Zaproszenie do lektury
* Ż*yjemy w kraju poetów. Ich aktywność twórcza powoduje prawdziwą powódź wierszy, co jednak nie odpowiada symetrycznemu do tej obfitości zainteresowaniu odbiorców. Nie będzie nawet wielkiej przesady w skrajnym twierdzeniu, że więcej mamy dziś poetów niż czytelników ich poezji. Z pewnością nikt nie jest w stanie przeczytać wszystkich napisanych utworów, choćby tylko tych uznanych przez siebie lub ekspertów od naszej edukacji polonistycznej za najważniejsze. Dysproporcja ta okaże się jeszcze większa, gdy spytamy, ile spośród tych najistotniejszych przeczytaliśmy w ogóle, ile zostało przez nas pominiętych, niezauważonych lub zlekceważonych w zbyt pobieżnej lekturze, w powierzchniowej wędrówce wzroku po wydrukowanych słowach, bez wnikania w poetyckie światy? Nie warto już pytać, ile wierszy znamy na pamięć i czy w ogóle jeszcze praktykujemy, choćby w najbardziej ograniczonym zakresie, tę metodę przyswajania dzieł najwybitniejszych i niezbyt długich? Dlatego zapytam ostrożniej: ile wierszy przeczytaliśmy
więcej niż jednokrotnie? Czy są takie teksty poetyckie, które – choć niekoniecznie utrwalone w pamięci – powracają w naszych myślach, czasem bez wiedzy o autorze, bez tytułu, adresu bibliograficznego, a tylko dlatego, że pozostawiły jakiś niezatarty ślad w naszej wrażliwości i wyobraźni?
Wciąż modyfikowane programy nauczania w szkole średniej zawsze pozostawiają niewiele czasu na analizę pojedynczego wiersza, toteż i teksty poetyckie omawiane są albo hurtem, albo egzemplarycznie – jako element charakterystyki epoki, nurtu lub twórczości danego pisarza. Takie nauczanie literatury zatraca to, co jest jej istotą – refleksyjne przeżycie podczas obcowania z poszczególną wypowiedzią liryczną, która zaprasza do swojego osobliwego świata, niepowtarzalnie wykreowanego słowami. „Bliskie czytanie” (close reading), które proponuję w tej książce, niech się stanie zachętą do innej praktyki i zarazem – bo taką mam nadzieję – ciekawszej przygody czytelniczej. Postulat ten rozwijam w ostatnim szkicu Między szkołą interpretacji a interpretacją w szkole.
Zestaw obejmujący dwadzieścia trzy interpretacje wierszy dziewiętnastu autorów nie ma być żadnym konkurencyjnym wobec podręczników i wypisów szkolnych kanonem polskiej poezji współczesnej. Każdy wybór jest w jakimś stopniu subiektywny, gdyż uzasadniony gustem selekcjonera, a więc każdemu można zarzucić niereprezentatywność. Z jednej strony starałem się tego zarzutu uniknąć, z drugiej – zaproponować zestaw ukształtowany według własnych upodobań. Świadomie pominąłem pewnych autorów uchodzących już za klasyków współczesności, takich jak Julian Przyboś i Tadeusz Różewicz, których dorobek poetycki obrósł w tyle wartościowych interpretacji i komentarzy, że konkurowanie z nimi okazałoby się powtórką cudzych odkryć. Pojawiają się też nieznaczne dysproporcje w parytecie poszczególnych twórców. Dopuściłem się bowiem pewnej nadreprezentacji innego klasyka, Czesława Miłosza, ale wszystkie trzy wiersze tu omówione pochodzą z jego późnej, a więc jeszcze stosunkowo słabo przyswojonej twórczości. Poza tymi wyjątkami
kierowałem się zasadą przedstawienia możliwie najszerszego zestawu poetów i poetek z kilku pokoleń, który pozwala na wartościowy poznawczo przegląd różnorodnych nurtów, tematów i stylów autorskich. Dla porządku wymienię bohaterów tej książki według starszeństwa: Bolesław Leśmian (1877–1937), Czesław Miłosz (1911–2004), Witold Wirpsza (1918–1985), Krzysztof Ka-
mil Baczyński (1921–1944), Miron Białoszewski (1922–1983), Wisława Szymborska (1923–2012), Zbigniew Herbert (1924–1998), Jerzy Ficowski (ur. 1924), Helena Raszka (ur. 1930), Edward Balcerzan (ur. 1937), Anna Frajlich (ur. 1942), Ryszard Krynicki (ur. 1943), Bohdan Zadura (ur. 1945), Ewa Lipska (ur. 1945), Stanisław Barańczak (ur. 1946), Marcin Świetlicki (ur. 1961), Anna Piwkowska (ur. 1963), Jacek Podsiadło (ur. 1964) i Tadeusz Dąbrowski (ur. 1979).
