Trwa ładowanie...

Miriam Synger: Wiele w Polsce nie mieści nam się w głowie. Nie jesteśmy oswojeni z innością

- Naczelnemu rabinowi Polski spodobał się pomysł książki. Gramy z rabinem do jednej bramki, wiele spraw postrzegamy podobnie. Ale jasne, może się trafić Żyd, który stwierdzi, że "za bardzo liberalnie o kobietach i gejach w tej książce". Tymczasem judaizm naprawdę ma wiele twarzy - mówi WP Miriam Synger o wydanej niedawno książce "Jestem Żydówką".

Miriam Synger opowiada o książce "Jestem Żydówką"Miriam Synger opowiada o książce "Jestem Żydówką"Źródło: East News, fot: Jerzy Dudek
d43ssf9
d43ssf9

Urszula Korąkiewicz: Zacznijmy od najprostszego. Dlaczego w ogóle zdecydowałaś się napisać książkę o Żydach i judaizmie? Uważałaś, że wśród istniejących pozycji czegoś brakuje?

Miriam Synger: Pochodzę z rodziny pisarek. Od zawsze chciałam napisać swoją książkę. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że zabrałam się do pisania dlatego, że ktoś mnie długo do tego namawiał. Ale tak, akurat ta książka jest odpowiedzią na bardzo konkretne pytania. Takie, które zadają mi moi obserwatorzy na Instagramie czy ci, którzy przychodzą na spotkania ze mną.

Poczułam, że brakuje takiej książki. Wiedzy podanej konkretnie, w przystępnej formie. Po prostu starałam się zebrać to wszystko razem. I kiedy pojawiła się propozycja, wiedziałam doskonale, jaką książkę chcę napisać i jak chcę to zrobić. I tak, możemy powiedzieć, że napisałam coś, czego nie było.

d43ssf9

Za przystępnością przemawia fakt, że forma dziennika. I to, że z wieloma zwykłymi, codziennymi historiami czytelnicy zwyczajnie mogą się utożsamić.

Ta forma pojawiła się błyskawicznie. Szczerze mówiąc, nie wyobrażałam sobie innej. Łatwiej było mi w nią wpleść istotne dla mnie kwestie. I sama bardzo lubię czytać dzienniki. Chociaż przyznam, że w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, "kogo w zasadzie będzie interesowało moje życie". Ale później spojrzałam na mojego Instagrama i stwierdziłam, że trochę zainteresowanych by się nazbierało.

W końcu zdecydowałam się o tym naszym życiu opowiedzieć, oczywiście przybliżając jednocześnie żydostwo. Założenie miałam jedno – opisać świat, jakim go widzę, wpuścić trochę do swojego domu, opowiedzieć o żydowskiej tradycji, ale na pewno nie chciałam tego robić w jakiejkolwiek moralizatorskiej formie.

Zobacz wideo: Ostra dyskusja reportera z posłem PiS o Żydach. „Pan chce z wyjątku zrobić zasadę”

A tego ktoś by oczekiwał?

Zdarza się, że ludzie mnie pytają, czy my, Żydzi, mamy misję nawracania. Zawsze wtedy powtarzam, że ja nie mam kogo i skąd nawracać. Bo kim jestem, żeby mówić komuś, że jest na złej drodze? Dla mnie nie do pomyślenia jest, żebym miała to robić. Nie namawiam nikogo do wiary w Boga, nie wykładam żadnych prawd objawionych.

d43ssf9

Ja przekazuję po prostu podstawę judaizmu i idee jakimi kierują się religijni Żydzi. Podaję odpowiedzi na proste pytania, a tak się składa, że skoro zajmuję się edukacją, postanowiłam podzielić się wiedzą. Oczywiście z tymi, którzy są zainteresowani.

Odwróćmy sytuację – ortodoksyjna społeczność, z którą masz styczność, nie ma obiekcji co do tego, jak przekazujesz tę wiedzę? Sama nie kryjesz, że masz mocno liberalne poglądy.

Zawsze może się znaleźć jakiś ortodoksyjny Żyd, który stwierdzi, że się ze mną nie zgadza albo że opowiadam kocopoły. Muszę być na to gotowa. Ale moja książka przeszła redakcję ortodoksyjnego rabina. Też kilka pozytywnych słów o książce napisał naczelny rabin Polski. To jest dla mnie najistotniejsze.

d43ssf9

Zresztą, zwróciłam się do niego wcześniej, kiedy zakładałam profil na Instagramie. Powiedziałam: "słuchaj, chciałabym opowiadać w sieci o Żydach i judaizmie, robię to najlepiej, jak potrafię, ale ze swojej perspektywy". Nie wiedziałam, jak zareaguje. A on stwierdził tylko: "Mazel tov! Świetny pomysł, gratuluję!". Dobrze mnie zna i wie, że nie opowiadam o rzeczach, których nie jestem pewna, albo o tym, co mi się wydaje. Przekazuję rzetelną wiedzę. Jeżeli czegoś nie wiem, sprawdzam, pytam mądrzejszych ode mnie, albo mówię, że nie znam odpowiedzi. Jak popełnię błąd, to go koryguję, przyznając się do potknięcia.

