Trwa ładowanie...
recenzja
23-03-2012 11:16

Męska strona kobiecości

Męska strona kobiecościŹródło: Inne
d48hsks
d48hsks

Bratnia dusza Aldony ma oczy, od których spojrzenia przeszywa ją dreszcz. Ma dłonie tak miękkie, że gdy dotyka jej ciała, to czuje, jakby motyl muskał ją skrzydełkami. Urodził się dokładnie tego samego dnia i roku co ona, jest jej bliźniakiem. Ma dużo pieniędzy, ale i klasy, żeby wydawać je dość dyskretnie. Od razu zauważa, gdy Aldona kupuje nową błękitną bluzkę. I przede wszystkim wierzy w jej sztukę, a tego od dawna nikt nie robił – nie dodawał jej pewności siebie. „(...)nigdy w życiu nie pomyślałabym, że to mnie spotka, ale kiedy go poznałam, wydało mi się, że nagle zyskałam pewien element, pewną część mnie, której mi brakowało.” - mówi przyjaciółce Miśce, opowiadając zachwycona o Marku Marczyńskim. I cieszy się, że Weronika zorganizowała ten wernisaż, na którym się poznali. I nic ją nie obchodzi, że córka Majka nie akceptuje tak do końca tego związku. I nie ma wyrzutów sumienia, że odsuwa od siebie najlepszego przyjaciela Grzegorza, na rzecz związku z mężczyzną, który tak zawrócił jej w głowie, że
nie potrafi oddychać niczym innym, niż tylko jego zapachem.

To książka o Aldonie – już nie dziewczynie, a dojrzałej kobiecie z dorosłą córką, wdowie, która musiała radzić sobie z byciem żoną sławnego chirurga. Musiała umieć się ubrać, uczesać i błyszczeć obok. Musiała umieć dbać o dom, o gorące kolacje, o wyprasowanie koszuli męża na czas, o jego daty, terminy, lancze i spotkania, w międzyczasie o córkę Majkę i jej edukację. Nigdy już nie starczało czasu na nią samą. Nigdy nie starczało czasu na to, co ona kochała – a zawsze najważniejszą jej pasją było malarstwo. W tym się spełniała, choć jej obrazy nigdy nie były dziełami sztuki. Były raczej tęsknotą za samą sobą, za byciem kimś zauważalnym. Po śmierci męża, sławnego chirurga, wcale nie było lepiej, bo śmierć ma to do siebie, że odkrywa czasem życie – a to życie nie zawsze jest takie, jak wyobraża sobie zakochana, zahukana, zatracona w mężu małżonka. Na szczęście teraz Aldona wreszcie poznała kogoś, dla kogo jest całym światem i kto wręcz namawia ją do malowania, wróżąc z niedkończonych płócien karierę, sławę,
bogactwo... Marek...

To jest książka o Marku – handlarzu alkoholem, wdowcu, bogaczu, który bardzo lubi wspierać wszelkiego rodzaju wernisaże sztuki dobrymi winami i od czasu do czasu jakimś skromnym datkiem. Na otwarciu współnej wystawy Weroniki i Aldony, to on zauważa nieśmiałą stojącą trochę z boku Aldonę, która od pierwszej chwili wydaje mu się kimś, z kim można całe życie...

To książka o Weronice – młodej, zdolnej, ambitnej malarce, pełnej energii, pomysłów, matce dwojga dzieci, szczęśliwej mężatce, która ma swoje pięć minut tu i teraz, korzysta więc z tego i pomaga swojej przyjaciółce Aldonie – proponuje jej współną wystawę, żeby tchnąć w Aldonę trochę magicznej wiary w siebie, trochę radości, iskierkę nadziei, że jeszcze nie całe życie za nią, że wprost przeciwnie. Działa w myśl zasady, że skoro ona sama ma, to grzechem byłoby się nie podzielić.Zaprasza Miśkę, żeby wszystko opisała w gazecie i dzieli się przestrzenią wystawy i sercem. W zamian ktoś boleśnie uderza ją w twarz...