Zbiór podzieliłem na cztery bloki tematyczne, w których spotkały się utwory przedstawicieli różnych generacji. Uznałem bowiem, że w procedurze interpretacji poszczególnych tekstów poetyckich ważniejszy od chronologii ich genezy i biografii autorów jest przepływ myśli i wspólnota podejmowanej na różne sposoby problematyki. Pragnąc ukazać możliwie szeroko wielogłos polskiej poezji XX i XXI wieku w jej zróżnicowaniu tematycznym i formalnym, do szczegółowej analizy wybrałem wiersze o: współczesności, historii i tradycji, przyrodzie, kulturze, filozofii poznania, języku, sporcie, miłości i śmierci, wojnie i zagładzie, życiu w społeczeństwie i samotności jednostki, tożsamości podmiotu i adresata, codzienności i transcendencji, a także o samej poezji. Oczywiście, bardziej szczegółowa segregacja tematyczna mijałaby się z celem, gdyż niemal każdy z omawianych utworów zagarnia naraz kilka z wymienionych haseł i uruchamia szereg trudnych do usystematyzowania kontekstów.
Głównymi bohaterami tej książki pozostają jednak nie autorzy, nie tematy i style, ale poszczególne wiersze. Warto sobie uświadomić, że literatura to nie tylko panoramiczny krajobraz, czyli zbiór streszczeń milionów dzieł, ani też ich długie serie, zwane epokami, nurtami, gatunkami i dorobkami autorów, bo w tak ogólnych perspektywach ginie to, co najważniejsze: obcowanie z dziełem jako światem autonomicznym. Literatura to także portrety pojedynczych utworów, które warto kontemplować, a więc umożliwić im zaistnienie w pełni – w naszym czasie lektury i wrażliwości. Poezja nie lubi pośpiechu czytelnika ani powierzchowności odbioru. Każdy tekst otwiera osobny świat, pełen postaci, wyglądów i idei. Oferuje zatem czytelnikowi niepowtarzalną podróż, zaklętą w osobliwie zbudowanej wypowiedzi przygodę dla intelektu i emocji. Myśląc o literaturze jako sztuce słowa, trzeba zdobyć się na to, by ilość poświęcić dla jakości, a mówiąc metaforycznie – by odłożyć lunetę i sięgnąć po mikroskop.
Dlatego głównym kryterium mojego wyboru była atrakcyjność tekstu poetyckiego, a ta wiąże się zarówno z pewną trudnością lektury, jak i z koniecznością interpretacji, nie każdy bowiem utwór w jednakowym stopniu nadaje się do uruchomienia tej procedury. Nie zawsze oznacza to ekspozycję arcydzieł. W zestawie znalazły się przeważnie takie wiersze, które rzucają czytelnikowi jakieś wyzwanie, bo wytwarzają sensy nieoczywiste, zagadkowe i wieloznaczne. Chodzi więc o teksty skrywające tajemnicę, prowokujące do stawiania pytań i formułowania hipotez. Są jednak w tym wyborze utwory z pozoru proste i przezroczyste (jak omawiany na początku wiersz Leśmiana), ale pod swą gładką powierzchnią ujawniają kunsztownie ukryte szczegóły, które odsłania dopiero analiza gramatyki wypowiedzi, rozpoznanie sytuacji lirycznej, metod obrazowania, porządku opisu czy narracji. Odkrycie bogactwa sensu zależy zatem nie tylko od stopnia komplikacji samego tekstu, lecz także od przyjętej metody hermeneutycznej i wysiłku interpretatora.
Nie chcę tutaj deklarować ani forsować jednej tylko opcji metodologicznej. Interpretacja nie jest nauką, lecz sztuką, toteż stawia opór sztywnym założeniom postępowania badawczego i ścisłym procedurom. Poznanie może przebiegać różnymi drogami, co próbuję tu zademonstrować, pozostając wierny tylko jednej uniwersalnej dewizie: „bliżej tekstu”.
Myślę, że wysiłek czytania aktywnego zostanie wynagrodzony radością odkrywcy. W doświadczeniu tym chodzi bowiem o prymat empirii nad wiedzą zapośredniczoną z podręczników, o wyższość bezpośredniego źródłowego przeżycia literatury nad zastygłym w stereotyp uogólnieniem.
Zaproponowane interpretacje wierszy współczesnych mają nauczyć przede wszystkim lektury wnikliwej i głębokiej, to znaczy poruszającej rozległe konteksty z wielu dziedzin wiedzy o świecie i literaturze, a tym samym różne obszary wrażliwości. Dlatego do zestawu interpretacji dodałem propozycje sproblematyzowania dyskusji nad tekstem, które mogą posłużyć zarówno nauczycielom do opracowania konspektów lekcji, jak i uczniom i studentom do samodzielnych przemyśleń i twórczej dyskusji.
Przedstawione tu odczytania nie są żadnym obowiązującym wzorcem lektury wiersza, a tym bardziej „instrukcją obsługi”, ale jedynie propozycją – uzasadnioną doświadczeniem zawodowym autora, zarówno dydaktycznym, jak i pisarskim. Dlatego w niektórych miejscach pewnych kwestii nie rozstrzygam, lecz wskazuję wariantowo kilka tropów interpretacyjnych, pozostawiając wybór drogi, którą warto pójść w uważnej lekturze. Wreszcie dopuszczam sytuacje, a nawet uznaję je za najbardziej pożądane, gdy Czytelnik tej książki, podążając za myślą poety, spróbuje uzupełnić albo podważyć wywód interpretatora i zaproponuje w jego miejsce własny. Jeśli tak się stanie, mój cel, którym jest zachęta do czytania „bliskiego”, zostanie spełniony najlepiej.