernhardzie Krugerze. Niektórzy uważali jednak, że przyzwoite zachowanie było tylko sprytnym manewrem z jego strony, by produkcja falsyfikatów, za którą był odpowiedzialny, przebiegała bez zakłóceń. On sam bardzo dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że nie ratował więźniów, a jedynie na jakiś czas chronił ich przed komorami gazowymi. Stworzył dla nich miejsce, które osłaniało przed okrucieństwami głównego obozu. Wciąż jednak było to więzienie.
"Pracownicy warsztatu mówili sobie i mnie, że w żadnym wypadku nie zostaną oszczędzeni, nieważne, jak dobre byłyby fałszywki, które tutaj produkowali" - stwierdził w swoich wspomnieniach. Również Adolf Burger, słowacki specjalista od druku książek, zawsze pozostawał sceptyczny wobec Krugera. Dla niego oczywiste było, że nie ma żadnych szans na ujście z życiem i uważał zachowanie nadzorującego "Operację Bernhard" za "cyniczne". Natomiast w opinii grafika Petera Edela Kruger był "nietypowym faszystą", który mimo to "był wprzęgnięty w najzwyklejszy faszyzm". Historia życia szefa największej fałszerskiej operacji w dziejach pokazuje, iż Edel oceniając go, najbardziej zbliżył się do prawdy.