Mgnienie ekranu to zbiór opowiadań Terry’ego Pratchetta, dający przekrojowy wgląd w całą jego literacką karierę. Wydawnictwo podzielone zostało na dwie części. Pierwszą (objętościowo niemal 2/3 książki) stanowią opowiadania spoza Świata Dysku, drugą - teksty osadzone w jednym z najsłynniejszych uniwersów współczesnej fantastyki, które płynie przez kosmos na grzbiecie ogromnego żółwia, wsparte na czterech słoniach. Szczerze mówiąc, nie bardzo wiedziałam, czego oczekiwać po tym zbiorze, a zwłaszcza po jego pierwszej części. Liczyłam się z możliwością, że to kolejny zbiór „ścinków” z autorskiej szuflady, wydany głównie z myślą o najzagorzalszych fanach (do których się zaliczam, co warto wziąć pod uwagę, mimo że postaram się być tak obiektywna, jak tylko zdołam).
Tym przyjemniejsze było moje zaskoczenie, bo już debiutancki tekst, Piekielny interes, który Pratchett opublikował w wieku 13 (!) lat, stoi na przyzwoitym poziomie i nosi cechy, które następnie stały się charakterystyczne dla całej jego twórczości. Czyli prezentuje nieszablonowe podejście do znanych motywów, połączone z inteligentną satyrą na marketing i unikalnym, pełnym pobłażliwego dystansu poczuciem humoru. Następnie mamy okazję zapoznać się z trzema szortami. Rozwiązanie jest zdecydowanie najsłabszym z nich, Obraz ratuje puenta, a Książę i kuropatwa oparty został na nawiązaniu do popularnej angielskiej piosenki świątecznej (mimo to nawet bez kontekstu broni się jako bajka).
Kolejna grupa tekstów to opowiadania (i szorty) skupiające się na wydrwiwaniu absurdalności mechanizmów politycznych. W wyobraźni Pratchetta powstało m.in. Ministerstwo ds. Świeżego Powietrza (Prosimy o oddychanie krótkimi, mocnymi sapnięciami) czy Ministerstwo ds. Kolejek (Nie ma większego durnia niż stary dureń stojący w angielskiej kolejce), ale mnie i tak najbardziej urzekła wizja radzieckiej fabryki, w której do pracy przy taśmach zatrudniono gołębie, a jedynym ludzkim pracownikiem pozostał sprzątacz, bo ptaki nie były w stanie posługiwać się miotłą (Gruuu, dali mi ptaka).
W zbiorze można znaleźć także teksty, które po latach zostały rozwinięte w formie powieściowej. I tak Rincenmagle, gnom z suchych mokradeł, który wyruszył na odkrywanie Ziemi Obiecanej w postaci supermarketu, a następnie musiał sobie i swoim ziomkom zorganizować powrót w dzicz, zainspirował autora do napisania Nomów księgi wyjścia. Natomiast niezwykle interesujące koncepcyjnie opowiadanie science fiction Wysokie megi dało początek wydanej u nas w zeszłym roku Długiej ziemi.
Do najciekawszych opowiadań zaliczam także „#IFDEEFDEBUG+ISTNIENIE/WYSTARCZA+CZAS” - niezwykła wizja zagrożeń, jakie może nieść ze sobą rozwój technologii i wirtualna rzeczywistość, mogłaby stać się kanwą znakomitego filmu science fiction. Nie sposób nie wspomnieć również o Ostatecznej nagrodzie, traktującej o niebezpieczeństwach związanych z powoływaniem do istnienia bohaterów literackich i pisaniem wielotomowych cykli (swoją drogą, opowiadanie to przywiodło mi na myśl zbliżoną tematycznie Asystentkę pisarza fantasy Forda, a tekst Pratchetta jest wcześniejszy o 15 lat), czy o przezabawnym retellingu legendy arturiańskiej, jakim jest Raz na zawsze. A znajdziemy jeszcze - wciąż tylko w pierwszej części zbioru! - dodatkowe dowody na niezwykłość wyobraźni autora, takie jak opowieść grozy oparta na najtańszych kartkach świątecznych, czy filozoficzne rozważania nie o tym, dlaczego, ale JAK kury przedostały się na drugą stronę ulicy. Jest i satyra na reality shows. A to ciągle nie wszystko. Słowem, opowiadania
spoza Świata Dysku ukazują różne oblicza talentu Pratchetta. Poza wspomnianym wcześniej Rozwiązaniem nie ma wśród nich tekstu przeciętnego. Dodatkową atrakcją są odautorskie komentarze przed każdym tekstem.
Część „Dyskowa” to przede wszystkim dwa opowiadania - Rybki małe ze wszystkich mórz z udziałem czarownic z Lancre (wraz z usuniętą sceną, którą pisarz wykorzystał następnie w powieści Carpe Jugulum) oraz Trollowy most, piękna, melancholijna opowieść o przemijaniu wartości z Cohenem Barbarzyńcą w jednej z głównych ról. Poza tym szorty - śledztwo kapitana Marchewy w sprawie zabójstwa z udziałem bardzo nietypowego świadka (Teatr okrucieństwa) oraz dysputa filozoficzna o umieraniu z udziałem Śmierci (Śmierć i co potem). Reszta to różnego rodzaju krótkie teksty okolicznościowe, raczej dla fanów, którzy docenią np. hymn Ankh Morpork, choć debata nad sugerowaną przez władze reformą Niewidocznego Uniwersytetu (Kolegialne odrzucanie demonicznych spisków), opublikowana w dodatku do Timesa o szkolnictwie wyższym, zasługuje na uwagę, gdyż tezy, które w niej padają, są w większości aktualne, także na rodzimym gruncie.
Podsumowując - Mgnienie ekranu to doskonała okazja do pierwszego spotkania z twórczością Terry’ego Pratchetta, a dla fanów, rzecz jasna, pozycja obowiązkowa. Dla wielu odkrycie, że Pratchett to nie tylko Świat Dysku, może być sporym zaskoczeniem.