Łatwo krytykować Trafny wybór – nową powieść J. K. Rowling, autorki "Harry'ego Pottera". Że to książka zbyt oczywista, prosta, grubo ciosana. Że bohaterowie przewidywalni i jednowymiarowi, a autorka wyraźnie zaznacza, których lubi, których zaś nie i wzorem opisywanych przez siebie plotkar jednych wciąż atakuje, innych usprawiedliwia. Że poruszane problemy – małomiasteczkowe zakłamanie i nierówności społeczne – opisywane były już wielokrotnie i to przez sprawniejszych niż Rowling autorów. To wszystko prawda. A jednak nie sposób odmówić Trafnemu wyborowi przewrotnego uroku. To książka, którą czyta się jednym tchem. Świetnie przemyślana i skomponowana. I choć to wciąż zwykła poprozrywka, to poprozrywka najwyższych lotów.
Bohaterami Trafnego wyboru (jak wyliczył "The Telegraph" jest ich aż 34!) są obywatele Pagford – uroczej angielskiej mieściny, jakby wprost wyjętej z filmów Disneya. Najważniejsze role w mieście rozdzielono pomiędzy dwóch radnych, despotycznego i konserwatywnego Howarda Mollisona i uczynnego liberała Barry'ego Fairbrothera. Toczą oni ze sobą niekończący się spór o przyłączoną do Pagford wbrew woli mieszkańców ubogą dzielnicę Fields. Mollison i jego stronnicy pragną się jej pozbyć, zlikwidować pomagającą narkomanom klinikę i przywrócić Pagford dawną niewinność. Fairbrother, sam pochodzący z Fields, uważa zaś, że obowiązkiem bogatych mieszkańców jest pomóc tym, którym się nie poszczęściło. Problem w tym, że w pierwszych scenach powieści Barry umiera.
Rowling zaludnia swoją powieść mrowiem bohaterów, ale tylko niektórzy z nich zasługują na jej (i czytelnika) sympatię. Większość to ucieleśnienia małomiasteczkowych stereotypów.Plotkara Shirley, tchórzliwy Gavin, despotyczny Howard, agresywny Simon, skupiony na sobie Miles to proste postacie opisywane prostymi scenami – wredni, spiskujący egoiści, którym wydaje się, że ich problemy są najważniejsze na świecie. To w nich kryje się największa słabość Trafnego wyboru, są bowiem przewidywalni niczym Dursleyowie i Śmierciożercy. O ile jednak w powieściach dla nastolatków takie uproszczenia (i czytelny podział na dobro i zło) były zrozumiałe, o tyle od prozy dla dorosłych spodziewać się można nieco większego zniuansowania. Rowling idzie jednak po linii najmniejszego oporu obrazując przeciwników Fields niemal karykaturalnie - jako grubych, starych, złośliwych i zepsutych.
O wiele ciekawiej sytuacja wygląda po drugiej stronie barykady. Nie tylko dlatego, że w końcu widzimy tu postacie, z którymi można się identyfikować, ale także dlatego, że Rowling obarcza je tylu samymi wadami, co zaletami. Najbardziej interesujące są tu bohaterki zdawałoby się najnudniejsze – szkolna psycholog Tessa Wall, pracownica pomocy społecznej Kay Bawden i sfrustrowana mężatka Samantha Mollison. Ich życia to ciąg wyrzeczeń i rozczarowujących kompromisów. Zmuszone skrywać własne nieszczęścia, robią wszystko co mogą dla swoich rodzin. Niedoceniane, zaniedbywane, okłamywane, pozostają niezbędne, bo przecież świat mężczyzn nie poradziłby sobie bez kobiet takich jak one.
Ale zdecydowanie najlepiej radzi sobie Rowling z bohaterami w wieku licealnym – Andrew, Fatsem, Sukhvinder, Gaią i Krystal. Te dzieciaki są tu najważniejszymi bohaterami, na nich odbijają się bowiem wszystkie decyzje dorosłych. I widać, że lata pisania "Harry'ego Pottera" wyostrzyły w autorce zmysł obserwacji, że zna mechanizmy dorastania na wylot. Świetnie rozegrany jest zwłaszcza wątek Krystal Weedon. To postać intrygująca i niejednoznaczna. Bezczelna dziewczyna z ubogiej dzielnicy. Puszczalska i kleptomanka. Nałogowa kłamczyni. A jednocześnie ofiara swojego środowiska, matki narkomanki i stereotypów, którymi opisują ją mieszkańcy Pagford. Krystal jest zresztą kluczową postacią powieści i to dzięki niej naiwne, równościowe przesłanie Rowling brzmi autentycznie.
A jest to przesłanie równie słuszne, co banalne. Najkrócej rzecz biorąc jest Trafny wybór książką o tym, że każdemu winni jesteśmy dać kolejną szansę. Obojętne jak wiele z nich by zaprzepaszczał, obojętne jak wiele razy by się potykał, obojętne jak wielki wysiłek musielibyśmy w to włożyć. Rowling karykaturując Mollisonów i ich zakłamanie wskazuje na fakt, że obowiązkiem lepiej sytuowanych jest wziąć odpowiedzialność za tych, którym się nie powiodło.Owszem, można się od nich odciąć, tak jak Pagford chce odciąć się od Fields, ale spirala wykluczenia prowadzi do konfliktów i tragedii. Lepiej po prostu wyciągnąć rękę. Jest w tym Rowling zaskakująco antykonserwatywna, wręcz lewicowa. Krystal pozostaje postacią pozytywną nawet w najbardziej odrażających scenach, w których uprawia seks na przeżartym przez mole materacu czy niemal na oczach kilkuletniego dziecka. Podobnie jest z Fatsem, odpychającym bogatym dzieckiem Tessy Wall, który cytatami z Nietzschego usprawiedliwia własny egoizm. Rowling nie
przekreśla go tak jak przekreśla starych i niereformowalnych Mollisonów. Mówi za to (i to ustami znienawidzonego przez Fatsa ojczyma), że warto dać mu kolejną szansę.
J. K. Rowling udowadnia Trafnym wyborem, że sukces "Harry'ego Pottera" nie był wypadkiem przy pracy, jednorazowym, niewytłumaczalnym błyskiem geniuszu. To powieść kipiąca emocjami, wciągająca, dla wrażliwszych czytelników pewnie nawet nieco traumatyczna. Warto więc wybaczyć jej uproszczenia i łatwość z jaką przerysowuje postacie negatywne. Wszak czyni to w słusznej sprawie i w pięknym stylu.