Życie dobre, ale w depresji
Kiedy się poznaliśmy, ona miała siedemnaście lat, ja dziewiętnaście i mieliśmy piękne marzenia, a skończyliśmy na przedmieściach, żyjąc życiem, które - obiektywnie patrząc - było dobre, ale nie takie, jakiego byśmy oczekiwali. Byłem lubianym nauczycielem w prawdopodobnie najlepszej szkole średniej w południowym Jersey i mógłbym się tego trzymać do końca życia. To Alicia sprawiła, że zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę nie jestem szczęśliwy, tylko w depresji.
Za dużo piłem wieczorami, bo próbowałem się uleczyć. Ona powtarzała tylko: "Zwróć na to uwagę". Dorastając w środowisku niższej klasy średniej, nie mówisz o takich rzeczach. Używanie słowa "depresja" to nie było coś, z czym czułem się komfortowo przez większość mojego życia. To właśnie żona zmusiła mnie, żebym zauważył fakt, że nie jestem szczęśliwy, że pogrążam się w depresji i że nie jestem pewny siebie. Myślę, że te doświadczenia mogły mnie podświadomie zainspirować do stworzenia postaci Tiffany.