Podobnie było w przypadku książki. Rabin Polski też był zadowolony z pomysłu. Sam zaproponował, że napisze do niej wstęp. Gramy z rabinem do jednej bramki, wiele spraw postrzegamy podobnie. Ale jasne, może się trafić Żyd, który stwierdzi, że "za liberalnie w tej książce o kobietach i gejach". Tylko że judaizm naprawdę ma wiele twarzy.

A docierają do ciebie opinie Żydówek? Jak widzą to, co robisz?

Szalenie ważne jest dla mnie to, że wśród moich obserwujących są także Żydzi i Żydówki, zarówno świeccy, jak i religijni, reformowani, ale też jest parę chasydek. I jeszcze piszą mi, że robię super robotę. Dziękują mi, że przemawiam także w ich imieniu. Zależy mi, żeby mimo różnic jednak mówić trochę jednym głosem. Dlatego tak ważne są dla mnie ich opinie.

d43ssf9

Ale znowu – przedstawiam ortodoksyjny judaizm poprzez siebie, mówię z mojej perspektywy. Mam też świadomość, że jestem liberalna w poglądach i ten mój liberalizm też nie wszystkim musi się podobać. Ale to w książce, jeszcze bardziej niż na Instagramie pokazuję to, co w judaizmie nie przejdzie. Kwestie, w których nie jest liberalny. Podkreślam, że to nie jest idealny świat, też jest często niesprawiedliwy wobec kobiet. Nie chcę pokazywać, że to kraina szczęśliwości udekorowana tęczami. Ortodoksyjny judaizm nie jest dla każdego.

W takim razie z jakimi stereotypami, a może raczej wyobrażeniami spotykasz się dzisiaj najczęściej?

Są takie, które towarzyszą od dziesiątek, jeśli nie setek lat, powtarzane z pokolenia na pokolenie. Na przykład mówiące o chowaniu zmarłych na siedząco albo macy z krwi dzieci. To kompletne kłamstwa, które łatwo obalić. Trudniej dyskutować z generalizacją.

d43ssf9

Pojawiło się sporo stereotypów np. po serialu "Unorthodox" czy "Shtisel". Widzowie są przekonani, że wszyscy Żydzi tak mają jak bohaterowie tych produkcji. No nie. Na serio nie wszyscy. Ale kiedy mówię, że nie mam ogolonej głowy pojawia się wielkie zdziwienie, bo skoro ta kobieta w tym filmie, to na pewno i ja. Jeśli widzisz historię jednej kobiety, to nadal jest historia jednej kobiety, nawet jeżeli jest wiele kobiet, które mają podobnie to nie wszystkie. Nie jesteśmy jednolitą grupą, którą da się zamknąć w pudełku.

Dobitnie przypominasz o tym, że judaizm ma wiele odcieni.

Bo ma. Zadający mi pytania szybko się o tym przekonują. Tylko te pytania najczęściej świadczą o nich, a nie o grupie, których dotyczą. Nasłuchałam się pytań i wyłania mi się z nich obraz Polski trochę bardziej zaściankowej, niż się spodziewałam. Wiele da się wytłumaczyć niewiedzą czy ciekawością. Ale jeszcze więcej po prostu... nie mieści się nam w głowie.

d43ssf9

Że można żyć inaczej, że można mieć inną wiarę. Że judaizm bywa mniej restrykcyjny niż inne religie. A ja nie mówię niczego rewolucyjnego, niczego szokującego. Nie mam zamiaru wbijać żadnego kija w żadne mrowisko. A jednak zdarza się, że w rozmowach słyszę "ale zrobiłaś mi rewolucję w głowie". Albo: "i ortodoksyjny rabini pozwalają ci o takich rzeczach mówić"? Co mam odpowiedzieć? Ja naprawdę opowiadam o zwykłych sprawach.

Mimo wszystko dla wielu prawdopodobnie podejście judaizmu do ważkich kwestii, jak rozwód czy aborcja, o których też piszesz, może być zaskakujące.

Dla mnie to, że kobieta ma prawo usunąć niechcianą ciążę czy taką, która zagraża jej życiu, to podstawowe prawo człowieka. W judaizmie ważniejsze jest życie narodzone od nienarodzonego. Jeśli życie matki jest zagrożone, nawet rabini będą sugerowali aborcję. Ale też w innych przypadkach będzie w judaizmie miejsce na aborcję, choć oczywiście istotne jest, jaka jest sytuacja i jaki jest powód takiej decyzji.

Ale znowu, to nie znaczy, że każdy ortodoksyjny Żyd to popiera. Podobnie z rozwodami. Nie każdy będzie im przyklaskiwał, ale jak najbardziej judaizm pozwala i na rozwody, i na ponowny ożenek.

Dowodzisz też, że na wszystko jest miejsce w twoim systemie wartości. Mówisz i piszesz o sobie "religijna feministka, Żydówka, patriotka, matka Polka". Spotykasz się z opiniami, że te określenia się wykluczają? Że np. konserwatywny styl życia nie stoi w parze z feminizmem?

