Mężczyzna, który się uśmiechał
Tytuł oryginalny | Mannen som log |
Forma wydania | Książka |
Rok wydania | 2010 |
Autorzy | |
Wydawnictwo | |
Seria |
Na bezdrożach Skanii ma miejsca tragiczny wypadek samochodowy, w którym ginie znany prawnik. Jego syn, Sten Torstensson, jest przekonany, że doszło do morderstwa, i opowiada o swoich przypuszczeniach komisarzowi Wallanderowi. Ten jednak nie chce mu pomóc, pogrążony w depresji po tym, jak na służbie zabił człowieka. Kiedy Torstensson zostaje zastrzelony, Wallander decyduje się poprowadzić śledztwo. Wkrótce wychodzi na jaw, że ze sprawą wiążą się inne zagadkowe zabójstwa, a każdy krok komisarza śledzi tajemniczy potentat finansowy. Podobnie jak w swoich wcześniejszych powieściach, szwedzki mistrz kryminału stopniowo buduje napięcie, perfekcyjnie kreśląc narodziny zła. Powieść dostępna na
Numer ISBN | 978-83-7414-924-2 |
Oprawa | twarda |
Liczba stron | 388 |
Język | polski |
Fragment | Wallander odłożył pióro i przechylił się do tyłu na krześle. Bolał go kręgosłup, i pomyślał, że powinien pójść do domu się wyspać. – Jedyna szczególna rzecz, którą znaleźliśmy w samochodzie, to plastikowy pojemnik, wyprodukowany we Francji – dodał Nyberg. – Co w nim było? – Nic. – To co w tym szczególnego? Nyberg wzruszył ramionami i wstał z krzesła. – Widziałem kiedyś coś podobnego. Cztery lata temu. Byłem wtedy z wizytą studyjną w szpitalu w Lund. – W szpitalu? – Mam dobrą pamięć. Wyglądał tak samo. – Do czego służy? Nyberg stał już przy drzwiach z ręką na klamce. – Skąd mam wiedzieć? – zapytał. – Ale plastikowy pojemnik z samochodu Torstenssona okazał się sterylnie czysty. Tak czysty, jak tylko może być pojemnik, w którym nic nigdy nie było. Nyberg wyszedł. Wallander słyszał odgłos człapiących kroków, który powoli zanikał. Potem odsunął stertę papierów i wstał, by udać się do domu. Kiedy tak stał, trzymając kurtkę, coś go nagle tknęło. Coś, co powiedział Nyberg, zanim wyszedł z pokoju. Coś w związku z plastikowym pojemnikiem. Po chwili uświadomił sobie, co to takiego, i usiadł na krześle z kurtką w ręce. Coś się nie zgadza, pomyślał. Dlaczego w samochodzie Torstenssona miałby leżeć nieużywany plastikowy pojemnik? Pusty, najwyraźniej bardzo specjalny pojemnik. Była tylko jedna sensowna odpowiedź. Kiedy Gustaw Torstensson opuszczał zamek w Farnholmie, pojemnik nie był pusty. Coś zawierał. Zatem musiał to być całkiem inny pojemnik. Który został podmieniony. Na drodze, we mgle. Wtedy, kiedy Gustaw Torstensson przystanął i wysiadł z samochodu. I został zamordowany. Wallander spojrzał na zegarek. Właśnie minęła północ. Odczekał kwadrans, a potem zadzwonił do Nyberga do domu. – Co znowu, do diabła? – warknął Nyberg, rozpoznawszy głos Wallandera. – Wracaj tu – powiedział Wallander. – Natychmiast. Spodziewał się wybuchu wściekłości ze strony kolegi. Ale ten nic nie powiedział, tylko odłożył słuchawkę. Za dwadzieścia pierwsza Nyberg ponownie wszedł do gabinetu Wallandera. |
Podziel się opinią
Komentarze