Rumunia, kraj Romów?
W "Biednych Romach, złych Cyganach" znajdziemy również bardzo interesujące rozważania na temat pochodzenia tytułowych określeń. Treść słowa "Rom" nie musi mówić nic o poczuciu przynależności narodowej i nie różni się od treści słowa "Cygan". Pierwsze oznacza tyle co "mąż", "małżonek" (z sanskrytu), drugie odwołuje się do Atynganów - sekty lub ludu z pierwszych wieków naszej ery, z którego najprawdopodobniej wywodzą się Cyganie. Jednak w nowszym słowie "Rom" nie pobrzmiewa echo kilkusetletniej pogardy.
Rom nie rozwiązuje jednak problemu przynależności narodowej. Wielka Brytania jest krajem Brytyjczyków, Mauretania - Mauretańczyków, zaś z Rumunią jest problem. Bo zdecydowanie nie jest krajem Romów - żyje ich tam tylko około 2 milionów. Uosabiają tu zacofanie, pogardzani są przez pozostałych obywateli. Są nie-Rumunami, spychani gdzieś na margines sumień, poza kategorię "obywatel". Zresztą nie wiadomo, czy są narodem, czy warstwą społeczną, bowiem żaden z nich nie sprecyzował dokładnie, czego naprawdę potrzebują: autonomii czy integracji. A nawet, jakby sprecyzował, to i tak dobroczyńcy z organizacji charytatywnych będą o wiele lepiej od niego wiedzieli, czego pragnie. I będą robić wszystko, by mu to zapewnić. Nawet wbrew jego woli.
Mirosław Szyłak-Szydłowski/książki.wp.pl