Ciekawe jest to, że feministki mówią: kobieta ma prawa, ma prawo ubierać się jak chce, ma prawo karmić piersią w miejscach publicznych i to jest przejawem niezależności, ale kiedy już zakrywa twarz albo nosi na włosach chustę, to to już jest oznaką zniewolenia. Tylko co zrobić w sytuacji, kiedy kobieta mówi: "chcę to robić"? Skąd ten rozdźwięk? Odczuwam w tym pewien dyskomfort.

Naprawdę walczmy o kobiety, które są zmuszane do robienia rzeczy, których nie chcą, ale zostawmy w spokoju te, które z własnej woli robią coś, nawet jeżeli nie mieści nam się w głowie. Czasami mam wrażenie, że niektórzy nie do końca rozumieją, co to znaczy feminizm. I kiedy widzą, że mam piątkę dzieci uważają, że już nie mogę być feministką. Ja uważam, że feminizm to prawo kobiet decydowania o sobie i równe prawa z mężczyznami. Pozwólmy ubierać się na tęczowo, ale pozwólmy też być religijnymi. To proste. Jak mam polemizować z kimś, kto tego nie rozumie?

Lubisz prowokować? Zderzać z innością i poniekąd konfrontować ze sobą ludzi?

Ja naprawdę nie chcę kłuć w oczy. Nie mam potrzeby konfrontowania ludzi z czymś niewygodnym. To się zdarza, bo jestem Żydówką, co już samo w sobie jest dla kogoś niewygodne. Niemniej, kiedy ktoś bezmyślnie zada mi pytanie, musi być przygotowany na to, że odpowiem w sposób, który mu się nie spodoba.

Jasne. Dostaje wprost wiadomość, że mieszkam w Polsce, więc powinnam ściągnąć chustkę (choć moim zdaniem w konstytucji nie ma na ten temat ani słowa). Zdarza się, zazwyczaj wtedy, kiedy niechcący ktoś poczuje się "zaatakowany " moim żydostwem. Na przykład też tym, że mój syn nosi jarmułkę. To często szok. To się zdarza u lekarza, w państwowych instytucjach. Ale zazwyczaj to po prostu zakłopotanie.

Ja też nie do końca wiem, jak się zachować w towarzystwie np. osoby z niepełnosprawnością. Nie jesteśmy edukowani w tej dziedzinie, nie jesteśmy oswojeni z innością. To działa w dwie strony. Zakłopotani ludzie, których spotykam, bywają zabawni, czasem zachowują się komicznie. Ale zawsze staram się nie pokazywać, że się z nich śmieję.

Moim obowiązkiem jest sprawić, by osoba przy mnie nie stresowała się moją obecnością. Nie zawsze mi się to udaje. Serio, ja nie chcę być stresogenem, ale nie chcę też brać odpowiedzialności za ich zdenerwowanie tym, że jestem inna, bo nie uznaje Jezusa za mesjasza, ale obchodzę święto Sukkot.

A jak odnajdują się twoje dzieci w społeczności, w której są mniejszością? Czują, że muszą się dostosowywać, czy czują, że różnorodność jest w ich otoczeniu czymś zupełnie normalnym?

Oczywiście, muszą się dostosować do obowiązujących norm. Ale dzieci w szkole są z moimi dzieciakami obyte. Może wzbudzały jakieś zdziwienie czy zainteresowanie, np. tym, że mój syn nosi pejsy. Teraz już na nikim nie robi wrażenia.

Widzę, że to poszło już w drugą stronę. Jeśli w szkole pojawia się dajmy na to osoba nieheteronormatywna, to widzę, że dla moich dzieci to zupełnie normalne. Nie mają żadnego problemu z tym, żeby nazwać imieniem żeńskim osobę, która wygląda jak chłopiec i odwrotnie. Są oswojeni. My, dorośli, nadal nie jesteśmy z innością oswojeni, stąd tak wiele rzeczy nie mieści nam się w głowie.

Stąd wynika twoja chęć działania? Z potrzeby edukacji, tej pracy u podstaw?

Na początku tak było. Teraz to się samo napędza. Jeśli ktoś uważa, że to, co mówię jest ciekawe, to wchodzę w dalszą rozmowę. Jeśli nie, to nie. Nie narzucam się. To trochę taki taniec z publicznością. Jeśli nadal będzie potrzeba, którą mogę choć w minimalnym stopniu zaspokoić, będę to robić. A bardzo to lubię. I sama mnóstwo z tego czerpię. Ogromnie dużo się przez tych kilka lat dowiedziałam o sobie, o innych. Niech ten dialog trwa.

Książka Miriam (Marii) Synger ukazała się nakładem wydawnictwa Znak.

"Jestem Żydówką" Miriam Synger Materiały prasowe
"Jestem Żydówką" Miriam SyngerŹródło: Materiały prasowe
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d43ssf9
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d43ssf9