Wystarczy popatrzeć na półki w księgarniach, aby wysnuć wniosek, że mamy oto czas grubych powieści. Trend zaczął się oczywiście od kryminałów Larssona , ale dotyczy już całego rynku wydawniczego. Poza tym ukazuje się sporo książek napisanych przez amatorów, którzy całe życie tłumili w sobie pasję pisania, a na emeryturze, po stracie pracy lub po rozwodzie zaczynali znajdować czas na twórczość własną. Oba te spostrzeżenia dotyczą ApsaryLitmanowicza. Autor tej ponad siedemsetstronicowej wielowątkowej powieści był ginekologiem i zaczął tworzyć dopiero, gdy stracił pracę w szpitalu. Żona, uzbecka księżniczka, rozpaliła w nim wyobraźnię i pragnienie pisania. W ten sposób powstała Apsara, powieść o miłości, pasji, nieoczywistych wyborach i egzotycznych miejscach.
Litmanowicz, pisarz-amator, zakroił swój projekt na miarę wielkiego twórcy. Stworzył czterech męskich bohaterów, z których każdy przeżywa życiowy dramat. Robert Stern, Amerykanin, impresario i krytyk muzyczny pozornie jest odpowiedzialnym mężem i ojcem, który na odrobinę szaleństwa pozwala sobie podczas dalekich podróży. Wariuje jednak zupełnie na punkcie pewnej pięknej apsary z Kamboży, która kradnie mu serce i łączy swoją karmę z jego karmą. Z kolei Paweł Verron to pianista, z którym pracuje Robert. Podczas ich wspólnego pobytu w Iranie Paweł ratuje przed ukamienowaniem młodą dziewczynę. Wspomnienie jej twarzy towarzyszy mu przez długie lata. Trzeci z bohaterów, Jacek Rawicz, przyjaciel Pawła, to ginekolog, który przeżywa kryzys małżeński, wplątuje się w gorący romans z pielęgniarką i na dodatek zostaje oskarżony o dokonanie nielegalnej aborcji. I w końcu Chris O'Hara, terrorysta, zamachowiec, a może handlarz antykami, który nie dba o ludzkie życie, szczególnie po tym, jak okrutnie skrzywdzono jego
Mariekę.
Czterech mężczyzn, cztery historie, które w pewnym momentach się splatają, ale równie dobrze można je traktować rozdzielnie. Bohaterowie Litmanowicza wydają się być spełnieni, ale wystarczy mały impuls, splot nieoczekiwanych okoliczności, aby obnażyć słabość wykreowanego przez nich świata. Robert nie jest szczęśliwy w swoim stabilnym, ciepłym gniazdku i gania go po świecie. Lubi jeździć w miejsca, w których ryzykuje życiem. Paweł realizuje się artystycznie, ale nawet gdy zdobywa największe wyróżnienia i owacje na stojąco czegoś mu brakuje. Kiedy pojawia się więc ta jedna jedyna pokonuje wszelkie przeszkody, aby móc z nią być. Dla swojej apsary rozumianej nie tylko jako ukochana kobieta, ale również jako pasja, sens życia czy adrenalina, mężczyzna jest w stanie zrezygnować z wygody, stabilizacji, kariery. Męskie historie bardzo mi się w tej książce podobały. Ludzie, którzy chcą przeżyć swoje życie z pasją zawsze są intrygujący. Ciężko było natomiast przebrnąć przez wszystkie kwestie, które można określić
jako „publicystyczne”. Litmanowicz pisze o aborcji, o sytuacji kobiet na wschodzie, o fatwie i związanych z nią zagrożeniach. Interesuje go również temat zamachów terrorystycznych. Akcja książki dzieje się w bardzo różnych miejscach świata, od Warszawy przez Bombaj po Sydney, ale nie pachnie, nie brzmi, nie oszałamia, nie jest podróżą dookoła globu, choć mogłaby nią być. Autor ma oko wyczulone na szczegóły, często przytacza nazwy zapachów, pisze o kolorach, opisuje bujną przyrodę, ale niestety jego powieść nie jest sensualna. Czuć w niej pióro spiętego maturzysty, który chce się wykazać przede wszystkim swoją wiedzą.
Litmanowicz z pewnością miał frajdę podczas pisania Apsary. Wyraził w niej ogromną miłość do kultury wschodu, fascynację kobietami, tęsknotę za pasją, która daje mężczyźnie motor do działania. To się czuje w tej książce i dzięki temu da się te siedemset stron pokonać. Historię z terrorystą autor mógł sobie darować, powieść zyskałaby dzięki temu nieco dynamiki i nie byłaby tak nachalnie „współczesna”. Ale mimo niedociągnięć Litmanowicz zainteresował mnie Apsarą i swoją osobą. Teraz pracuje nad powieścią, której akcja ma się rozgrywać w Afryce. Pewnie nie wróci już do pracy ginekologa. Literatura przecież uzależnia i sama może stać się sensem życia.