d48hsks

To książka o Michalinie, Miśce, „dziennikarce od kultury” w trójmiejskiej gazecie. Mądra, oczytana, ukulturalniona, szalona, nienajmłodsza, ale wciąż piękna. Ale ciągle i nieodmiennie trafiająca na „tych złych” facetów, którzy najczęściej żonaci, czasem po prostu nieodpowiedni, a z rzadka brutalni i wyrachowani. Szuka wciąż ideału, choć wypiera się swoich tęsknot. Mieszka w gdańskim falowcu (najdłuższym bloku w Europie), odwiedza często Aldonę, gdzie spotyka Grzegorza, z którym nie ma absolutnie nic wspólnego i któy nieustannie irytuje ją zwracając się do niej „Michalino”, czego szczerze nie znosi. Od niedawna spotyka się tam też z Markiem, którego zna z przeszłości i który okazał się jednym z tych brutalnych...

To książka o Grzegorzu – koledze z dawnych czasów, cudem spotkanym przez Aldonę po latach na gdańskim Starym Mieście, przyjacielu od serca, ale jednak nie bratniej duszy, który pije zieloną herbatę i robi pyszne żarcie na wspólne kolacje, zakochanym w jednej kobiecie, niezmiennie od lat paru. Tylko że ona nie zwraca na niego uwagi, mimo że starał się jak mógł, zawsze...

To książka w której nieustannie coś się dzieje. Intryga goni intrygę, wszyscy są zaplątani w ogormnie długą sieć, która zdaje się nie mieć końca. Uwikłani w niesamowite kombinajce, jakby los gotował z nich zupę – wszyscy w jednym garnku, temeratura wrzenia i nie wiadomo, jaki jeszcze smak autorka dorzuci do potrawy. Miejscami za dużo tego – miłosć, intryga kryminalna, zdrady, szaleństwa, miłości dawno przebrzmiałe i te wciąż obence, pościgi, śledztwa bezpolicyjne, prowadzone całkiowiecie na własną rękę, coraz to nowi amanci...

Namnożenie takiej ilości zwrotów akcji sprawiało, że nie mogłam w tę fabułę uwierzyć, że uśmiechałam się pod nosem, że słyszałam niemal jak autorka zastanawia się, co jeszcze może wrzucić do powieści obyczajowej, żeby ją od-kobiecić i u-męskowić... Co jeszcze dodać, żeby było jak w filmie sensacyjnym i którego jeszcze wątku z popularnych thillerów nie wykorzystała.* Jeśli taki był – trzeba było nadrobić i wrzucić.*

d48hsks

Nie odpowiadał mi też język, prosty, poprawny, owszem, ale nie urzekający. A sceneria Starego Miasta w Gdańsku, sceneria ulicy Kanałowej, złowrogiej i nieprzyjaznej, sceneria terenów postoczniowych, na któych ktoś chce budować nową Polskę – dawała inspirację już sama w sobie. Można było stworzyć przepiękną językowo powieść, inkrustowaną klimatycznymi porównaniami. Tymczasem Cygler postawiła na luzackość, prostackość polszczyzny, a naszpikowała książkę nadmiarem akcji.

Postaci też nie do końca mnie przekoują – szczególnie Miśka, która miała szanse być ciekawą bohaterką, inteligentną, przebiegłą, niezależną kobietą, która otwiera się pod wpływem prawdziwego mężczyzny. Lubiłam ją i była moją ulubioną w tej książce, ale nie da się zaprzeczyć, że momentami była po prostu głupia! Wielki plus za poprowadzenie wątku Aldony jako kobiety mięknącej w rękach mężczyzny, jako woskowej laleczki, przeobrażającej się pod dotykiem mężczyzny – taki sposób wpływania na kobietę w „babskiej literaturze” nie jest wyeksplorowany.

No i plus/minus za to, że do końca nie wiedziałam, jak książka się skończy – plus, bo nie przyjechał po nią na białym koniu i nie żyli długo i szczęśliwie – minus, bo męska strona kobiecości sprowadziła autorkę na manowce niewyobrażalności...

d48hsks
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d48hsks