Mija 55 lat od śmierci Zofii Nałkowskiej
Pisarka psychologiczna, lwica salonów XX-lecia międzywojennego, sprzedawczyni w sklepiku tytoniowym podczas okupacji, autorka Medalionów - te kolejne wcielenia Zofii Nałkowskiej bledną wobec kreacji, którą stworzyła w Dziennikach . - Najważniejsze dzieło, odnalezione dopiero po śmierci pisarki łamie wszelkie stereotypy na jej temat - uważa Hanna Kirchner. 17 grudnia minie 55 lat od śmierci Nałkowskiej.
Zofia Nałkowska urodziła się 10 listopada 1884 r. w Warszawie. Ukończyła prywatną pensję, studiowała na tajnym Uniwersytecie Latającym. Z domu rodzinnego wyniosła liberalną kulturę literacką, znajomość języków, kontakty z pisarzami i intelektualistami. Zaczęła pisać bardzo wcześnie; jej debiutem książkowym była dobrze przyjęta przez krytykę powieść Kobiety (1906). Wraz z pierwszym mężem, pedagogiem i poetą Ludwikiem Rygierem, Nałkowska mieszkała przez jakiś czas w Kielcach i Krakowie, od 1922 w Warszawie i domu rodzinnym Górki pod Wołominem. W 1922 wyszła za mąż po raz drugi, za byłego bojownika PPS i dowódcę żandarmerii Legionów Jana Jura-Gorzechowskiego, później komendanta Policji Państwowej.
Drugie małżeństwo wprowadziło Nałkowską w świat salonów II Rzeczpospolitej. Piękna i elegancka była stałą bywalczynią rautów w Belwederze, premier, bali. W Dziennikach z tego okresu wiele razy pojawia się kwestia, czy ich autorka jest dość elegancka i czy ładnie wygląda na przyjęciach. Bo raz, jak się zwierza w Dzienniku , wyglądała okropnie w czarnej sukni na różowej podszewce, a drugi raz, ubrana w złotą toaletę, miała wielkie powodzenie u generałów i ministrów. Ona sama też urządza przyjęcia, które w jej wspomnieniach są wspaniałymi sukcesami towarzyskimi z udziałem dygnitarzy rządowych, wojskowych i elity intelektualnej. Koledzy pisarze postrzegają je jednak nieco inaczej. Iwaszkiewicz wspomina, że u Nałkowskiej było piekielnie sztywno i nudno, może dlatego, że gospodyni tak się mądrzyła. W tym okresie ukazują się m.in. Romans Teresy Henert (1924) i Niedobra miłość (1928). Drugi mąż Nałkowskiej , Jan Jur-Gorzechowski, okazał się domowym tyranem, zazdrosnym o znajomości i powodzenie towarzyskie żony. Nałkowska rozstanie z nim w 1929 roku opisuje w Dziennikach jako wielką ulgę.
Początek lat 30. to szczyt kariery pisarskiej Nałkowskiej . Zostaje wystawiony jej dramat pt. Dom kobiet (1930), który cieszy się wielkim powodzeniem; pięć lat później ukazuje się Granica . Pisarka angażuje się w życie społeczne - organizuje Związek Zawodowy Literatów Polskich, pracuje w Biurze Propagandy Zagranicznej przy Prezydium Rządu i w Towarzystwie Opieki nad Więźniami. Od 1928 r. jest wiceprezesem polskiego PEN-Clubu (funkcję tę pełniła również po wojnie). Jest jedyną kobietą zasiadającą w Polskiej Akademii Literatury. W tym czasie przeżywa związek z młodszym od niej o lat 22 Bogusławem Kuczyńskim, początkującym literatem. Nałkowska jest pełna skrupułów i wahań, decyduje się jednak na ten romans, usprawiedliwiając się, że to chyba już romans ostatni. Obsesja śmierci, a zwłaszcza starzenia się i nieuchronnej utraty urody towarzyszy jej zresztą od wczesnej młodości. Jak twierdzi Hanna Kirchner, żadna polska pisarka nie zdobyła się w tej kwestii na tak wielką szczerość i otwartość.
W czasie okupacji Nałkowska utrzymywała się z prowadzenia w Warszawie niewielkiego sklepiku tytoniowego. Po wojnie uczestniczyła w pracach Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich, co zaowocowało tomem Medaliony . Pracowała też w redakcji marksistowskiej „Kuźnicy”, była posłanką do Sejmu PRL. Zmarła w 1954 r.
W spisie lektur szkolnych do dziś są dwie książki Zofii Nałkowskiej - Granica i Medaliony . Zdaniem Hanny Kirchner, znawczyni życia i twórczości Nałkowskiej , nie dają one jednak pełnego pojęcia o tej postaci i jej znaczeniu w polskim życiu literackim. Najważniejszym dziełem Nałkowskiej , zdaniem Kirchner, okazały się bowiem odnalezione dopiero po śmierci pisarki dzienniki, prowadzone przez nią przez całe niemal życie - od 1899 do 1954 roku, czyli przez 55 lat. Dają one nie tylko niezwykle szczegółowy zapis biografii Nałkowskiej i opis czasów, w których żyła, ale jest to też dzieło literackie.
- Najbardziej jednak podczas pracy pasjonowało mnie obserwowanie, jak w tych intymnych zapiskach realizowało się to samo, co było istotą literackiej twórczości Nałkowskiej - poszukiwanie istoty, esencji człowieczeństwa - mówiła Kirchner.
Po śmierci pisarki decyzją Międzynarodowej Unii Astronomicznej jeden z kraterów na Wenus został nazwany jej nazwiskiem.